12 🂡 Amur Tiger

Zacznij od początku
                                    

Charlie zapewne rozmyślałby nad obrazem jeszcze dłużej, dopóki nie zacząłby skubać nerwowo stojącego tuż pod malowidłami drzewka bonzai, które biło zielenią i swoją dorodnością. Przerwał mu jednak cichy, nieśmiały głos zza pleców.

— Przepraszam, pan Wilson? Pan Lawrence już na pana czeka — odpowiedziała miło panienka z obsługi, która zjawiła się tuż za plecami otumanionego sztuką Charliego.

Czarnowłosy polityk odwrócił się niepewnie w jej stronę, wpierw obiegają skromną posturę, a dopiero za moment odpowiadając jej grzecznym, delikatnym uśmiechem. Kobieta pokłoniła mu się delikatnie, pokazując dłonią w stronę jednego z korytarzy, a Charlie w towarzystwie swojego ochroniarza pośpiesznie ruszył w tamtą stronę.

Charlie wbił pewne spojrzenie przed siebie, nie zwracając już większej uwagi na wystrój lokalu, który stawał się coraz bogatszy z każdym krokiem. Kurtyny wisiały w przejściu, posążki czy śliczne ozdoby w stylu starodawnych Chin biły po oczach przepychem, którego Charlie nie spodziewał się zaraz po przekroczeniu progu lokalu.

Tygrys zaprosił go wprost do swojego legowiska.

Jedna z pracownic przeprowadziła go tuż obok głównej sali, gdzie rozstawione były blisko siebie niewielkie stoliczki. W końcu przystanęli na samym końcu dosyć długiego korytarza, kobieta powoli szarpnęła palcami o iście czerwoną, welurową płachtę z wykończeniami w odcieniach złotych pierścieni, odsłaniając mu przejście w głąb jednej z prywatnych sal. Nie była wielka, malowała się w ciepłych kolorach, pod sufitem z ciemnego, wręcz zalanego czernią drewna wisiały trzy, drobne, szkarłatne lampioniki. W samym centrum bogatego pomieszczenia ustawiony był okrągły stół, którego głównym elementem była niewielka, wypalająca się już od dłuższej chwili świeczka, roznosząca po pomieszczeniu zapach aksamitnego, usypiającego jaśminu. Charlie jednak nie zwrócił większej uwagi na te drobniejsze aspekty, jego spojrzenie niemalże zaraz po wkroczeniu do środka spotkało się z ciętym, kocimi niebywale bystrym spojrzeniem mężczyzny siedzącego na jednym z dwóch, postawionych sobie naprzeciwko krzeseł. Charlie twarz wsunął uśmiech pod tytułem „dzisiaj ci się nie dam". Dziarskim krokiem ruszył więc w stronę stołu, pewnie odsuwając wolne krzesło, na którym zaraz przysiadł.

— Dobry wieczór, wybacz mi za drobną obsuwę czasową — przywitał się miło, zerkając powoli na pozłacany zegarek na swojej dłoni, który stwierdził, że spóźnił się nieznaczne kilka minut.

Starał się nie patrzeć na swojego rozmówcę. Biegł spojrzeniem po całym pomieszczeniu czy nawet ładnej zastawie stołu, starając się ukryć, jak nerwowo skubie skórki pod powierzchnią ciemnego, drewnianego stołu.

— Wybrałeś bardzo ładne miejsce, chyba jesteś bardziej przywiązany do kultury Chin, niż wspominałeś publicznie. Bardzo ładne obrazy tutaj wiszą, podobał mi się szczególnie jeden w recepcji.

Vincent nie przywitał się, zamiast tego ubiegł spojrzeniem za tym Charliego, poprawiając się nieznacznie kulturalniej na własnym krześle. Zarzucił pewnie nogę na nogę, a palcami sięgnął do butelki schłodzonego, czerwonego, półwytrawnego wina, które rozlał między ich dwa kieliszki.

— Zgaduję, że zaciekawił cię obraz Zwaśniona ze Smokiem, prawda? — zapytał wnikliwie blondyn. — To ten obraz kobiety — wyjaśnił, a czarnowłosy pokiwał energicznie głową. Vincent kontynuował. — To obraz, który namalował na żądanie mąż tej kobiety, kazał ukazać ją w tradycyjnym, chińskim stylu, mimo że była rasy białej. Jej mąż, chińczyk, uparcie starał się wmówić jej narodowość chińską, był chorym fascynatem swojej kultury. Nazywano go drapieżnym smokiem, stąd tytuł. Kobieta skłócona ze smokiem, który chciał ją zmusić do życia w innym, nieodpowiadającym jej świecie, mimo jej sprzeciwu. Możliwe, że nie zauważyłeś, ale na nadgarstku miała wyrysowanego smoka. To znak po jej mężu.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz