-Masz rację.- zgodziłam się. Porozmawiałam z nią jeszcze chwile, a następnie rozłączyłam się i udałam do łazienki.

Zamknęłam drzwi na klucz i rozebrałam się do naga. Nalałam gorącej wody do wanny i dodałam płynu do kąpieli. Weszłam do wanny i oparłam się o jej brzeg. Zamknęłam oczy i się relaksowałam. Uwielbiałam siedzieć godzinami w gorącej wodzie i rozmyślać nad życiem. To była moja rutyna.
Właśnie brałam do ręki gąbkę, gdy usłyszałam jak ktoś ciągnie za klamkę. Podskoczyłam przerażona, przez co z wanny wylało się trochę wody. Odwróciłam głowę stronę drzwi i odetchnęłam z ulgą, ponieważ były zamknięte na klucz.

-Kto tam jest?! Muszę szybko do toalety!- rozszerzyłam swoje oczy, słysząc dobiegający zza drzwi głośny głos Brandona. Przyciągnęłam kolana do piersi, w razie gdyby ten idiota jakimś cudem tu wparował.

-Spierdalaj! Byłam pierwsza!- odkrzyknęłam, a brunet przestał na chwile szarpać za klamkę.

-Madison, wyłaź stamtąd! Zaraz się zsikam!- krzyknął, a następnie znowu zaczął walić w drzwi i ciągnąć za klamkę. Zaśmiałam się, ponieważ to brzmiało śmiesznie. Wygląda na groźnego, a teraz zachowuje się jak pięciolatek, który zaraz nie zdąży do nocnika.

-Trzeba było przyjść wcześniej. Nie będę wychodziła tylko dlatego, bo ty masz słaby pęcherz.- powiedziałam, a z jego ust wyszedł męczeński jęk.

-Wyjdź stąd natychmiast! Zaraz zasikam podłogę i to ty będziesz to wycierać!- krzyknął zły i znowu szarpnął za klamkę. Przewróciłam oczami i powoli wyszłam z wanny, a następnie owinęłam się ręcznikiem.

-Nie przeżywa...- urwałam w połowie zdania, ponieważ gdy przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi, Brandon akurat chciał się o nie oprzeć i wpadł do środka łazienki, a następnie poślizgnął się na mokrych płytkach i spadł na nie tyłkiem. Zacisnęłam usta w wąska kreskę, aby nie wybuchnąć śmiechem, jednak gdy widziałam jego wzrok na mojej osobie, nie wytrzymałam i zaczęłam śmiać się najgłośniej jak tylko potrafiłam. Zwijałam się ze śmiechu tak długo, aż nie zaczął mnie boleć brzuch.

-Uciekaj - opanowałam się dopiero, gdy usłyszałam twardy głos Brandona.- Madison, uciekaj.- powtórzył głośniej, a ja na początku stałam nieruchomo, jednak gdy zorientowałam się co mówi, zaczęłam ze wszystkich sił uciekać z łazienki, uważając żeby po drodze się nie poślizgnąć. Parsknęłam śmiechem, gdy przed oczami znowu stanął mi Wood leżący na mokrych płytkach ze wściekłą miną.

Biegłam ile sił w nogach, trzymając kurczowo ręcznik, aby przypadkiem mi nie spadł i śmiałam się w niebogłosy. Odwróciłam głowę za siebie, żeby zobaczyć czy nie ma za mną Brandona, jednak gdy spojrzałam z powrotem przed siebie, ujrzałam stojącego przede mną czarnookiego z założonymi na klatce rękoma. Stanęłam gwałtownie przed nim, jednak gdy zobaczyłam jak rusza w moją stronę szybkim krokiem, pisnęłam głośno i zaczęłam biec w przeciwną stronę. Poprawiałam co jakiś czas ręcznik, który cały czas mi się zsuwał. Odwróciłam się jeszcze raz i gdy zobaczyłam, że chłopak jest coraz bliżej, przyspieszyłam i wbiegłam do kuchni.

Stanęłam obok wyspy, a chwile później pojawił się również Wood. Stanął tam gdzie ja, tyle że po przeciwnej stronie i teraz znajdowaliśmy się na przeciwko siebie. Oddychałam szybko, ponieważ moja kondycja była zdecydowanie słaba, a taki bieg był dla mnie jak maraton. Patrzył na mnie mrużąc swoje oczy. Wyglądał jak zwierze polujące na swoją ofiarę. Przybrałam taką samą postawę jak on i teraz oboje patrzyliśmy na siebie złowrogo. Musiało to wyglądać śmiesznie z perspektywy osoby trzeciej. Chłopak przez chwile się nie ruszał, jednak gdy zobaczyłam jak szykuje się, aby znowu mnie zaatakować, rozszerzyłam szeroko swoje oczy. Chciałam wybiec z kuchni, ale nie było to w tej chwili możliwe, ponieważ Brandon stał akurat przy wyjściu, dlatego jedynym pomysłem jaki wpadł mi do głowy było bieganie po kuchni. Dlatego teraz ganiliśmy się dookoła wyspy i z pewnością wyglądało to zabawnie. Kręciło mi się już od tego w głowie, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja wybiegłam z kuchni i skierowałam się w stronę schodów.

Losing ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz