Namjoon prowadzi spokojne, nastoletnie życie jako uczeń w liceum w Ilsan. Wolny czas spędza na nauce oraz z grupką przyjaciół, zwaną też "Frajerzy". Nie narzekał na brak czegokolwiek lub kogokolwiek. Dopiero kiedy przed nim pojawia się przyjaciel z...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Hoseok i ja poznaliśmy się na placu zabaw niedaleko naszych domów. Był słoneczny, ciepły dzień. Była sobota, więc moja mama miała wolne i zabrała mnie na plac zabaw ulicę dalej, żebym mógł się wyszaleć na zewnątrz i przy okazji zaprzyjaźnić się z dziećmi z okolicy. Miałem wtedy pięć lat. Właśnie budowałem zamek z piasku, kiedy nagle usłyszałem płacz niedaleko siebie. Zobaczyłem chłopca, który ciągle wycierał łzy swoimi rękami. Rozejrzałem się, jednak nikt nie szedł w jego stronę, więc podszedłem do niego.
- Jesteś smutny? – zapytałem, układając dłoń na jego ramieniu.
Chłopczyk dalej szlochał, jednak spojrzał na mnie i pokiwał szybko głową. Ponownie się rozejrzałem i dalej nie widziałem żadnego dorosłego, który byłby zainteresowany tym co się dzieje. Wróciłem wzrokiem do płaczącego chłopca i złapałem jego jedną rękę i zacząłem go prowadzić w stronę mojej mamy, siedzącej na ławce w cieniu, czytając książkę.
- Gdzie mnie, uhm, prowadzisz? – zapytał trzęsącym się głosem, czkając co drugie słowo.
- Zabiorę cię do mojej mamy, ona ci pomoże – powiedziałem, uśmiechając się do niego.
Podeszliśmy razem do ławki pod wielką wiśnią i szturchnąłem kilka razy moją mamę w kolano. Kobieta od razu zwróciła się do mnie z wielkim uśmiechem, a kiedy zobaczyła, że nie jestem sam, spojrzała też na mojego towarzysza i również się do niego uśmiechnęła.
- Coś się stało? – zapytała.
- Ten chłopczyk płacze ze smutku i nikt do niego nie podszedł, więc przyszedłem do ciebie, bo ty umiesz rozwiązać każdy problem! – wytłumaczyłem szybko, sprawiając, że mama się zaśmiała.
- Bardzo dobrze postąpiłeś, Namjoonie – pochwaliła moje zachowanie. – Jak nazywa się twój nowy kolega?
- Możesz powiedzieć co cię tak zasmuciło, że teraz płaczesz? – zapytała mama.
- Nie widzę, uhm, mojej mamusi.
- Widzę, że jesteś smutny i przestraszyłeś się, prawda? – zapytała mama, a chłopiec zwany Hoseokiem pokiwał głową. – Pomożemy znaleźć ci twoją mamę, Hoseokkie. Gdzie ostatnio ją widziałeś?
Chłopiec zwany Hoseokiem opowiedział nieśmiało o wydarzeniach z ostatnich kilkunastu minut, a moja mama w międzyczasie zapisywała coś na telefonie. Ja sam zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu dorosłego, który w strachu mógłby szukać swojego dziecka, jednak nikogo takiego nie widziałem, moja mama również spoglądała w różne strony, ale chyba też nikogo nie znalazła. Mocniej ścisnąłem dłoń Hoseoka, chcąc dodać mu więcej otuchy i żeby poczuł, że nic mu się nie stanie.