Mimo świadomości zatarcia wszelkich poszlak, wzdrygnął się gdy ciężka pięść opadła na frontowe drzwi, zamiast użyć dzwonka, albo kołatki. Uderzyła jeszcze trzy razy, a wtedy gospodarz poszedł im otworzyć. Te kilka sekund odczekania było niezbędne, ponieważ tamci zawsze krzywo spoglądali na tych, którzy wyczekiwali ich już w progu. Zawsze wtedy dokładniej zaglądali w każdy kąt, sprawdzając co takiego mieszkaniec pragnął przed nimi ukryć i dlaczego aż tak skrupulatnie przygotował się na ich wizytę. Udawanie, jakoby ci przerwali mu jakąś bardzo ważną czynność, jak czytanie miejscowego dziennika, czy pielenie grządek na zewnątrz, łagodziło ich obiekcje. 

W progu stali funkcjonariusze w ciemnych, charakterystycznych uniformach. Ostatnio zmienili ich krój. Nosili na piersi symbol Otakji, będący wizerunkiem dzikiego psa. Znajdował się on także na orderach, przyznawanych najwybitniejszym przedstawicielom prewencji oraz pracownikom głównej siedziby, wraz z sekcją naukową, za wybitne osiągnięcia na rzecz dobra społecznego i rozwoju miasta. Kiedyś nawet nominowali Changa, lecz jak się okazało zrobili to z grzeczności, by wśród cywili nie wybuchł sprzeciw, iż tylko elitarne jednostki mają szansę na to wyróżnienie. Dyplom wyróżnienia wisiał rzecz jasna w honorowym miejscu, tuż przy zegarze w czytelni. Gdyby ten pogardził taką nagrodą, rzecz jasna od razu zainteresowaliby się nim oddziały porządkowe. 

- My na obchód. Dzień dobry.- wysoki brunet o spalonej na czerwono twarzy uśmiechnął się sztucznie, wpraszając się do środka jak do siebie. Odrobinę niższy, o płowych włosach, poczłapał ociężale za nim, omiatając spojrzeniem każdy fragment ścian podłóg oraz mebli znajdujących się w przedpokoju, a następnie pomaszerowali zgodnie do kuchni. 

- Proponuję herbatę lub kawę, jeśli mają Panowie ochotę.- powiedział żywo i z udawanym (niezauważalnie) entuzjazmem, zgrywając bardziej przyjaźnie nastawianego do oficerów, niż rzeczywiście był. Tamci jednak zbyli jego gościnność, koncentrując się na przewertowaniu kolejno wszystkich szafek, zaglądali pod stoły, zajrzeli nawet do wywietrznika, a już na pewno nie zapomnieli o przyjrzeniu się naczyniom. Natomiast nic nie zdawało się skupić ich uwagi na tyle, by zadać mu jakiekolwiek pytania. Zaraz znaleźli się w salonie. Drobniejszy facet, wyrzucił poduszki z kanapy, zajrzał w pikowane przestrzenie, zmrużył z lekka powieki, ale nic nie powiedział. Wyszedł do ogrodu, rozejrzał się prędko, lecz tak jak Chang sądził, nie był w stanie nic na niego znaleźć. 

Potem były kolejne części domu, zeskanowali łazienkę, przejrzeli niezbyt bogaty zasób kosmetyków oraz żyletek do golenia zarostu, sprawdzili suchość ręczników, po czym wdrapali się na piętro. W samej bibliotece również niż nie było i po dokładnym obejrzeniu kilku regałów, chyba stracili chęci by sprawdzić resztę. Tak więc wyższy wyjął zza grubej, prawdopodobnie kuloodpornej kamizelki mały notes, by coś w nim zanotować, uważnie wpatrując się w starca. W tym czasie drugi jeszcze co nie co przeglądał, jakoby marzyło mu się odkryć jakąś sensację. 

- Ma Pan tu jeszcze jakieś poziomy?-

- Piwnicę, składuję tam jakieś stare, niepotrzebne graty. Jeśli Panowie sobie życzą, zaprowadzę was.- nie zamierzał owijać w bawełnę. Gdyby zaczął przyspieszać proces i co gorsze, zniechęcać ich do zajrzenia na sam dół, ci zdecydowanie zainteresowali się, czemu aż tak bardzo zależy mu na ukryciu tego miejsca. 

- Sprawdźmy.- burknął znudzony i we trójkę zeszli wąskimi schodami pod budynek. Było tam chłodno i rzeczywiście na ogół nic ciekawego tam się nie znajdowało.- Spory dom, a Pan całe życie sam tu mieszka. 

- Nie szukałem drugiej partnerki. Chyba polubiłem samotność. Ah... i książki!- westchnął, niby to z sentymentem. W rzeczywistości nawet nie pamiętał dobrze twarzy kobiety, z którą był naprawdę dawno temu.  Funkcjonariusz spojrzał na niego jak na wariata, zaglądnął do kilku zakamarków, ale na szczęście nie zagłębiał się w detale, ani przesuwanie mebli. Odkreślił coś znów w swoim kajecie, a Chang modlił się, by ci, których ukrywał, nie odezwali się ani słowem, najlepiej jakby w ogóle wstrzymali oddechy. Nie zdawał sobie chyba sprawy jak dobrze tamci dobrze rozumieli powagę sytuacji. Hongjoong przez cały czas trwania obchodu, w zupełnym milczeniu wszystkich zebranych, nasłuchiwał, próbując ustalić, gdzie aktualnie znajdują się przedstawiciele prewencji. Kiedy byli tuż za ścianą, on przykładał do niej ucho oraz gestem dłoni, nakazywał nikomu się nie ruszać. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ