Rozdział 4

131 7 2
                                    

Lisa pov:
Jechaliśmy do Nowego Yorku byliście już niedaleko około godzina drogi.

Dojechaliśmy do Nowego Yorku przez okna było widać wiele budynków  samochodów no i oczywiście ludzi.
Podjechaliśmy pod niewielki blok w Queens w którym mieliśmy mieszkać, znaczy moi rodzice i Hope, ponieważ ja w Avengers tower. Mieszkanie nie było ogromnę dwa pokoje dwie łazienki kuchnia połączona z salonem i niewielki przedpokoju. Pokój Hope był dość spory na środku stało łóżko obok szafka przy oknie biurko a po drugiej stronie szafa. Ja miałam już dziś wieczorem pójść do Avengersów więc nie potrzeba mi miejsca do spania. Przebrałam się w koszulkę kurtkę skórzaną, dżinsy i buty na obcasie.
- Wychodzę około 1 rano więc mamy jeszcze około 4 godziny na wspólne spędzanie czasu.- powiedziałam siadając na kanapie obok Hope
- Co zrobisz, żeby cię zauważyli?- zapytała Hope
- Impreza kończy się około 1, więc gdy wejdę powini być tylko Avengersi i zapewne parę osób z TARCZY, więc załatwię jakiegoś agenta oczywiście go nie zabijię tylko uśpię. Wejdę do sali i rzucę go na ziemię a oni powinni na minę spojrzeć, potem zapewne będą się bić dlatego trochę się z nimi pobiję i podam.- opowiedziałam mój plan dla Hope i rodziców którzy siedzieli przy barze kuchennym słuchając mojego planu. Wzięłam sobie worek krwi z lodówki, ponieważ moi rodzice postanowili, że nie będą pić ludzkiej krwi prosto z człowieka będąc w tak dużym mieście.
Dochodziła godzinna 1 przytulałam się po raz ostatni z Hope, mamą i tatą którzy powtarzali abym nie dała im się skrzywdzić. Stanęłam przed drzwiami i po raz ostatni powiedziałam dowodzeni i wyszłam powoli kierować do wieży. Weszłam bezproblemu zabierając ze sobą jakiegoś agenta który już był nieprzytomny, więc wsiadłam do windy i pojechałam na 40 piętro na którym było słychać jedynie Avengersów i parę innych osób. Stanęła przed lampami na których siedzieli i się śmiali rzucając agentem na ziemię robiąc przy tym huk, ponieważ jego strój był dość ciężki. Odwrócili wzrok patrząc na mnie biorąc odrazy broń do rąk.
- Kim jesteś- zapytał Thor
- Nie poznajcie mnie?- odpowiedziałam a oni zaczęli dokładnie się mi przyklądać.
- Skąd się domiśliłeś- odpowiedziała a wszyscy się na niego patrzyli
- Kto próbuje mnie zabić zapraszam- oznajmiła i z tyłu rzucił się na mnie jakiś agent, który po chwili leżał martwy na ziemi.
- Ups, trzeba uważać a nie rzucać się na mnie czyli na śmierć- powiedziałam i poczułam coś w plecach to było srebro z tojadem popatrzyłam na nich i pochwali padłam jak długa, czyli to nie był tylko tojad tylko coś jeszcze pomyślałam i zemdlałam.

Wanda pov
Patrzyłam na nią leażła na ziemi Stark powiedział do Steva, żeby zaniósł ją do więzienia gdzie był Loki.
Zeszłam do więzienia czyli do 2 szklanych klatek w której siedział Loki a w drugiej leżała dziewczyna.
- Thor możesz nam powiedzieć czym albo kim jest?- zapytał Stark
- Czym albo kim ona jest?- zapytał Steve
- Nie mam pojęcia wezmę ją zaraz do laboratoriów i sprawdzę.- powiedział Bruce a ja postanowiłam pójść spać bo była już godzina 1:45.

Hope pov:
Siedziałam w pokoju gdy nagle ktoś zaczął pukać
- proszę- powiedziałam i wszedł mój tata
-  Idź już spać nie ważne, że już sobota ale jedziemy na zakupy kupić ci rzeczy do szkoły bo jeżeli pamiętasz w poniedziałek idziesz do miejscowego liceum. Masz nie zdradzić się i nie korzystać z mocy.- oznajmił i wyszedł zapewne do swojego pokoju spać. Ja też postanowiłam spać więc przebrałam się i poszłam spać.

Lisa pov:
Obudziłam się w białym pokoju podłączona do jakiś maszyn które piszczały. Odpiełam się z wszystkich maszyn i wstałam, nagle weszli do pomieszczenia Stark i Bruce patrząc na mnie że zdziwieniem
- Nie ruszaj się bo wylądujesz w klatce - powiedział Stark a ja nie posłuchałam i wywaliłem drzwi z zawiasów czując w klatce piersiowej strzłę z tym czymś i zapadła ciemność.

Stark pov:
Steve znowu zaniósł ją do jelonka i postanowiliśmy porozmawiać z nią gdy się obudzi ale będzie w klatce dla bezpieczeństwa. Jedyną dziwna rzecz którą odkryliśmy to, że wygląda jak dziewczyna której szukamy i mają te same znamię. Wszedłem do salon siadając i włączając telewizor. Zapytałem Friday która godzinna a ona odpowiedziała, że 3:15. Zszedłem do swojego pokoju i zacząłem szukać rzeczy na temat tego znamienia.

Hope pov:
Wstałam o 7:00 i poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Ubrana poszłam do kuchni i usiadłam przy barze kuchennym gdzie tata podał mi naleśniki, przez to, że ja jeszcze nie przemieniłam się do końca to nadal musiałam się pożywiać normalnie dlatego tata przygotowuje mi śniadanie, to miło z jego strony .
- Hope za chwilę ruszamy zjedz i chodź- powiedziała mama ubrana w dżinsy i zwykłą koszulkę oraz trampki trzymając kluczyki od samochodu i podała mi klucze od mieszkania i kazała zamknąć za sobą drzwi. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi ale gdy się odwróciłam wpadł na mnie jakiś chłopak i się przewróciłam
- Przepraszam - powiedział a ja wstałam i oprócz tego przybiegł tata
- Co się stało on coś ci zrobił?- zapytał
- Tato on nic nie zrobił poprostu się przewróciłam.- odpowiedział i podeszłam do chłopaka
- Jak się nazywasz?
- Peter Parker- powiedział a ja odpowiedziałam
- Hope Mikealson- podałam mu rękę i ruszyłam z tatą do samochody gdzie przez całą drogę się nieodzywaliśmy się do siebie. Dojechaliśmy do centrum handlowego i poszliśmy na zakupy które krótko trwać nie będą.

Lisa pov:
Obudziłam się tym razem w szklanej kaltce a obok w drugiej siedział Loki, skoro mnie zamknęli to się mnie boją pomyślałam i dotknełam pleców ale rana po strzale się nie goiła. Oczywiście, że się nie goiła bo to był tojad. Rozglądałam się za czymś co mogło być miską ale nic nie zobaczyłam ale usłyszałam głos osoby obok mnie
- Czego szukasz tu nic nie ma - powiedział Loki. Tam nic oprócz jednej Baryczy i to białej nie było więc czas się zdać na samą siebie. Wzięłam rękę i przegryzłam nadgarstek z którego po chwili ciekła krew i przyłożyłam do rany na plecach. Piekło to niemiłosiernie ale wiedziałam, że teraz się zagoi i przegryzłam jeszcze raz i tym razem się napiłam swojej krwi. Popatrzyłam na Lokiego patrzył na mnie że zdziwieniem i lekkim zaciekawieniem ale ja oczywiście zapomniał, że tu są kamery i pochwali weszli Avengersi
- Odpowiedź na parę pytań a cię wypuścimy- oznajmił Stark
- Okej na jakie mam odpowiedzieć- powiedziałam i wiedziałam, że nie warto kłamać więc będę mówić prawdę ale oni zapewne nie uwierzą
- Jak się nazywasz?
- Lisa Mikealson
- Ile masz lat?
- 17
- Naprawdę?- zapytał
- Tak
- Masz jakieś moce?- zapytał a ja się zastanowiłam
- Tak jestem czarownicą, wilkołakiem i wampirem.
- Nie kłam kochanie- powiedział a ja się wkurzyłam no kochanie to mówił do mnie tylko tata.
- Nie mów tak bo zaraz twoja głowa nauczy się latać
- Nie zrobisz mi nic jesteś zamknięta- powiedział a ja wiedziałam, że nie powinnam tego robić ale podeszłam do szyby, która pękała pod moim dotykiem popatrzyli na mnie a łucznik już szykował strzałę
- Nie tak szybko- powiedział i w wampirzym tępie zabrałem mu łuk i kopnęła a on poleciał na ścianę.
- Nie macie ze mną szans załatwym to pokojowo przy melisce w salonie a nie tutaj- powiedziałam a Stark zrozumiał, że nie warto się bić i otworzyłam się winda do której wsiedliśmy razem i pojechaliśmy do salonu.
- Co chcecie wiedzieć?- zapytałam siadając na kanapie
- Skąd masz swoje zdolności?- zapytał Stark
- Urodziłam się z nimi.
- Kto jest twoim rodzicem ?
- Klaus Mikealson i Hayley Marshall.
- Oni też mieli moce
- Ojciec pierwotna hybryda matka alfa wilkołaków.
- Alfa czego?
- Watachy pół księżyca.- odpowiedziałam a oni się na mnie patrzyli.
- Dostanę pokój czy mam spać w klatce?
- Zaraz dostaniesz pokój obok Wandy.- powiedział Stark a Wanda się popatrzyła próbując wejść mi do głowy.
- O nie tak się bawić nie będę nikt nie będzie czytał mi myśli- powiedziałam podchodząc do czarownicy która zaczęła się cofać ale się opamiętała i zawróciłam.
- Masz pokój na tym piętrze idź za strzałkami a dojdziesz a później przyjdź na ślę treningową piętro wyżej.- powiedział Stark a ja poszłam do pokoju i wzięłam prysznic przebierając się w to co było w szafie czyli dresy z logiem TARCZY.

Hope pov:
Jest godzina 20:00 idę wziąć prysznic i kładę się spać jutro pójdę zwiedzać Nowy York. Położyłam się i poszłam spać.

Twin Mikealson/ TVDU X MCUWhere stories live. Discover now