1.

158 8 1
                                    

- Lee, czy takie jeżdżenie w kółko ma sens? - Zayn już był taki niecierpliwy. - Dlaczego pozwoliłem tobie prowadzić...Takim sposobem nikogo nie znajdziemy.

Po prostu lubił okolice, które kłębiły się od ludzi, a nie, że jakiś człowiek pojawiał się tu okazjonalnie.
Chciał to załatwić jak najszybciej i zadowolić Louisa.

- Spokojnie. Znam tą okolicę. Na pewno w którymś momencie napotkamy się na kogoś ładnego. Potrzeba tylko czasu, a nam się nigdzie nie spieszy. Musimy spełnić swoje zadanie, by Louis był zadowolony.

- Oby...Louis ma już trochę dość. Ja sam mam wyrzuty sumienia. Nawiązywanie relacji powinno wynikać w sposób naturalny, a nie jakieś porywanie. Może dlatego nie ma tej magii? Tej iskierki, więzi i nadziei, aby ta osoba okazała się tą jedyną.

- I tak długo wytrzymywał. Podziwiam go. Mógł nam przecież powiedzieć wcześniej...Nie zwiedziliśmy jeszcze wszystkich miejsc.

Zayn się uśmiechnął.
- Oj tak. Szaleniec z niego. Ale Liam musisz zrozumieć jego wolę. Może coś zrozumiał? Nie wiem. Nie chciał nam robić przykrości, bo widział jak się w to angażujemy. Z jaką pasją to robimy. Chciał i nadal chce, żebyśmy byli szczęśliwi. On sam woli cierpieć. Jak powiedziałem o tym tylko i wyłącznie dla żartu, w życiu bym nie przypuszczał, że to zajdzie aż tak daleko.

- Wiesz... - zaczął Liam. - Moglibyśmy być to my przecież. Jednak ja nie odczuwam takiej potrzeby, żeby kogoś specjalnie poszukiwać. Ale jeśli bym dostał propozycję, oczywiście też bym się na to zgodził. Nie ma to jak pomoc przyjaciela. - uśmiechnął się. - Kazałbym ci kogoś znaleźć dla mnie. - poklepał Zayna po ramieniu.

- Przyniósłbym ci najpiękniejszy kwiat tego świata. Nie wychodził byś nigdzie bez niej. Spędzał byś z nią każdy dzień w łóżku. - Zayn się zaśmiał. - Może jednak chcesz tej przyjacielskiej pomocy?

- Oh, tak. - Liam spochmurniał na te słowa. - Nie, nie. Dziękuję naprawdę, ale wystarczy chyba, że szukasz w ten sposób kogoś dla Louisa.

Jeździli tak bez żadnego celu. Kręcili się między uliczkami i szukali chociaż jednego młodego i równie przystojnego mężczyzny.
A tu sami starsi ludzie byli.
Przynajmniej mieli pewność, że są legalni.

- Może ja pokieruję? - zapytał Zayn. - Zaufaj mi.

Denerwowało go to jeżdżenie cały czas w kółko. Po co to robili? To nie miało żadnego sensu.

- Znasz jakieś lepsze miejsce niż to? - zapytał z rezygnowaniem Liam. - Bo wiesz co szczerze to wątpię.

- Może...na pewno takie przy którym jest więcej ludzi. Może kogoś dla siebie znajdziemy? Poza tym jak możesz nie wierzyć w moje umiejętności?? - był szczerze oburzony.

- Tak. Tak. Zayn... - Liam lekko się uśmiechnął. - Już dobrze, spokojnie. Wierzę w twoje umiejętności znajdowania idealnych ludzi.

Bo sam jesteś idealny... - pomyślał.

Jednak Zayn niczego dziwnego nie zauważył  w zachowaniu Liama.
Po prostu musieli się skupić na tej robocie. Może odrobinę się denerwował tym wszystkim i chciał dopiąć wszystko na ostatni guzik?

Po paru minutach zamienili się miejscami. Teraz to właśnie Zayn prowadził.

- Przygotuj worek, pistolet...Chyba nie muszę cię pouczać hah.- mruknął. - Wyjeżdżamy w końcu z tej nudnej dzielnicy starców. - powiedział wielce ucieszony.

Liam prychnął.
- Przynajmniej to była w miarę bogata dzielnica.

- A widziałeś chociaż jednego młodego mężczyznę? - zapytał Zayn?

Love Is Only For The BraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz