8. Stchórzyłam.

54 3 0
                                    

Wiem, że ostatnio są nudne rozdziały i prawie nic się nie dzieje, ale bądźcie cierpliwi, dzisiaj wstawiam dwa. Nie wiem kiedy kolejny, ale 9 jest przełomowy.

Cierpię na brak weny, ale to przez szkołę. Staram się jak mogę.

Do następnego i miłego czytania xx

=========

Nigdy nie należałam do osób leniwych, kochałam sport i nie cierpiałam nudy. Czasami rysowałam, grałam na instrumentach, a były takie dni kiedy tańczyłam dla wymyślonej widowni. Jednak dzisiaj z samego rana miałam okropny humor, co wiązało się z niechęcią do wykonywania czegokolwiek. Do południa w szkole nie robiłam nic, na lekcjach wyłączyłam się i nie reagowałam na nauczycieli. W nagrodę dostałam esej na tysiąc słów, a temat był równie nudny, a mianowicie ,,nuda". Zastanawiałam się, czy może nie napisać po prostu tysiąc razy słowa ,,nuda", ale dostałabym jedynkę.

Leniwym krokiem szłam przez parking, na którym czekała na mnie Noemi, bo musimy jechać na ostatnią przymiarkę przed bałem, który jest za dwa dni.

Dotarłam do samochodu, musiałam poczekać aż dziewczyna skończy rozmawiać z kimś przez telefon. Nie przysłuchiwałam się zbytnio, bo to nie moja sprawa. Nerwowo wystukiwałam palcami o kolano, bo mam niemały stres, jak tylko pomyślę o sukience. Co jeśli mi się nie spodoba? A może coś poszło nie tak?

- Uspokój się kobieto. Twoja sukienka jest piękna. - zapewniła mnie ruda, wchodząc do samochodu i przekręcając kluczyk w stacyjce. Założyła na swój nos okulary przeciwsłoneczne, które jej podałam.

- To niesprawiedliwe, że ty już widziałaś nasze kreacje, a ja nie. - fuknęłam, odwracając głowę w stronę szyby.

- Oj tam, to miała być dla ciebie niespodzianka. Poza tym sama mówiłaś, że nie chcesz jej widzieć. Zaraz tam będziemy i zobaczysz tą paskudną kreację.

Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na nią, jak na kosmitkę.

- Żartuje. Uważaj, bo padniesz na zawał. - zarechotała i dodała gazu.

Pokręciłam głową i powróciłam do patrzenia na widoki. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed salonem, wyskoczyłam z auta jak poparzona i pognałam do drzwi. Otworzyła mi je ta sama kobieta, co na naszej pierwszej wizycie. Wbiegłam do budynku, rzucając rzeczy na kanapę. Nim zdążyłam zrobić krok w stronę schodów, pojawił się Gromsé, w dłoniach trzymał bandankę. Zdziwiłam się nieco, ale to szybko minęło, zastąpiło je zniecierpliwienie.

Mężczyzna zaszedł mnie od tylu i zawiązał materiał na moich oczach, po czym zaczął pchać mnie do przodu. Uniosłam nogę na jego znak, ponieważ zaczęliśmy wchodzić po stopniach na piętro. Moje serce biło z zawrotną prędkością, a palce dygotały. Już za moment ujrzę mój projekt marzeń, nad którym myślałam dzień w dzień, noc w noc, przez ostatnie dwa tygodnie. Jeszcze tylko dwa kroki-

...

O

Mój

Boże

Otworzyłam bardzo szeroko usta, a nogi dosłownie się pode mną ugięły, gdyby nie Noemi, upadłabym. Na wiotkich nogach podeszłam do manekina, na którym wisiała. Jej tiulowy dół, z przodu była krótsza, natomiast tył ciągnął się do samej ziemi. Miał śliczny pudrowy kolor, a do materiału poprzyczepiane są kwiatki i całość się błyszczy. A góra... Jest przepiękna, jej zielony kolor idealnie kontrastuje z dolną partią, ma dekolt w serduszko, a na jego końcach perełki. Gromsé zmienił trochę mój zamysł, bo od dekoltu ciągnie się koronka, po same końce rękawów. Zostawił pętelki na środkowy palec. Dzięki temu będzie się prezentowało znacznie lepiej. Postawiłam jeszcze jeden krok i mogłam dotknąć jej, delikatnie opuszkami palców przejechałam po spódnicy. Piękna.

(no) QueenWhere stories live. Discover now