6. Jesteśmy razem.

46 2 0
                                    

Pov. Camilla

Następnego dnia w szkole zostałam zasypana przeprosinami.. Od Jonasa.

- Wybacz mi. - zaczął powoli, gdy staliśmy w zacisznym miejscu, z dala od innych uczniów. - Byłem na prochach, nie wiedziałem co robię.

Patrzyłam na niego i analizowałam wszystko co mi mówi. Skoro był nieświadomy to nie mogę być na niego zła. Prawda?

- Zrobiłem to, ponieważ mi się podobasz, a na trzeźwo jestem zbyt wielką pizdą, by ci to wyznać. - zaśmiał się, drapiąc po karku.

O matko, uroczy.

- Pozwól, że wynagrodzę ci to jakąś kolacją. Co ty na to? - czekał na moją odpowiedź, co trwało chwilę. Musiałam się zastanowić, w końcu nie chcę dawać mu sprzecznych sygnałów. Nie mam zamiaru wchodzić w głębszą relację. Teraz, kiedy wiem, że niszczę ludzi.

- Cóż, dobrze. Jednak to nie może się już nigdy powtórzyć, jasne? - powiedziałam, wzdychając ociężale. Kiwnął głową i razem powróciliśmy do przyjaciół. Po drodze chłopak zarzucił mi przez ramię rękę, co nieco mnie zdziwiło, ale pozostałam cicho.

Stanęliśmy obok ściany, a wzrok wszystkich padł na nas. Uśmiechnęłam się niewinnie, bo nie widzę w tej sytuacji nic dziwnego.

- Coś się tutaj dzieje? - poruszyła zabawnie brwiami, Noemi. Chciałam jej odpowiedzieć, że totalnie nic, po prostu się pogodziliśmy i jest dobrze. Ostatnio wszyscy zauważyli, że mniej z nim rozmawiałam, dlatego teraz to wygląda z deka dziwnie.

- Jesteśmy razem.

Zesztywniałam na jego słowa. Dosłownie. Spojrzałam na chłopaka obok, gdy ten w tym samym czasie popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Zmrużył oczy i zacisnął swoją dłoń na moim ramieniu w dość bolesny sposób. Pokręciłam niezauważalnie głową w niezrozumieniu. Ten nachylił się do mnie, czułam jego ciepły oddech na policzku.

- Powkręcajmy ich trochę. - mrugnął do mnie, wracając wzrokiem do znajomych. Podniósł swój głos, żeby każdy go usłyszał. - Postanowiliśmy to stosunkowo niedawno, ale od początku wiedzieliśmy, że jesteśmy sobie pisani.

Zdziwiło mnie jego wyznanie, ale to może być zabawne. Przecież nic złego się nie stanie, a ich miny na końcu będą przepiękne.

- Tak coś czułam. - pisnęła, Noemi i podbiegła do mnie, tuląc mocno. - Gratuluje wam! A teraz chodźmy, Ginger się wkurzy za nasze ostatnie spóźnienia. - jęknęła, wychodząc na przód i marudząc pod nosem, o tym jak to nienawidzi babeczki od historii.

Nie dziwię się jej, chyba żadna nauczycielka od tego przedmiotu nie jest normalna. Przeważnie trafiały mi się takie, które mają fioła na punkcie każdego wydarzenia, jakie miało miejsce w przeszłości. Ostatnio pani Ginger nazwała nas bandą koczkodanów spod monopolowego, a na dodatek wyrzuciła sześć osób z klasy. I oczywiście była to nasza paczka oraz kilku kolegów Jonasa. Poszliśmy do stołówki zjeść pizzę, bo w sumie co mieliśmy robić, były to nasze jedne z pierwszych lekcji.

Conor otworzył nam drzwi, na wstępie staruszka wywróciła oczami, a nawet rzuciła ciche przekleństwo.

- Siadajcie. - mruknęła od niechcenia, wskazując na wolne miejsca.

- Już dobrze, złość piękności szkodzi, kochana pani. - zacmokał, Jonas.

Usiadłam w drugiej ławce przy oknie, oglądając widoki za nim. Nie dają mi spokoju te zdjęcia w internecie, oczywiście były totalną nieprawdą. Byłam na tej imprezie, ale na tych fotografiach to nie jestem ja. Przypadkowa dziewczyna bardzo przypominająca mnie. W życiu nie zrobiłabym takiego świństwa, ani nie wzięła. Nawet wtedy nie piłam. A to kiedy palę? Akurat jest prawdziwe, ale halo, wciąż jestem normalnym człowiekiem ze swoimi problemami, musze się jakoś odstresować. Dodatkowo zdradzili moje położenie, nie martwię się o to, bo prędzej czy później i tak by wyszło wszystko na jaw. Valeria jest na mnie zła, ale kiedy usłyszała właściwą wersję zdarzeń i potwierdzenie Jonasa, trochę mi odpuściła.

(no) QueenWhere stories live. Discover now