Mattheo myślał nad tym, jak bardzo kocha Rose. 

Lukrecja myślała nad tym, jak dobrze smakują usta Rose. 

Rose myślała, że jest to tylko mglista metafora kochania się. 


*


We trójkę leżeli nadzy w łóżku. Zmęczeni z kropelkami potu na skroniach. Palili papierosy łapczywie, jakby pierwszy raz mieli je w ustach. 

- Math, czy kiedykolwiek będę mogła stąd wyjść? - zapytała Rose zaciągając się. 

- Oczywiście, że tak, kochanie. Od ojca w prezencie ślubnym dostaniemy swój pałac. 

Rose o mały włos nie stanęło serce. 

- Czyli to prawda... - mruknęła cicho do siebie. 

- Mówiłeś, że będziesz na mnie czekać - powiedziała nieco głośniej próbując wzmocnić swój słaby głos - Wtedy w operze, że będziesz na mnie czekać. 

- Wiedziałem, że nie przyjdziesz sama, dlatego ułatwiłem to tobie. 

Zerknął na nią, wziął jej dłoń w swoje i zaczął kreślić koślawe kółka. 

- To znaczy, że się pobieracie? - zapytała się Lukrecja wypuszczając dym z ust. 

- Oczywiście, że tak. - odparł chłopak. 

- Mówisz to tak, jakby to było normalne... 

- A jak mam to powiedzieć? 

- A co z Harry'm? 

- Teraz on będzie na ciebie czekać. 


*


Rose mogła przysiąc, że nie pamięta nic sprzed dwóch, bądź trzech tygodni. Jej wspomnienia stały za kurtyną. Widziała ich cień, słyszała, ale nic poza tym. 

Następnego dnia po nocy trójki przyjaciół młody Riddle trzymając usilnie jej szczękę wlał do buzi eliksir. Wyczuła wtedy woń męskich perfum Harry'ego, zioła, które na samą myśl przywodzą jej ojca oraz zapach róż. Mogłaby zadrżeć z podniecenia czując to wszystko, ale myśląc o skutkach tego zapachu, aż zachciało jej się płakać. 

Wtedy wszystko się zaczęło. 

Mgła nawiedziła jej umysł. Pamięta te liczne śmiechy, kiedy ubierano ją w suknie ślubną, te komentarze, że jest śliczna. Alkohol, papierosy, niektóre twarze. Zapamiętała jakiś dom. Z dużym łóżkiem, złoto błyszczące na palcu. Pocałunki Mattheo, kiedy ją rozbierał, a ona naga leżała czując jego usta na swojej skórze. Nie było w tym nic dokładnego, jakby w puzzlach, zabrakło najważniejszych elementów i obrazek został nieskończony. 

Rose obudziła się. Słońce oświetliło buzię dziewczyny. Skąpana w złocie jęknęła z bólu. Bolała, ją niemiłosiernie głowa. Nie miała siły wstać z łóżka. Nieprzytomnie odwróciła się na drugi bok i szukała ręką na podłodze szklanki. Bezgłośny dźwięk złotej obrączki odbił się od szkła, kiedy ją złapała. Postawiła ją na stolik nocnym i poszukiwała na ślepo napoju. Uśmiechnęła się, kiedy jej dłoń spotkała się z zimnem. Do szklanki wlała whisky i wypiła na raz. Mięśnie nie były już takie spięte, a głowa coraz mniej bolała. Wypiła drugą pełną szklankę dla przyjemności poranka zapaliła papierosa. Poczuła, że jest w niebie. Wyobrażała sobie dziwne rzeczy, Harry wszedł do pokoju niosąc jej śniadanie, ona naga leżąca pod kołdrą uśmiechająca się do niego delikatnie całując ją w usta na przywitanie. Drzwi od sypialni zaskrzypiały. Zdegustowany Mattheo podszedł powoli do Rose. Pocałował ją w policzek. Leżała na wznak z potarganymi włosami i zamkniętymi oczyma. W ręku jej żarzył się papieros już prawie sam się spalił do filtra. 

Królowa Gryfonów • Córka Severus'a Snape'aHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin