012. Znalazłem moją bezpieczną przystań cz. 2/2

1.7K 138 91
                                    

PeepoHey! Zajęło mi to zdecydowanie za długo, ale w końcu udało mi się skończyć tego shota. Wiem, że może i historia lekko się dłuży i niepotrzebne były niektóre rzeczy, ale chciałam trochę pokazać tym zachowanie osoby, która nie do końca jest pewna co chce robić i jej lęki, które często przeszkadzają w szczęściu. Mam nadzieję, że niektóre rzeczy się dla was wyjaśnią. Nie jestem nadal do końca zadowolona z zakończenia ale jes jak jes. Miłego czytania i mam nadzieję do zobaczenia niedługo <3

PS. Bardzo prawdopodobne, że kiedyś będzie kontynuacja tego choćby nawet patrząc na zapoznanie się dwójki bohaterów na końcu, ale nic nie obiecuje!

Gregory westchnął czując ogromne zmęczenie. Po odprowadzeniu Erwina do jego apartamentu i upewnienia się, że ten jest bezpieczny w domu, postanowił udać się w jego ulubione miejsce do myślenia. Sam nie wiedział czy dzisiejsza rozmowa z mężczyzną była jakimś popieprzonym wyznaniem uczuć. Czuł się dziwnie. Z jednej strony był szczęśliwy, że oboje w jakiś sposób siebie lubią. Bał się od dawna przyznać samemu sobie, że czuje coś do Knucklesa. Niby każdy mówił, że do siebie pasują, jednak najwyraźniej oni sami musieli do tego dojść.

Między nimi była dziwne relacja. Przekomarzali się, wyzywali, Erwin go kilka razy okradł, a on za to kilka razy wsadził go do celi i dał spory wyrok. Byli o siebie zazdrośni. Ile razy Montanha miał ochotę przywalić Evie czy Heidi, która kleiła się do mężczyzny? Sam też nie raz prowokował takie sytuacje, szczególnie wykorzystując niewinną Susan, której Erwin nie lubił.

Zachowywali się jak dzieci, które mają ulubionego misia, ale nie chcą ujawnić go przy innych. Tylko kryją go dla siebie i pokazują coś tylko w swoim towarzystwie. Mimo, że rodzice, dziadkowie i inny dobrze wiedzą jaki ten misiek jest dla nich ważny, oni nadal nie chcą pokazać go światu. Popieprzone.

Mężczyzna wyjął telefon z kieszeni i włączył ponownie dźwięk. Zobaczył kilka nieodebranych połączeń od Sussane, więc postanowił oddzwonić.

-Montana no w końcu! – Krzyknęła dziewczyna, na co mężczyzna skrzywił się. – Martwiłam się o ciebie. Myślałam, że będziesz w swoim biurze i wyciągnę cię na kolacje. – Powiedziała zawiedziona.

Gregory westchnął. Lubił Lyse i może czasem dawał jej nadzieję na coś więcej, ale nie chciał jej zranić. Była świetną dziewczyną, ale na pewno nie dla niego.

-Byłem na spacerze z Erwinem. – Powiedział prosto z mostu.

-Oh. – Jej głos posmutniał. Doskonale wiedziała jakie plotki krążyły na temat tej dwójki. Jednak myślała, że są tylko znajomymi, może przyjaciółmi. – Jesteście razem?

-Słuchaj Suz. Naprawdę cię lubię, jesteś świetną partnerką i jeszcze lepszą koleżanką, ale aktualnie próbuje zrozumieć co czuje do gościa, który powinien być moim wrogiem. Sam nie wiem co będzie. Za kilka dni możemy się znienawidzić, możemy być razem lub możemy nadal być przyjaciółmi. Nie wiem i szczerze? Co ma być to będzie. A teraz wybacz, ale muszę wrócić do domu. Dawno nie miałem tyle czasu na sen.

***

Montanha już od rana wiedział, że to będzie ciężki dzień. Zaczęło się od tego, że w jego mieszkaniu brakło kawy. Pomimo przespania prawie ośmiu godzin nadal był cholernie zmęczony. Z samego rana dostał również telefon o kilku poważnych zgłoszeniach przez co musiał szybko pędzić na komendę. Janek przywitał go od razu na wejściu podając kubek gorącego napoju. Gregory był mu cholernie wdzięczny.

-Wyglądasz jak trup. Bawiliście się z Pastorem całą noc przez co się nie wyspałeś czy jest jakiś inny powód? – Zapytał, gdy skierowali się do gabinetu szefa.

Inadequate || Morwin // WOLNO PISANEWhere stories live. Discover now