²²- ɪ'ᴍ ᴀᴄᴛᴜᴀʟʟy ᴀ ᴩᴇʀꜱᴏɴ ᴡʜᴏ ɢᴇᴛꜱ ʟᴏɴᴇʟy ᴇᴀꜱɪʟy

Start from the beginning
                                    

Jung był w pracy od rana do wieczora, po przyjściu do domu znikał w swoim biurze, gdzie do późna pracował nad dokumentami i dzwonił do swojego przyjaciela, wspólnie pracując nad projektami, przez co nie miał tyle czasu dla Lee, jak obiecywał, że będzie miał.

Miło więc, że jego najlepszy przyjaciel wziął sobie wolne popołudnie i do niego przyjechał, dając mu poczucie względnej normalności.

— Czy wydarzyło się coś ciekawego, odkąd poszedłem na zwolnienie? — Stali na balkonie w sypialni Jaesuka, gdzie mogli poza zasięgiem monitoringu spokojnie palić papierosy, bez obawy, że w każdej chwili z głośnika może wydobyć się głos Junga proszący o niepalenie w jego domu.

— Jinyoung podczas inspekcji z sanepidu tak się denerwował, że nabawił się wrzodów i musi być półtora tygodnia w szpitalu a Soeun odeszła, bo zaciążyła z jednym z barmanów

— Nie może być, nasza świętojebliwa pani kierownik w ciąży? Z kim tak grubo poleciała?

— Song Weilong — Powiedział, wypuszczając powoli z ust dym papierosowy, na co Taeyong o mało co nie wypuścił swojego papierosa, kaszląc głośno, jak osiemdziesięciolatek po dwóch zawałach.

— Z tym gówniarzem z Chin co na półetatu robi? — Spytał niedowierzającym tonem, a gdy Min potwierdził kiwając głową, dodał. — On jest od niej o jakieś dziesięć lat młodszy i dopiero co studia zaczął. Ile on tak w ogóle lat ma?

— W marcu skończył dwadzieścia cztery — Powiedział, sekundę później wybuchając głośnym śmiechem, do którego dołączył Taeyong, również śmiejąc się do rozpuku. — Nie pamiętasz, że robiliśmy mu imprezę urodzinową w klubie? Jongin robił mu pokaz na rurze, a ty i ja śpiewaliśmy mu Last Friday Night będąc porządnie podpitymi

— No rzeczywiście — Klasnął w dłonie, gdy nagle przypomniał sobie o czym mówił jego przyjaciel. — Chichi później dwa tygodnie się do nas nie odzywał, bo był na prywatnym występie i ominęła go cała impreza. Jongin potem musiał robić mu lap dance, by nam przebaczył

— A propo Jongina... Wiedziałeś, że będzie za półtora miesiąca odchodził z klubu? — Upuścił niedopałek na ziemię, gasząc go butem i wyrzucając na dół, gdzie na nieszczęście Taeyonga wpadł prosto do ulubionych kwiatów Junga.

Lee widząc co zrobił jego przyjaciel walnął go dłonią w tył głowy, samemu jednak robiąc dokładnie to samo, uciekając szybko do salonu na dole, gdzie będą udawać, że wcale nie posadzili swoich śmierdzących petunii prosto na ukochane róże Jaesuka.

— Czyżby jego siostra wiedźma dowiedziała się, gdzie pracuje? — Zabierając dwa kubki do herbaty z szafki w kuchni, usiedli na kanapie, gdzie nalali sobie wina i kontynuowali rozmowę z balkonu. — Przysięgam, że miałem raz wrażenie, że chodziła za mną po sklepie i patrzyła co kupuje i gdzie idę — Dodał, wzdrygając się ze wstrętem na wspomnienie o siostrze jego kolegi z pracy, którą nie do końca lubił.

Pamiętał wciąż jak poznał ją po raz pierwszy, gdy stała pod drzwiami ich klubu.

Od razu, gdy zobaczyła Jongina wychodzącego pod ramie z Tae i Tenem, zaczęła okładać ich swoją aktówką, nazywając grzesznymi degeneratami, chcącymi wykorzystać i zepsuć jej brata. Nie słuchała ich przekonań, że nie robią nic złego a ich praca jest legalna. Kobieta krzyczała i machała rękoma jak oszalała, nie chcąc się uspokoić, dopóki nie zabrała swojego brata do ich rodzinnego domu, rzucając na odchodne w Tena swoim czarnym obcasem, który złapał w locie i na jej oczach wyciągnął zapalniczkę, podpalając go, przy okazji uśmiechając się w ten swój przerażający sposób.

— Gorzej — Odpowiedział po chwili ciszy, upijając alkoholu z kubka z kolą jedzącą dużego arbuza. — Jego matka wparowała do nas jak nie było Jinyounga i z księdzem u boku zaczęła nas polewać wodą święconą, prosząc o wybawienie naszych dusz spod grzechu pokusy i byśmy opuścili to „gniazdo zepsucia", nim będzie za późno

artificial love | j.yo + l.tyWhere stories live. Discover now