ROZDZIAŁ I: ROZSTAJE

2.3K 98 20
                                    


Nie było w Śródziemiu istoty, której brzemię podarowanych przez Ilúvatara zdolności doskwierało bardziej, niż Amarth Elemmírë

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie było w Śródziemiu istoty, której brzemię podarowanych przez Ilúvatara zdolności doskwierało bardziej, niż Amarth Elemmírë. Niejeden śmiertelnik zaprzedałby duszę siłom ciemności, byleby tylko móc władać jej umiejętnościami. Ją coraz bardziej pogrążały one w mroku. Sprawiały, że nigdzie nie mogła osiąść się na stałe. Uciekała. Nieustannie od ponad trzech tysięcy lat. Obserwowała, jak świat, który znała i kochała, ginie.

Zło ponownie budziło się do życia, a ona widziała jego koniec i początek. Nie potrafiła jednak określić dokładnie, jak potoczy się historia świata, ponieważ wiedziała, że tworzy ją każda z istot, które zamieszkiwały Ardę. Starała się coś zmienić. Próbowała nadać sens swojej egzystencji, dlatego też opuściła przed wiekami swój dom — Wielki Zielony Las, by zasięgnąć wiedzy u mistrzów sztuki jasnowidzenia — pani Galadrieli z Lorien oraz Elronda z Rivendell.

Przez pewien czas pomieszkiwała w Imladris — dolinie, która ją uzdrowiła. Spędziła długie lata, medytując wśród szumiących wodospadów, słuchając śpiewu słowików i obserwując gwiazdy. To był jedyny spokój, jaki jej sumienie kiedykolwiek zaznało. Później zrozumiała, że nie zmieni świata, dopóki go nie zrozumie. I tak zaczęła się jej wielka tułaczka.

Samotność była zarówno jej darem, jak i przekleństwem. Przemierzała bezkresne przestworza w poszukiwaniu odpowiedzi, których udzielali jej bezpośrednio ludzie mijani na drodze. Przez kilka ostatnich dekad nauczyła się więcej, niż przez cały swój pobyt na królewskim dworze. Wiedziała więcej, czuła więcej. Poznała życie prostych istot i odnalazła to, za czym tęskniła niewyobrażalnie. Wolność przenikała gruntownie do jej żył. Potrafiła czerpać z niej garściami, nie bojąc się przy okazji kolejnego dnia.

Mimo to, przeszłość nie dawała jej spokoju, a przyszłość nadal pozostawała pustą księgą, która czekała na wypełnienie.

Przeprawa przez Góry Mgliste okazała się być niezwykle długa i męcząca. Spadł pierwszy śnieg, a na domiar złego — musiała uważać na orków, którzy podobno znów pojawili się w okolicy. Starała się trzymać jasno wyznaczonej ścieżki. Rivendell było już blisko, a stamtąd miała tuszyć prosto do Przystani Kirdana, gdzie czekał na nią statek. Amarth nie robiła długich postojów, ale ze względu na swoją klacz, zdecydowała się urządzić nocleg na wzgórzu, gdy już pokonała szlak, który niegdyś został jej polecony przez krasnoludzkich kupców.

Gdy już rozpaliła ognisko, zaparzyła sobie nad nim suszoną pokrzywę i skrzyp polny w niewielkim, podróżnym rondelku, wyciągnęła z chlebaka lembas i wzięła kilka kęsów. Popijając swój posiłek, usłyszała coś między drzewami. Czyjeś stopy zgniatały leśne runo. Na całe szczęście, nie były to kroki orków czy też goblinów, poza tym, ich smród wyczułaby od razu. Nie należały one również do elfa. Pewnie jakiś człowiek zakłócał jej spokój. Włóczęga, złodziej, morderca. Jak zwał, tak zwał. Odruchowo chwyciła za sztylet, który miała schowany pod peleryną.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now