Telefon alarmowy

249 8 1
                                    

- Shindou-san, mam problem z nową techniką. Może znajdziesz chwilkę by mi pomóc? – uśmiechała się szeroko zbliżając do rozmówcy, który spojrzał na zegar ścienny.

- Mam trochę wolnego czasu, weź piłkę i zaczniemy.

- Miło to słyszeć – Sakura skłoniła się tak mocno, że jej dłonie dotykały ziemi. Akane usiłowała coś powiedzieć, ale odeszła przygnębiona.

Ćwiczenia przebiegły sprawnie, Nozaki po kilku wskazówkach niemal perfekcyjnie opanowała hissatsu. Chłopiec wracał do szatni, kiedy od tyłu oplotła jego szyję ramionami. Czuł się jakby jego skórę opatulał aksamitny szalik.

- Dziękuję – wyszeptała do ucha słodkim głosem.

- Niee ... nie ma za co – po zwolnieniu uścisku pocierał szyję z poczuciem straty. - Dalej jesteś elastyczna, choć masz mniej czasu na gimnastykę rytmiczną. Aż dziwne, że nikt cię jeszcze nie zaprosił na bal – żałował, że nie ugryzł się w język. – Znaczy nie to chciałem ...

- Nic się nie stało – położyła dłoń na jego klatce. - Kilku mnie zaprosiło, jednak nikt odpowiedni. – cofnęła rękę, aby poprawić fryzurę. Maślanym wzrokiem śledził jej ruchy. – Może posiedzimy razem? – usiedli na trybunach.

Po pół godziny zadzwonił jej telefon i musiała wracać do domu. Idąc przez główny dziedziniec nucił melodię pod nosem. Przed bramą spotkał Tsurugiego oraz Masakiego.

- Jak tam „trening"? – ten drugi miał szyderczy wyraz twarzy.

- Sądząc po minie raczej udany – rechocząc poklepali wirtuoza po plecach i odeszli.

- Uśmiechnięty Tsurugi! To rzadki widok, tylko o co im chodzi? Zresztą nieważne.

Dom Takuto był delikatnie mówiąc burżuazyjny, właściwie to nie dom tylko spory pałac. Ogród był wielkości parku miejskiego, pośrodku stał wielki marmurowy budynek. Dziedzica w drzwiach przywitał kamerdyner, piłkarz bez słowa poszedł do pokoju z fortepianem. Grał dwie godziny, aż ktoś otworzył drzwi.

- Paniczu pewna osoba chce się z Panem widzieć – wszedł do pokoju w niskim ukłonie.

- Kto? Nikogo nie zapraszałem – stwierdził ozięble, ale z pewnym zaciekawieniem.

- Ta osoba powiedziała, że to niespodzianka – ukłonił się jeszcze mocniej.

- Chyba najlepiej będzie, jak sprawdzę – poszedł do salonu.

W jednym z foteli siedziała blondynka w długiej białej sukni, która niemal całkowicie zlewała się z bladą skórą. Jej niebieskie oczy pojaśniały, kiedy wszedł.

– Nie pamiętasz mnie? – zbliżała się z niedowierzaniem.

– Niestety proszę mi wybaczyć al....

- A to też zapomniałeś? – pocałowała go w nos.

- Już pamiętam jesteś Ran. Poznaliśmy się na kolonii muzycznej, grałaś na harfie. Ile lat minęło?

- Około siedem. Moi rodzice dostali pracę w tym mieście. Chciałam cię znowu zobaczyć i dlatego przyszłam – przytulili się.

Podczas rozmowy stracili poczucie czasu. Dziewczyna przepisała się do Raimon'a, więc będą mogli spędzać razem sporo czasu, byli w różnych klasach, ale to żadna przeszkoda. Rozmowę przerwał telefon, Shindou przepraszając wyszedł z pokoju.

Rytm uczućWhere stories live. Discover now