- Absolutnie nie wiem jak teraz zareagować, ani czego ode mnie oczekujesz, jeśli mam być całkowicie szczery.- mruknął wciąż zaskoczony. 

- Nie szkodzi.- zaśmiał się pogodnie, po czym powoli zrobił krok do przodu, jakby bał się, że spłoszy Hongjoonga. 

- Dodajesz mi kolejnych powodów do prowadzenia analiz w nocy, a ja muszę się wyspać.- wydukał zupełnie poważnie, jakby to co robił Hwa, było dla niego skomplikowanym równaniem matematycznym. Nie było niczym podobnym i z łatwością dałoby się odczytać intencje wyższego, natomiast Hong bronił się przed tym jak ogniem. 

- Hah, słodki jesteś.- nachylił się bardziej, a Kim odruchowo przełknął ślinę, niezwykle zestresowany. Nie wiedział dlaczego. Byli już teoretycznie bardziej w intymnych sytuacjach, dlaczego więc był aż tak zdenerwowany. Oblał się zimnym potem, patrząc się na czubek nosa Seonghwy jako bardzo istotnego fragmentu jego twarzy. Bardzo możliwe, że wyglądał wtedy dość niekorzystnie, ale niekoniecznie zwracał na to uwagę. 

- Mogę cię pocałować?- wydusił brunet, a Hongjoong się zachłysnął powietrzem. Rozbolała go głowa, a wzrok powędrował kolejno na jego stopy, później na błyszczący nad nimi księżyc, który w tamtej chwili niemiłosiernie go irytował, a ostatecznie na oczy Parka, co zaraz uznał za potworny błąd. Czuł jakby mijały wieki, a on sparaliżowany, nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. 

Wyższy nie zamierzał robić nic wbrew drugiemu, więc nie widząc żadnego potwierdzenia, planował się odsunąć, by dłużej nie trzymać chłopaka w niekomfortowej sytuacji. Jednakże, gdy już chciał puścić Kima, ten sam zacisnął jego dłonie w swoich. Seonghwa słyszał jego przyspieszony oddech, a następnie zauważył jak tamten przymyka z lekka powieki. Ciemnowłosy musiał bezwarunkowo przyznać, iż była to sekunda, kiedy "to" uderzyło w niego najmocniej. Nie umiejąc powtrzymać kącików ust, które same biegły do góry, złożył nienachalny pocałunek na ustach Hongjoonga. Było to coś zupełnie odmiennego od wspomnień utrwalonych w jego pamięci. Coś intensywniejszego, pomimo że pozornie subtelnego.

Hong nabrał do płuc powietrza, mało się nim nie dusząc. Jego policzki płonęły od zawstydzenia, ale palcami wciąż ściskał ręce wyższego, nie chcąc aby tamten zostawił go zażenowanego oraz zdezorientowanego. Musiał przetrawić to zdarzenie, co okazało się nie takie łatwe. 

- Wszystko w porządku?-

- Absolutnie nie.- pisnął. Czy mu się nie podobało? To był główny problem, bo owszem, podobało. I tu pojawiały się dwie rządze, równie silne, pierwsza- by jak najszybciej stamtąd uciec, a druga- żeby to powtórzyć. 

- Przepraszam.- odrzekł drugi. 

- Nie w tym sensie. Ja... ja nie rozumiem co czuję.- zająknął się.

Stali tak ze dwie minuty bez ruchu, Seonghwa wciąż obserwując Honga, czy na pewno wszystko gra. Gdyby nie okoliczności, pomyślałby, że ten jest chory. 

- Uhm... czy mógłbyś... Matko...- nie był w stanie tego z siebie wyrzucić, byłoby to zbyt upokarzające. Zerkał na Hwę, mając nadzieję, że pojmie o co mu chodzi, bez konieczności mówienia tego. Przygryzł lekko dolną wargę, nie wiedząc już, czy z nerwów, czy może by coś zasugerować. 

- Nie dajesz mi wyboru, wiesz o tym?- rzucił mężczyzna, aby zaraz ująć policzki chłopca i ponownie go pocałować, tym razem dłużej, wkładając w to znacznie więcej czystej szczerości swoich intencji. Miał ochotę pokazać szarowłosemu, że tym razem za jego zachowaniem nie stoi żaden spisek. Wtedy najpewniej też nie było w jego czynach żadnego zakłamania, jednak potrzebował usprawiedliwienia dla rodzącego się w jego głowie przywiązania. Zależało mu, by zamienić je w część planu, prowadzącego do z góry określonego celu, by czerpać korzyści z odczuć, które były dla nich obu wadą człowieczeństwa. Nagle, pod przykrywką działania dla podstępnych interesów, móc doświadczać zauroczenia, nowych doznań, odkrywać te aspekty młodości, które przez konieczność bycia za wcześnie dojrzałym,  były dla nich dotychczas niedostępne. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz