XVI Obietnica zemsty

95 6 0
                                    

dużo później niż miało być, ale jest lol




  Odessa lubiła posiłki w Wielkiej Sali, ponieważ mogła wtedy bezkarnie obserwować wszystkich się w niej znajdujących i analizować ich zachowanie bądź domyślać się co siedzi w ich głowach.

  I właśnie tym się teraz zajmowała.


  Jak zawsze zaczęła od stołu Hufflepuff'u, którego uczniowie byli praktycznie tacy sami. Na początku postanowiła znaleźć Elizabeth, z którą nie rozmawiała już od kilku dni. Od chłodnego pożegnania w bibliotece Fay była wręcz niewidoczna dla Odessy, którą tylko odrobinę to zastanawiało. Potrafiła zrozumieć, iż Elizabeth mogła poczuć się trochę przez nią zignorowana, lecz przecież nie było to nic nowego dla Puchonki. Powinna być już z tym oswojona. Rosier miała w zwyczaju traktować tak wszystkich wokół, nawet swoich znajomych.

  Gdy brązowowłosej nie udało się wypatrzyć swojej młodszej koleżanki, skupiła swój wzrok na innych uczniach Domu Borsuka. Większość z nich odzwierciedlała się podstawową kulturą przy stole, co Odessa potrafiła docenić. Wydawali się radośni, szczęśliwi, tacy pełni życia, jednak wciąż całkiem ułożeni. Obserwując Puchonów, w głowie Rosier zawsze pojawiała się jedna myśl - Puchoni to istoty stadne. Odessa bardzo rzadko widywała ich samotnych. Większość z nich miała duże grupy przyjaciół, którzy spędzali razem radośnie, lecz wciąż ciszej niż Gryfoni, czas na posiłkach.


  Zupełnie co innego tyczyło się Krukonów.

 Znudzona trwającą kolacją, Odessa popatrzyła na stół Domu Kruka, przy którym panowała przyjemna pół cisza. Uczniowie owego domu byli tego typu ludźmi, którzy nie hałasowali jak dzikusy przy jedzeniu, a raczej jedli w ciszy lub rozmawiali kulturalnie, przyciszonymi głosami. Rosier uważała większość Krukonów, a przynajmniej tych posiadających czystą krew, za ciekawych uczniów Hogwartu. Krukoni często pojawiali się na posiłkach z książkami, bądź jakimiś notatkami, co niestety nie przełamywało stereotypów ich dotyczących. Siedzieli wtedy samotnie, jedząc i wpatrując się w wiadomości, które przyswajali. Oczywiście, w większości były one tematami do nauki.

  Chociaż nie wszyscy tak robili. Istniała taka część Krukonów, która wcale nie przejmowała się nauką i nie zajmowała się nią przez cały swój czas. Istnieli tacy Krukoni, którzy należeli do tego domu przez swoją inteligencję, którą wykorzystywali do radzenia sobie w życiu. W tym właśnie, trochę przypominali Ślizgonów, przez co Odessa odrobinę darzyła ich sympatią.

  Oczywiście zależy których.


  Po chwili wpatrywania się w Krukonów, których stół był lekko nudny w ocenie dziewczyny, Rosier spojrzała na stół uczniów Hogwartu, których dało się wcześniej usłyszeć, niż zobaczyć. Twarz dziewczyny wykrzywiła się z obrzydzenia, gdy ujrzała Gryfonów. Zachowywali się oni jak dzikusy, a nie jak normalni, cywilizowani ludzie.

 Odessa, patrząc na nich nie mogła powstrzymać się od przewrócenia oczami. Gryfoni od zawsze ją irytowali. Nie potrafiła patrzeć na nich podczas posiłków i mocno nie oceniać ich zachowania czy wyglądu. Po prostu nie potrafiła. Byli oni przeciwieństwem wszystkiego, co Odessa lubiła lub tolerowała. Nienawidziła na nich patrzeć, choć uważała ich głupotę oraz momentami ich zachowanie za intrygujące.

   Za intrygująco bezmyślne, oczywiście.


  Gdy w końcu Odessa zaczęła przyglądać się uczniom jej domu, minęła połowa kolacji. W Wielkiej Sali znajdowała się już coraz mniej osób, a co za tym idzie - mniej Ślizgonów, przez co Rosier nie za bardzo wiedziała na kim z Domu Węża powinna utkwić swoje spojrzenie. Widziała wiele młodszych Ślizgonów, lecz żaden z nich nie przykuł uwagi Rosier.

two evils are better than one • thomas marvolo riddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz