Rozdział 24 "Afera przed Balem"

Start from the beginning
                                    

Maggie spojrzała w bok i zobaczyła Marcusa i Theę, którzy już chcieli biec do niego, jednak ona ich zatrzymała.

— Poczekajcie. Sama będę chciała to załatwić. — pociągnęła nosem. Usta Hermiony otwierały się jakby w zwolnionym tempie. Podeszła do Wiktora zostawiając kilka kroków przerwy między nimi.

— Oczywiście, że tak Wiktorze. — serce Maggie popękało na miliard części. Naprawdę zadurzyła się w Wiktorze, a ten ją tak potraktował. Potraktował jak nic nie wartą osobę, jakby była tylko chwilową zabawką. Martwiła się o niego, o mało co nie zeszła gdy miał walczyć ze smokiem podczas pierwszego zadania.

Wood stała w miejscu w czasie gdy łzy lały się po jej policzkach.

— Odejdźcie proszę. Nie chcę świadków. — wychrypiała. Nie chciała się nad sobą użalać. Gdy większość dziewczyn wraz z Hermioną odeszły Maggie zebrała w sobie siły. — Ty niedołężny umysłowo człowieku!! Co ty sobie myślisz?! Co?! Że jesteś uczestnikiem Turnieju i wszystko ci wolno, tak?! Oczywiście, że będziesz sobie wymieniał dziewczyny jak skarpetki! Raz ta, raz ta! — słychać było jak od tego krzyku głos jej się zrywa. Cała twarz była już rozmazana od tuszu, którego dziś użyła. — Nienawidzę cię rozumiesz? Myślałam, że ta cała noc rozmów sprawiła, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i wszystko będzie lepiej!  A ja ci ufałam! Ufałam ci i zastanawiałam się czy cię kocham, idioto! Teraz jedyne nad czym nie muszę się zastanawiać to, to, że chyba wpadłam w pułapkę jakieś frajera.

— Maggie, to nie tak jak myślisz!

— BO JA SOBIE WSZYSTKO ZMYŚLAM! ZMYŚLAM SOBIE TO CO WŁAŚNIE WIDZIAŁAM!

— Posłuchaj mnie choć chwilę, proszę.

— W dupę sobie wsadź to proszenie. Ja już się nagadałam. — i odeszła. Jednak zawróciła się po chwili dając szansę Wiktorowi. — Zapomniałabym  — mruknęła i przywaliła mu mocnego plaskacza prosto w policzek. Czerwona plama zaczęła się od razu formować. — To za moje skrzywdzone uczucia i wykorzystanie mojego zaufania. — tym razem odeszła naprawdę. To uderzenie sprawiło, że poczuła się delikatnie lepiej.

Załamana Maggie postanowiła wyciszyć się w jakimś miejscu. Dormitorium odpadało. Błonia też ze względu na niską temperaturę. Została tylko wieża astronomiczna. Wood błagała aby nikt tam teraz nie przebywał. Nałożyła na głowę kaptur od bluzy tak aby nie było widać twarzy pokrytej w łzach.

Po kilkunastu minutach znalazła się przed drzwiami prowadzącymi do wieży astronomicznej. Przysłuchała się chwilę i na całe szczęście nie słyszała oznak życia żadnego czarodzieja. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Tak jak wysłuchała w środku było pusto. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na zimnej podłodze zaczynając zalewać się toną łez.

W tym samym czasie po zamku chodził zagubiony George Weasley, który nie był w nastroju. Szukał miejsca dla siebie gdzie się wyciszy. Chodząc po korytarzu zatrzymał go Lee.

— Hej, hej! Słyszałeś co się działo? — zagadał. George o niczym nie miał pojęcia.

— Co? Nie słyszałem raczej. Gadaj, zanim pomyślisz o trzymaniu mnie w niepewności. — powiedział zaciekawiony.

— Krum zaprosił Hermionę na bal wystawiając Maggie przed grupką dziewczyn, które to wszystkim rozpowiedzą.

— Tak jak ty teraz? — zaśmiał się, jednak praktycznie od razu temu zaprzestał. — ŻE CO KRUM ZROBIŁ?! — krzyknął oburzony jak i zdziwiony. — Wiadomo kogo muszę znaleźć. — zapamiętał o Maggie jedną rzecz. Zawsze gdy źle się działo i chciała się wyciszyć szła na wieżę astronomiczną. Miał wielką nadzieję, że tam ją znajdzie.

Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George WeasleyWhere stories live. Discover now