To wy spaliście razem?

5.4K 117 30
                                    

Wciąż siedziałam pod ścianą, a łzy spływały mi po policzku. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, a w progu stanęła moja matka. Jak zwykle nie szanuje czyjejś prywatności. Zgodziła się abym miała klucz do pokoju pod warunkiem, że będzie miała zapasowy. No ale po coś w końcu zamknęłam te drzwi na klucz no nie? Rozejrzała się po pokoju.

- widziałam Jamesa jak bije jakiegoś chłopaka - zacisnęła usta w wąską linie, czekając aż coś powiem. Jednak nie zamierzałam nic mówić. Otarłam łzy i czekałam aż coś zrobi - był tu- stwierdziła, gdy zobaczyła otwarte okno -  dlaczego do cholery się z nim zadajesz? -

- o co wam wszystkim chodzi?! Dlaczego macie problem o to że sie z nim zadaje?! To moje życie i moja sprawa! - podniosłam ton.

- dlatego bo on ma na ciebie zły wpływ! Przez niego będziesz miała same problemy! - również podniosła głos - ja się tylko o ciebie martwię. Chcę twojego dobra - jej głos złagodniał.

- bzdury! Jak dotąd nic się jeszcze złego nie wydarzyło!

- a ta bójka przed domem?! - wskazała prawą ręką na okno.

- ty nic nie rozumiesz! On to zrobił bo Stev na to zasłużył! James zrobił to bym czuła się bezpieczna!

- nie wierze! - krzyknęła rozpaczliwie - Moja córka broni bandytę! Myślisz że on cię obroni jak będziesz w niebezpieczeństwie?! - o wilku mowa. W oknie zjawił się chłopak. Na rękach miał krew i lekko poobijaną twarz - jeszcze ciebie tu brakowało! - syknęła do chłopaka. Wynoś się stąd!

- mamo! - błagałam aby przestała lecz bez skutku.

- już! Wynoś się! - machnęła ręką na co chłopak puścił parapet i spadł na ziemię - ten chłopak ma zakaz wchodzenia do tego domu, rozumiesz?!

- bo co? - syknęłam.

- bo dostaniesz szlaban jakiego jeszcze w życiu nie miałaś. Mieszkasz w tym domu na moich zasadach!

- jesteś okropna! Nienawidzę cię - wycedziłam przez zęby - wyjdź stąd! No już! - gdy kobieta opuściła pomieszczenie, zatrzasnęłam drzwi tak, że prawie z zawiasów wyszły. Zaczęłam krzyczeć i wyklinać na cały dom. W tym momencie zachowuję się jak dzieciak, ale pieprzyć to. Zakluczyłam drzwi i zaczęłam zakładać jakieś stare trampki ponieważ inne zostawiłam na dole. Założyłam najcieplejszą bluzę, schowałam telefon i papierosy do torebki, po czym otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie.

Wyjęłam z biurka nitkę i zawiązałam na klamce tak abym jak wyjdę, będę mogła przymknąć okno. Nie mam zamiaru siedzieć w jednym domu z tą psychopatką. Wystawiłam prawą nogę poza okno, a potem drugą. Gdy zeskakiwałam pociągnęłam sznurek, a okno się zamknęło.

Zaczęłam biec przed siebie. Nie przebiegłam dużego dystansu, gdyż mam słabą kondycję przez palenie. Jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam dość daleko od domu. Z torebki wyjęłam paczkę cameli i zapalniczkę, po czym odpaliłam jednego papierosa. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. Gdy wypaliłam papierosa, wyjęłam telefon i weszłam w listę kontaktów. Wahałam się kogo numer wybrać. Arona czy Jamesa. Jednak kliknęłam numer Arona. Po trzech sygnałach blondyn odebrał.

- hej, co robisz? - zapytałam od razu. W tle słyszałam stłumione odgłosy więc pewnie jest zajęty.

- emm, jestem z Lilą w barze, a co?

- chciałam sie spotkać czy coś, ale nie będę wam przeszkadzała - od razu się rozłączyłam i wybrałam numer do Jamesa, lecz nie odebrał. Zatrzymałam się w parku i usiadłam na ławce. Chwilę później brunet oddzwonił.

- chciałam cię przeprosić za moją matkę - od razu zaczęłam.

- luz. Po to tylko dzwoniłaś? - chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią.

Nie wygrasz ze mną skarbieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant