Rozdział V

576 49 44
                                    

REMUS

Remusowi serce zaczęło bić sto razy mocniej, gdy obiekt jego westchnień oparł swoją głowę na jego ramieniu. Spostrzegł, że śpi. Przyglądał mu się cały czerwony przez parę sekund, po czym zawstydzony i szczęśliwy sam położył głowę na zagłówku i próbował zasnąć. W końcu mu się to udało. Miał piękny sen, że leży na kocu z Syriuszem i oglądają razem zachód słońca, przytulając się do siebie i co jakiś czas jedząc kawałek gorzkiej czekolady. 

(od autora: ten sen na pewno byłby dużo gorszy gdyby nie czekolada hihihi 😏)

Niestety, po pewnym czasie został obudzony, ponieważ ktoś szturchał go w ramię i poczochrał mu jego jasnobrązowe włosy. Mruknął niezadowolony z pobudki. W dodatku słyszał jakieś krzyki z przodu autokaru. Na początku nie wiedział nawet, gdzie się znajduje. Otworzył zaspane oczy i przed sobą ujrzał twarz Peter'a, który go obudził. 

- Chodź, już dojechaliśmy na miejsce. - oznajmił radośnie. Odwrócił się i przecisnął się przez korytarzyk, by jak najszybciej znaleźć się w muzeum. Nie ważne gdzie mieli pojechać, Pettigrew zawsze kochał wycieczki.

Rozejrzał się. Jeszcze niektórzy sprawdzali, czy aby na pewno wszystko zabrali ze sobą, za nim pójdą. Parę osób przyglądało się z uśmiechem zielonookiemu, nie wiedział czemu, bo niektórych nawet nie znał. Zmarszczył brwi i wstał. Nie miał nawet żadnego bagażu. Wystarczy mu telefon i klucze od domu. Obok niego nie było już ani Blacka, ani Pottera, Longbottoma czy Cartera. Włożył ręce do kieszeni i przeszedł przez całą długość autobusu. Wyszedł przez drzwi i zeskoczył z ostatniego stopnia wprost na chodnik.

- O jesteś! Muszę ci coś pokazać! - zawołał Frank podbiegając do Lupina. Stanął obok niego i podstawił mu telefon przed oczami. Remus natychmiast się zarumienił. Zdjęcie przedstawiało Syriusza i jego śpiących. Trzeba przyznać, wyglądali przesłodko. Brunet miał lekko uchylone usta i rozluźnioną twarz, opierając głowę na ramieniu szatyna, którego buzi nie było widać, bo była schowana w czarnych, długich włosach drugiego chłopaka. Frank poklepał Remusa po plecach i odbiegł śmiejąc się, ewidentnie z siebie zadowolony. Zielonooki podniósł głowę, którą opuścił wcześniej przez zawstydzenie i szukał wzrokiem Black'a. Dostrzegł go przy profesor McGonagall, która stała na początku całej grupy. Chłopak był tak samo czerwony. James śmiał się z jego miny. Lupin jeszcze bardziej się zarumienił, gdy zobaczył, iż Syriusz lekko uśmiecha się pod nosem. Czyżby coś do niego też czuł? Sądził, że to niemożliwe. Kto tak przystojny i popularny chciałby takiego kogoś jak Remus John Lupin? A otóż właśnie Black by chciał. Kto poradzi, że odpalił mu się tryb romantyka i mimo, że wie o uczuciach szatyna to jak narazie stara się jeszcze bardziej go w sobie rozkochać? 

Syriusz postanowił, że do końca tego tygodnia będzie dawał swojemu obiektowi westchnień podarki, postara się zachowywać wobec niego uroczo i dodatkowo chce poznać go jeszcze bliżej za pomocą sms-ów. W ten piątek, chciał zaprosić go na spotkanie, ale jako tajemniczy ktoś z telefonu, także Remus nie będzie wiedział z kim ma się spotkać. Dopiero na miejscu dowie się, że przez ten cały czas pisał z nim. Aby najlepiej się przygotować, ma zamiar napisać do Lupina i zapytać się, jak według niego wyglądałaby idealna randka. 

Punkt pierwszy: Dużo czekolady. Syriusz nawet nie musiał się pytać, by o tym wiedzieć. 

- Hej, widziałeś już to zdjęcie? - podeszła do szatyna Lily szturchając go zaczepnie z wielkim uśmiechem.

- T- tak. - potrząsnął parę razy lekko głową. Rudowłosa zaśmiała się i złapała chłopaka za nadgarstek. 

- Chodź, wchodzimy już do tego muzeum. Mam nadzieję, że będzie ciekawie.

Sms-owy crush | wolfstarWhere stories live. Discover now