8

1.5K 46 5
                                    

Zatkało mnie. Przysięgam, że we wszystkich scenariuszach, które rozpatrywałam w ciągu ostatnich tygodni, żaden nie zakładał wyjścia z trzaśnięciem drzwiami. Siedziałam więc wpatrując się w miejsce, gdzie ostatni raz widziałam Tomka. Próbowałam przeanalizować całą tą sytuację, ale mój umysł chyba zdecydował się wyprzeć wszystko ze świadomości oraz podświadomości. Może to i dobrze. Gdybym zaczęła się zastanawiać, pewnie wpadłabym w otchłań rozpaczy. A ona nie była na miejscu. Głównie dlatego, że jakieś pięć minut później drzwi otworzyły się, a wściekły Fornal nie był już wściekły. Trzymał w ręku paczkę paprykowych Laysów i łaciatą czekoladę.

– Nie wiedziałem na co będziesz mieć ochotę – odpowiedział łagodnie, siadając obok mnie. Sięgnęłam po chipsy. Jedną łaciatą czekoladę już dzisiaj zjadłam. Kolejna dawka cukru raczej nie była wskazana.

– Tośka, z matmy w szkole byłem całkiem nienajgorszy, więc dodałem sobie dwa do dwóch.

– I ile ci wyszło, geniuszu matematyczny?

Okej, nie mogłam się powstrzymać od rzucenia tej kąśliwej uwagi. Tomek westchnął z politowaniem.

– Mniej więcej tyle, że dziecko jest moje, albo tego chłoptasia, z którym się spotykałaś przez jakiś czas.

Ile razy w przeciągu piętnastu minut można zostać zaskoczonym? Prawdziwa huśtawka emocji. Najpierw wychodzi bez słowa, potem wraca z paczką chipsów i okazuje się być drugim Pitagorasem. Tak w ogóle to powinnam zgłosić gdzieś łamanie przepisów dotyczących danych osobowych. Bo dajmy na to, że taka ciężarna zgubi gdzieś na ulicy zdjęcia USG, to osoba postronna będzie w stanie wyczytać z nich całkiem sporo. Imię, nazwisko, numer PESEL oraz tydzień ciąży w jakim aktualnie jest. Poważnie, powinno się tego typu informacje jakoś kodować. A najlepiej to w ogóle ich nie umieszczać!

– To z Adamem nigdy nie było na poważnie – burknęłam, nie mogąc spojrzeć Tomkowi w oczy.

– Czyli był twoim kolejnym facetem do bzykania?

Hola, hola panie Fornal!

Całe szczęście, że skupiłam całą swoją uwagę na tych głupich chipsach, bo przysięgam – uderzyłabym go w tą śliczną twarz.

– Słuchaj no, z czym ty masz problem? Przecież sam nigdy nie powiedziałeś mi, że przeszkadza ci nasz układ. A jeśli miałeś go dość, to wystarczyło powiedzieć.

– Wyraźnie dawałaś mi do zrozumienia, iż nie chcesz wiązać się ze sportowcem.

– A mimo to właśnie z tobą spędzałam każdą wolną chwilę w przeciągu ostatnich dwóch lat. To z tobą dzieliłam się najważniejszymi wydarzeniami mojego życia i tobie wypłakiwałam się w rękaw, kiedy tego potrzebowałam. Co noc nie mogłam zasnąć bez napisania do ciebie głupiego dobranoc.

Nawet nie wiedziałam kiedy, po policzkach zaczęły płynąć łzy. Przeklęte hormony. Byłam wściekła, nie smutna. Nie chciałam się rozklejać. Może później, kiedy bym została sama w mieszkaniu, zawinęłabym się szczelnie w koc, dojadała chipsy i wypłakała hektolitry łez.

– Zakochałam się w tobie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – przyznałam w końcu. – Oczywiście zrozumiałam to chwilę po tym, jak w naszym życiu pojawiła się ta cała Martyna. Złamałeś mi serce. Byłeś pierwszym, który tego dokonał.

– Więc postanowiłaś rzucić się w ramiona pierwszego, lepszego faceta?

Trzymajcie mnie, bo serio go uderzę i nie zagra w żadnych play-offach.

– Razem z Aśką wpadłyśmy na genialny pomysł.

Z perspektywy czasu mogłam stwierdzić, iż daleko było mu do genialnego. Właściwie był to najgłupszy pomysł z możliwych. Adamowi się opłacił. Ja nic nie zyskałam.

– Z Adamem nigdy nie łączyło nas nic więcej, niż zwykła przyjaźń. On chciał odzyskać dziewczynę, ja chciałam udowodnić ile straciłeś. Plan został wykonany w pięćdziesięciu procentach. Adaś odzyskał względy swojej ukochanej. Do ciebie z kolei nic nie dotarło.

Odetchnęłam głęboko, czekając na reakcję Tomka. Siedział, mrużąc oczy i przygryzając dolną wargę. Wyglądał przy tym niezwykle seksownie.

– Boże, Tośka – odezwał się po krótkiej chwili i porwał mnie w swoje silne ramiona, przytulając delikatnie. – Dotarło do mnie, ale chciałem dać szansę sobie na zapomnienie o tobie. Martyna miała być kimś kto sprawi, że wyleczę się z tego uczucia.

Pozwoliłam sobie oddać uścisk. Ten jeden, brakujący element w końcu wskoczył na swoje miejsce. Czułam się kompletna. W prawdzie jeszcze była przed nami daleka droga, ale nie chciałam o tym myśleć. Chciałam cieszyć się z tego co jest tu i teraz. Przyjemny zapach jego żelu pod prysznic wypełniał moje nozdrza.

– Żadne z nas nie było w stanie nazwać tego, co nienazwane – westchnęłam w jego klubową bluzę.

Żadne z nas nie było również w stanie określić swoich uczuć na chwilę obecną. Wierzyłam, że Tomek ma takim sam mętlik w głowie, jak ja. Z jednej strony chciałam móc przyznać się do swoich uczuć. Z drugiej zaś bałam się wejścia po raz drugi do tej samej rzeki. Jeśli jedynym spoiwem miało być dziecko – nie mogłam się na to zgodzić. Żadne z nas nie byłoby w pełni szczęśliwe.

– Tosia, nie chcę przerywać tej cudownej ciszy, ale czy możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie?

– Jeśli muszę – mruknęłam niechętnie.

– Skoro przez tak długi czas nawet słowem nie wspomniałaś o tym, że będę ojcem, to czy w ogóle zamierzałaś to zrobić?

Dlaczego musi psuć tak piękny moment? To był najprzyjemniejszy wieczór od dobrych kilku miesięcy.

– Nie wiem. – Tak, zdecydowanie wystarczy kłamstw, czy owijania w bawełnę. Jeśli to miał być nasz nowy start, musiałam być szczera. – Wszyscy dookoła twierdzili, że powinnam ci powiedzieć. Nie chciałam jednak niszczyć twojego poukładanego życia.

– Więc tak po prostu pozwoliłabyś, by w akcie urodzenia zostało wpisane: ojciec nieznany?

– Całkiem prawdopodobne. Chociaż prędzej czy później pewnie i tak byś się dowiedział. Mieszkamy w Jastrzębiu, nie jest to duże miasteczko. Grasz z Kubą w jednej drużynie. W końcu byśmy musieli na siebie wpaść i pewnie byś zauważył mój ogromny brzuch, albo dziecko w wózku.

Tomek przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Prawdopodobnie ostatkiem sił powstrzymał się od uduszenia mnie. Przymknęłam powieki – chwilo trwaj – i nim się zorientowałam zostałam porwana przez Morfeusza do jego sennej krainy.


Odautorsko: przyznaję się bez bicia, że rozdziały przejściowe nie są i nie będą chyba moją mocną stroną. Ale może mi to wybaczycie, bo wrzuciłam zapowiedź kolejnego opowiadania? ;)

Nazwać nienazwane [ff - Tomek Fornal]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن