Odcisku palca rzecz jasna nie mógł już podrobić, ale jego szczęście pozwoliło oprzeć mu się tylko na pozostałych dwóch środkach.  Najdyskretniej jak tylko potrafił, włożył klucz, po czym uważając, wpisał kod. Drzwi odskoczyły z lekkim trzaskiem, po czym zajrzał do środka, upewniając się, iż we wnętrzu nikogo nie ma. Gdyby czekał tam ktoś z jej służby lub ona sama, Yeosang nie miał żadnego wytłumaczenia. Kolejny raz, gwiazdy były po jego stronie, bowiem w pokoju panował względny ład, porządek, a już zwłaszcza cisza. Tak jak sądził, kobieta gdzieś poszła i nie było pewności, kiedy wróci, więc musiał uwinąć się jak najprędzej. Najpierw zabrał się za szafki w biurku. Niektóre były zamykane, co trochę zdenerwowało Kanga. Pozostawało jednak kilka skrytek, pozostawionych wolno.

Uchylił jedne z drzwiczek, gdzie znajdował się gruby, pomarańczowy segregator. 

----------------------------------------------------------

- Widać coś na horyzoncie!- rzucił Mingi, na chwilę odrywając jedną dłoń od kierownicy. Hongjoong, który większość podróży spędził na przyglądaniu się widoku za oknem, ze spokojem spoglądał na malującą się przed nimi osadę. Nie było to wielkie miasto, wpisane w mapy pochodzące jeszcze sprzed katastrofy. Z daleka dało się dostrzec, że całą wioskę stanowiły dobrze im znane baraki, budowane przez tych, którzy z całych swoich sił, starali się ułożyć własne życie i nadać im epitet normalnego. Szarowłosy zdawał się niezaskoczony napotkanym punktem, chociaż nie uwzględnił go wcześniej na mapie. 

- Zatrzymajmy się tutaj przed dalszą drogą. Wszyscy muszą odpocząć, zresztą przeczuwam opady dzisiejszej nocy.- stwierdził spokojnie, tak jakby oczywistym był fakt, iż będą tu bezpieczni, a obecnie rezydentujący tam Ocaleni przyjmą ich z otwartymi ramionami. Budziło to poważne wątpliwości u Seonghwy oraz Jongho, którzy nie spodziewali się niczego pozytywnego po obcych. Wyjątkiem było napotykanie na swojej ścieżce kogoś życzliwego, albo przynajmniej nie pragnącego twojej krwi. 

- Nie jestem taki przekonany do tego pomysłu. Uważam, że najlepiej byłoby znów poszukać opuszczonych budowli, w których na stałe nikt nie mieszka.- wtrącił ciemnowłosy. W trakcie całej tej wyprawy, jego zdanie straciło na wartości i nie było, tak jak w Fedorze, głosem decydującym. Tutaj przewagę zyskał Hongjoong. Park mógłby się z tym kłócić, powołując już kolejny raz na swoje pochodzenie, stanowisko oraz władzę, lecz powoli dostrzegał jak absurdalne byłoby to zachowanie. Jego oddziały w większości nie przetrwały, za realizację jakichkolwiek kroków odpowiadał Kim i  ci którzy mu ufali. W takich okolicznościach, każdy w pierwszej kolejności dbał o siebie, a w drugiej o najbliższe mu osoby. Rodowód był czymś o co nikt nie pytał, w konfrontacji z niebezpieczeństwem. Toteż brunet z ciężkim sercem musiał oddać kontrolę komuś doświadczonemu, kogo autorytet nie opierał się tylko na słowach. 

- Kiepsko byłoby zginąć przez poparzenia, kiedy przetrwało się podczas tortur i w więzieniu kilka dni. Takie to odrobinę hańbiące, a nie mamy żadnej pewności, że gdzieś dalej znajdziemy schronienie. Auta są tylko pozornie szczelne.- stwierdził dosadnie niższy, w czym miał niemało racji. Hwa miał dość ryzykowania, lecz w tym wypadku, każde posunięcie się z tym wiązało. Westchnął więc niezadowolony, nie posiadając żadnego argumentu, dla którego dalsza droga byłaby lepsza niż zatrzymanie się w tej okolicy. Tak więc, Song powoli podjechał w tamte tereny, zachowując dystans niecałego kilometra do granic obozowiska.  Drugie auto zaparkowało tuż za nimi, po czym wyskoczyli z pojazdów chwytając za broń. Mimo wszystko, ukryli ją początkowo, by na samym początku nie wzbudzić wrogości w miejscowych. Każdy reagował tu na uzbrojenie z lekka alergicznie, spodziewając się, że samo posiadanie pistoletu, wiąże się z celem jego użycia. 

- Nie bój się, w razie czego cię obronię.- zaśmiał się Joong, szturchając Parka w bark, wyrywając go z zamyślenia. 

- Ja się nie boję. Aczkolwiek ty powinieneś odpoczywać, nie wyrywaj się na front.- burknął, a w jego głosie niezamierzenie zabrzmiała troska. Młodszy zerknął na niego z nieskrywanym zdziwieniem, po czym wzruszył ramionami. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now