"Our Wonderland" Szalony Kapelusznik X Reader One-Shot

251 8 2
                                    

Słońce pomału wychodziło zza horyzontu, budząc całą Antydię do życia. Promienie weszły też przez okno, wpadając prosto na twoją twarz. Jęknęłaś, po czym z niechęcią otworzyłaś oczy. Na twojej talii miałaś zaciśnięte ramię, które przytulało cię do ciała, które leżało obok ciebie. Twoja głowa znajdowała się na nagiej piersi mężczyzny, która podnosiła się i opadała za każdym oddechem. Uśmiechnęłaś się i podniosłaś głowę, by spojrzeć na twojego partnera, Tarranta Hightoppa. "On jest taki słodki, jak śpi" pomyślałaś. Po chwili, jego szmaragdowe oczy otworzyły się, ziewnął, a gdy spojrzał na ciebie, na jego ustach pojawił się szczery uśmiech.
-Dzień dobry, skarbie.-powiedział wesoło.
-Dzień dobry.-odpowiedziałaś, uśmiechnięta.-Jakieś koszmary?-zapytałaś.
-Gdy ty jesteś obok, nigdy ich nie mam. - rzekł, po czym pocałował cię w policzek.

Po południu spacerowałaś sobie po lesie. Twoje życie zmieniło się na lepsze. Miałaś bezgraniczny dostęp do twoich pasji, każdy akceptował cię taką, jaka jesteś oraz miałaś wspaniałych przyjaciół. No i oczywiście nie wspominając, że poznałaś kochanego i uroczego mężczyznę, który szalenie cię kochał.

Lecz dziś było inaczej. Dziś każdy cię unikał. Kiedy spacerowałaś z Chessurem niedaleko Salazengród, zauważyłaś jak z daleka Tarrant nosi ciężkiego, ale nie zdążyłaś zobaczyć co, ponieważ gdy tylko cię ujrzał, szybkim lecz niezdarnym biegiem zaczął uciekać. Sytuacja się powtórzyła, gdy byłaś w miasteczku, szukając jakiegoś fajnego szalika, niedaleko ciebie Mirana i Zelżbieta również czegoś szukały. Gdy podeszłaś się przywitać, Czerwona Królowa schowała coś za siebie, dając znak siostrze, by odwróciła twoją uwagę.
-Dzień dobry, mościwe panie.-powiedziałaś, kłaniając się lekko.
-Tyle razy mówiłam, że możesz zwracać się do nas po imieniu.-uśmiechnęła się Biała Królowa.-Coś się stało, najdroższa?
-To samo miałam was spytać.-odwzajemniłaś uśmiech.
Siostry spojrzały na siebie, po czym Mirana szepnęła coś Zelżbiecie na ucho, która po chwili uciekła.
-Czemu kazałaś jej pójść?-spytałaś, zdziwiona.
-To nic takiego, T/I.-zapewniała cię.-Przepraszam cię najmocniej, ale mam tyle spraw na głowie. Proszę nie gniewaj się.
-Całkowicie rozumiem.-rzekłaś.-To ja już pójdę.-
Kolejna sytuacja polegała na spotkaniu się z Nivensem i Bernardem. Ukryta za drzewem, obserwowałaś co robią.
-Nie sądzisz, że byłoby łatwiej, gdybym pomógłbym ci z tym ciężarem?-zapytał królik.
-Wybacz, ale z takim drobnym ciałem, nie sądzę żebyś cokolwiek uniósł.-powiedział pies.
-Aha? Czyli sądzisz że jestem słaby?-Nivens zatrzymał się i położył na biodrach łapki, a na jego pyszczku można było ujrzeć niezadowolenie.
-Bez urazy, ale fizycznie tak.-
Kiedy biały królik chciał jeszcze coś powiedzieć, zauważył ciebie.
-Cześć chłopaki.-uśmiechnęłaś się.-Pomóc wam?
Oba zwierzaki tylko spojrzały na siebie, po czym uciekli w stronę lasu. Niestety, zgubiłaś ich.

Po kilku tego typu sytuacjach, zdruzgotana poszłaś po radę do Absolema. Jedyne co ci powiedział to były następujące słowa.
-Nie wątp w nich.- rzekł po czym zniknął w dymie.

Tymczasem w ogrodach Marmoral panował szum. Wszyscy biegali tu i tam, przynosząc talerze, filiżanki, sztućce itp.
-O rany, o rany, o rany, o rany, o rany!-panikował Tarrant, chodząc w tę i we w tę.-Już prawie osiemnasta!
-Oddychaj, Tarrant.-Mniamałyga starała się uspokoić swojego przyjaciela. - Za niedługo skończymy z dekoracjami. A jedzenie już dawno jest gotowe.
-A jeśli się jej nie spodoba?-spytał.
-Na pewno się jej spodoba.-zapewniała myszka.
-No cóż, najwyżej to ja mogę zdmuchnąć świeczki.-zachichotał Chessur.
-Nie pomagasz sierściuchu!-wrzasnął kapelusznik.
-To nie było potrzebne.-powiedziała Mniamałyga.
-Taki mały żarcik.-

Smutna szłaś i szłaś. Było ci bardzo przykro. Dlaczego twoi przyjaciele tak cię unikają? Czy coś zrobiłaś źle? Te pytania siedziały cały czas w twojej głowie. Usiadłaś pod drzewem, a łzy lekko ci spływały po policzkach. Wyciągnęłaś zegarek z kieszeni i spojrzałaś na godzinę. 17.54.
Westchnęłaś. Nagle usłyszałaś znajomy głos.
-Cześć, T/I! - zawołał. Twoim oczom ukazała się postać twojej kochanej przyjaciółki.
-Alicja!!! - krzyknęłaś szczęśliwie i rzuciłaś się w objęcia blondynki.
-Co cię tu sprowadza?-zapytałaś.
-A tak wpadłam, by zobaczyć czy coś się zmieniło. - uśmiechnęła się Alicja, lecz po chwili jej uśmiech opadł.-Czy ty płakałaś?
-Ja? Skądże.-powiedziałaś, szybko ocierając łzę z policzka.
-Widziałam. Weź, T/I. Pamiętaj, możesz mi powiedzieć wszystko.-rzekła ciepło blondynka.
Zdecydowałaś się opowiedzieć jej o dzisiejszym dniu. Posmutniałaś, lecz Alicja poklepała cię przyjacielsko po plecach.
-Hehe, już wszystko rozumiem.-zaśmiała się cicho.-Chodź, już jest czas.
-Na co?-zapytałaś.
Alicja nic nie powiedziała, tylko pociągnęła cię gdzieś za sobą. Po jakimś czasie zakryła ci oczy.
-Co ty robisz?-spytałaś, zdziwiona.
-Zaufaj mi. - powiedziała.
Poprowadziła cię trochę, aż usłyszałaś ciche chichoty.
-Otwórz oczy.-usłyszałaś.
Po wykonaniu czynności ujrzałaś powód, dlaczego wszyscy cię ignorowali. Był tam duży stół, na którym leżały różne przekąski, napoje itp. Nad nim były powieszone lampiony, konfetti oraz kolorowe łańcuchy. Niedaleko był stół z fontanną z czekolady, słodycze itp. Leżał tam też ogromny tort.
-Niespodzianka!!! - krzyknęli wszyscy.
Zakryłaś usta dłońmi, a łzy szczęścia zamazywały ci wizję. Całkowicie zapomniałaś że masz dziś urodziny.
-O rany! Dziękuję wam bardzo!-zawołałaś, szczęśliwa.
-Nie dziękuj nam. To Tarrant wpadł na pomysł jak to wszystko przygotować.-powiedziała Mniamałyga.
Spojrzałaś na Kapelusznika, który strasznie się zarumienił.
-Emm... No więc, chciałem byś miała niezapomniane urodziny, więc no... heh... Bardzo chciałem by to wyszło no i... - nie dokończył zdania, bo rzuciłaś mu się na szyję. Serce zabiło mu mocniej, po czym podniósł cię z nóg, kręcąc się wokół.
-Wszystkiego najlepszego!-zawołał.
Po zjedzeniu tortu i daniu ci prezentów, rozpoczęła się impreza. Okazało się, że Mirana zaprosiła mnóstwo ludzi z miasta, by uczcić urodziny ich wybawicielki od Jabberwocka. Wszyscy tańczyli i świetnie się bawili. Każdy po kolei składał ci życzenia. Na końcu przyszła kolej na Tarranta. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić:
-Moja droga T/I. Odkąd cię poznałem, oszalałem. W taki sposób, że nie mogłem pozbyć się ciebie z mojej głowy. Jesteś najpiękniejszą i najkochańszą osobą, jaką mogłem poznać. Dałaś mi tyle wyrozumiałości.
Ale wiem, że zasługujesz na kogoś o wiele lepszego. Twoja przecudowna uroda pasowałaby do kogoś o wiele przystojniejszego ode mnie. Ale chcę, żebyś wiedziała.... - podszedł do ciebie, by móc spojrzeć prosto w twoje oczy.
-Że cię kocham. Kocham cię najmocniej na świecie. - te ostatnie słowa brzmiały tak prawdziwie. Serce biło ci bardzo mocno. Położyłaś dłoń na jego policzku.
-Nie sądzę, by jakiś inny normalny facet będzie chciał być z kimś tak nienormalnym jak ja.-zachichotałaś.-Obudziłeś we mnie szaleństwo, które pokazuje moją lepszą stronę. Jesteś dla mnie perfekcyjny, więc nie mów że jest inaczej.-dodałaś, po czym pocałowałaś go. Oczywiście, on oddawał tą pasję.
-Gorzko, gorzko!! - wołali radośnie ludzie. Zaczął się taniec towarzyski, który oczywiście został poprowadzony przez ciebie i Tarranta. Na koniec imprezy, specjalnie dla ciebie pojawił się specjalny pokaz laserowy. (w tym świecie, lasery są robione za pomocą magii).
(tak wyglądały te lasery. Co prawda, nagranie nie moje, ale serio miałam szczęście ujrzeć to na żywo. Efekt 10/10💖)
https://youtu.be/d_3sfoj2Qrs

Wtulona w Tarranta, oglądałaś ten magiczny pokaz.
-To jest niesamowite.-szepnęłaś.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę że ci się to podoba T/I. Przepraszam, że cię tak unikałem, ale bałem się, że coś wypaplam i nie będzie niespodzianki.-dodał ze smutkiem.
-Nie przejmuj się. Całkowicie to rozumiem. - uśmiechnęłaś się. Tarrant w odpowiedzi złożył delikatny i przyjemny pocałunek na czole.
-I pomyśleć że oni nadal pamiętają, to co zrobiłam.-rzekłaś zdumiona, patrząc na tłum.
-Trudno by było takie coś zapomnieć.-zachichotał uroczo.-To twoja Kraina Czarów.-
-Nasza Kraina Czarów. - rzekłaś z uśmiechem, a wasze usta zatopiły się w cudnym pocałunku.
-Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego, skarbie.- szepnął.
-Bardzo ci dziękuję za wszystko.-
-To ja dziękuję, za to że jesteś.-dodał, po czym wasz pocałunek był kontynuowany w najlepsze.

Bardzo was przepraszam za brak rozdziałów, ale nie dość że szkoła, to jeszcze brak czasu i chęci. Nawet musiałam napisać teb rozdział od początku, bo poprzedni pomysł był słaby. Tak czy siak, bardzo dziękuję za te głosy💖 Miłego dnia/wieczora.

❤️Johnny Depp- Preferencje ❤️Where stories live. Discover now