*32*

666 31 1
                                    

Za hipnotyzowałem lekarzy i pielęgniarki, żeby nie zwracały uwagi na żadne nadprzyrodzone zdolności, czy coś innego.
Położyli Lou na oddziale i podczepili jej kroplówki i jakieś takie inne ustrojstwa.
Tak jak wcześniej przychodziłem do niej dzień w dzień, czasami co dwa dni. Na sali, gdy tylko wchodziłem widziałem Damona, albo Stefana, siedzieli u niej dwadzieścia cztery godziny na dobę, dlatego byłem spokojny, albo chociaż mogłem być.
Z tego co się dowiedziałem to Stefan odzyskał uczucia, a Carline coś do niego czuje. Może kiedyś doczekamy się wielkiego zakończenia? Damon jest z Ex Stefana, czyli Eleną? Tak się nazywa? Chyba.
Carline już dawno o mnie zapomniała, a ja kiedyś wybrałem ją. A Lou, mimo tego, że zostawiłem ją na śmierć przyszła mi pomóc, nie zostawiła mnie ,tak jak ja jej. Ten żal i poczucie winy będzie nie prześladować już przez całe życie.

Dzisiaj wykończony całym dniem zmagań z rodzeństwem, położyłem się spać, nie będąc u Luizjany drugi dzień z rzędu. Byłem ciekawy co u niej, lecz nie dałem rady, jeszcze raz w tym dniu się dobić widząc jej piękne zamknięte oczy. Na drugi dzień obudziło mnie słońce, świecące mi prosto w twarz. Zebrałem się i  zeszłam na dół. Elijah i Heylay siedzieli w kuchni. Robili sobie coś do jedzenia. Złapałem za alkohol i przechyliłem butelkę, wypijając jej zawartość.

-Alkohol z rana?-spytała brunetka, wchodząc do pokoju z moim bratem.
On tylko poklepał mnie po ramieniu, przechodząc obok.

-A czy zostało mi coś innego? A co do tego to ja idę do szpitala.-powiedziałem, po czym z nadludzką szybkością zniknąłem im z pola widzenia, nie zamierzałem słuchać kolejnego kazania Elijah.
Miałem tego już po dziurki w nosie.

Gdy tylko weszłem do szpital, od razu podbiegła do mnie pielęgniarka.

-Dzień dobry, a pan do kogo?-zdziwilo mnie to, nigdy się o nic mnie nie pytają.

-Luizjana Salvatore.

-Ymmm. Przykro mi, ale nie mam jej w papierach.-powiedziała przeglądając swoje karteczki.
Podbiegłem do jej sali. Nie ma jej zniknęła. Szybko znalazłem się przy recepcji.

-Gdzie jest Louizjana Salvatore?!-powiedziałem wręcz krzycząc.

-Wypisała się wczoraj, na żądanie.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale w głębi duszy nadal czułem strach. Czym prędzej pojechałem do posiadłości Salvatorów. Skoro się wypisała napewno się obudziła, a skoro już nie śpi, to pewnie chce zobaczyć się z braćmi gdy tylko przekroczyłem próg domu,
zastałem szokująca wiadomość.

Lies and LustWhere stories live. Discover now