*19*

860 31 0
                                    

Szliśmy po zielonej murawie, co nie raz łamiąc pod stopami suche gałązki i listki.
Gdy doszliśmy na miejsce natknęliśmy się na grupkę ludzi....wilkołaków.
Wszyscy przestraszyli się na widok Klausa i z tego co widziałam to go znali, gdyż od razu zostało wymienione imię pierwotnego, na co on się ucieszył. To dobrze, że go znali, bo już obawiałam się godzinnej przemowy kim jest i dlaczego mają się go bać.

Mój wzrok padał na przemian, a to na Klausa, a to na watahę i tak z powrotem. Podczas gdy znów przeniosłam wzrok na watahę, zobaczyłam jak jeden z Wilczków prubuje uciec.

-Łap go!

-Co?

-Łap go. Już.

-No i dlaczego zawsze pada na mnie?-Nie sprzeciwiając się dalej pobiegłam za małym wilczkiem.-Nie ładnie tak oddalać się od grupy.-powiedziałam stojąc przed nim. Zrobił taka minę, jakby chciał przeprosić. Złapałam go za kark i poprowadziłam z powrotem do stada.

-To kto pierwszy?-zapytał Klaus rozkładając ręce. Wyglądał trochę jak szaleniec.

-Mamy jednego ochotnika.-popchnęłam młodego prosto pod nogi Klausa. W tłumie rozległ się krzyk kobiety.
Zapewne była jego matką, zgłaszała się, by uratować syna. Gdy już biegła w naszą stronę, mężczyzna stojący przed nią, złapał ją za ramię i do siebie przytulił. Zapewne bezlitosny ojciec.
Klaus złapał chłopaka jedną ręką, po czym przegryzł sobie nadgarstek, podając młodemu swoją krew.
Po czym skręcił mu kark.
Stefana nie było obok, więc prawdopodobnie dostał jakieś specjalne zadanie od Klausa.

Czemu mi zawsze przytrafia się brudna robota? Gdy Stefan się gdzieś szlaja ja muszę pilnować zasranych kundli żeby nie pouciekały.

Gdy młodziak już się obudził Klaus kazał mu wypić krew osoby, którą przyprowadził Stefan. Jego mina była usatysfakcjonowana, jak i szczęśliwa.
Lecz jego uśmiech zniknął zaraz z tym co stało się gdy młody wypił krew kobiety.

Jego oczy nabrały koloru czerwonego i zaczęła z nich płynąć krew, zachowywał się jak opętany.
Klaus wziął jego podbródek w rękę.

-Co jest?! Miało się udać!-odrzucił chłopaka na kilka metrów-Zdjąłem klątwę!-zaczął rzucać różnymi rzeczami, które znalazł pod rękę.-A ty co tak stoisz?! Łap go!

Znowu?! Woląc się nie sprzeczać pognałam za uciekinierem. Nie dogoniłam go, widząc jak atakuje Damona i Alarica. Co oni do cholery tu robią?! Wilk rzucił się na Damona przyciskając go do drzewa.

-Tutaj wilczku!-zawołałam widząc że zaraz go ugryzie. On tylko spojrzał się w moją stronę, po czym się na mnie rzucił. Gdy był tylko kilkanaście centymetrów ode mnie wyprostowałam rękę, wbijając mu w pierś drewniany kołek.
Po chwili poczułam mocny ból na lewej ręce. Skubany mnie zadrapał. Syknęłam z bólu, po czym poczułam jak młodzieniec zsuwa się na ziemię.
Gdy już opadł całkowicie przeniosłam wzrok na stojącego z tyłu Damona, z serem hybrydy w jednej ręce.

-Co wy tu robicie?

-Może jakieś dziękuję za uratowanie życia?

-Ja też uratowałam twoje. 1-1. A teraz Gadaj po co tu jesteście?

-Nie odejdziemy bez Stefana.

Te słowa strasznie uderzyły w moje serce. Chciał tylko Stefana. Wiem że skrzywdziłam ich obu i nie mam prawa spodziewać się wybaczenia, ale i tak te słowa bolały.

-Stefan jest na usługach Klausa i będzie do puki mu się nie znudzi. A w. stosunku do was. Jeżeli on was spotka kolejnym razem nie będzie miły. Zabije każdego kto stanie mu na drodze, lub będzie chciał pokrzyżować mu plany.

-Nie wieżę, dajesz się wykorzystać...

-Co?!-odkrzyknęłam szybko.

-Przespałaś się z nim prawda?

-Nie..

-Wiedziałem, nigdy nie potrafiłaś kłamać.-przybliżał się do mnie, na co ja się cofałam, aż w końcu napotkałam na swojej drodze drzewo.- Kiedyś taka nie byłaś. Byłaś odważna, samodzielna, nigdy się nikogo nie słuchałaś, a tym bardziej mu nie służyłaś. Jesteś jego niewolnikiem, robi z tobą co chce tak jak ze Stefanem. Stefan to jedno, ale ty?....-urwał, składając się z bólu.

Wyprostowałam się wbijając bratu kółek w brzuch.

-Nie jestem nikogo niewolnikiem-powiedziałam chyląc się do jego ucha- i uwierz mi, że nie zmieniłam się w cale. Nadal jestem w stanie, was pozabijać, więc radziła bym się nie zbliżać i nie drażnić złego wilka.-przekręciłam kołek, wbijając go głębiej.-Nie zadzieraj ze mną!

Krzyknęłam z uśmiechem.
Odchodząc co nie raz spoglądałam na składającego się z bólu Damona i Alarica, który prubuje mu jakoś pomóc.

***
Rozdziały mogą pojawiać się o różnych godzinach, nie wiem jeszcze czy będą pojawiały się codziennie.
Mam nadzieję że zrozumiecie.

Lies and LustWhere stories live. Discover now