3. Każdy odruch serca winien być kontrolowany rozsądkiem.

6 2 1
                                    

Zmęczenie ogarniające ciało Arabelli można by porównać do raka. Powoli obejmowało komórki jej ciała, a ona nie mogła z tym nic zrobić. Deszcz, tak jak przez kilka(naście) ostatnich dni lał się strugami z nieba i wcale nie zamierzał przestać. Prognozy pogody zapowiadały dokładnie taką samą pogodę jeszcze przez kilka kolejnych tygodni. Okropna pogoda w połączeniu ze zmęczeniem i okropnym samopoczuciem napawało blondynkę iście depresyjnym humorem. Sytuacji tej nie poprawiał fakt, że cała praca w księgarni dzisiaj była tylko i wyłącznie na jej głowie. Ivy miała wolne, a sobota była jednym dniem, w którym szef przychodził jedynie na otwarcie sklepu. Potem znikał i przychodził dopiero w poniedziałek, więc Arabella nie miała co liczyć na pomoc z jego strony. Właścicielem sklepiku był Stephen Hart, staruszek z wielkim zamiłowaniem do książek i zagubionych dusz. Był wyrozumiały dla swoich pracownic i miał do nich ogromne zaufanie. Często opowiadał im niesamowite historie z czasów swojej młodości. Jego przygody, podróże czy śmieszne wydarzenia. Jednak przez większość czasu siedział w zaciszu własnego gabinetu i przeglądał nowe oferty lub porządkował dokumenty. Blondynka pracowała w godzinach wieczornych, więc dosłownie mijała się ze starszym człowiekiem. W zasadzie nie znała go za dobrze, mimo, że praktycznie wychowała się w tym sklepie. Przy starszym mężczyżnie brązowooka czuła się jak wnuczka przy dziadku, którego nigdy nie miała...

Na szczęście nastolatce udało się przezwyciężyć zmęczenie i rzuciła się w wir pracy. Reorganizacja najstarszych książek w kolekcji była zadaniem bardzo mozolnym, każdą książkę trzeba było traktować z należytą delikatnością, by jeszcze bardziej nie zniszczyć delikatnych okładek czy kartek powieści. Należało je wytrzeć z kurzu i ułożyć od nowa na regałach w ustalonej kolejności. Klienci często je przestawiali, nie myśląc nawet o tym, że mogą być ustawione według jakiegoś specjalnego systemu. A tak się składa, że były. Najpierw alfabetyczne ułożenie autorów, a później alfabetyczny porządek ich dzieł, jakie znajdowały się w zbiorach księgarni. Zadanie było nudne i wyczerpujące, nie pomagały nawet energetyczne jazzowe albumy odtwarzane z adaptera, ale Arabella się nie poddawała i pieczołowicie wykonywała swoje obowiązki.

─── · 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

Po kilku godzinach syzyfowej pracy słyszała dźwięk dzwoneczka dochodzącego z przedniej części lokalu. Obsłużyła tego dnia już kilkoro klientów, więc liczyła, że z tym również pójdzie szybko, chociaż w głębi duszy liczyła jednak na dłuższą przerwę.

- Kogo moje oczy widzą, witam nieznajomy! - powiedziała widząc charakterystyczne czarne loczki chłopaka wystające spod czerwonej czapki

- Cześć nieznajomo - uśmiechnął się - Jakieś wieści w sprawie mojej książki? - zapytał z wyczekiwaniem namalowanym w oczach.

- Ah tak, jasne. Rozmawiałam z szefem, powiedział, że taki egzemplarz mimo, że ma dużą wartość emocjonalną przez liczne notatki i ręcznie rysowane ikony, nie jest zbyt cenny dla kolekcjonerów - opowiedziała chłopakowi, którego wyraźnie zasmuciła ta wieść - Aleee, wcale nie oznacza to, że mnie ta książka nie urzekła. Wręcz przeciwnie, nie mogę przestać jej przeglądać. Więc jestem gotowa ją od ciebie odkupić - dodała z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Jesteś pewna? No wiesz, jeśli mówisz to tylko dlatego, że twój szef jej nie chce, a ty masz zbyt dobre serce by mi to powiedzieć, to wiedz, że wcale nie musisz tego robić.

- Gdybym nie chciała to bym ci o tym nawet nie wspomniała, ale jestem nią zachwycona, więc nie bocz się na mnie tylko ustalmy jej cenę - odpowiedziała stanowczo chłopakowi.

Zanim dogadali się co do ceny książki minęło kilka dobrych minut, ale w końcu udało się ustalić cenę pasującą im obojgu.

- No nieznajomy, dobrze się robi z tobą interesy - powiedziała blondynka ściskając teatralnie jego dłoń.

the bookstoreWhere stories live. Discover now