1. Ale jak to nigdy nie czytałeś Harrego Pottera?

24 6 2
                                    


Deszcz sączący się z ciemnych chmur, wiszących już do kilku dni nad Edynburgiem, dawał znać mieszkańcom tego miasta, że nie warto opuszczać ich ciepłych, przytulnych czterech ścian. Jednak pieniądze i edukacja same się nie zdobędą, więc wielu mieszkańców zdecydowało się wyjść z domów tego dnia. Jedną z nich była Arabella Whitlock. Siedemnastoletnia blondynka o urzekających brązowych oczach, przez która czasem można było zobaczyć jej całą duszę i wrodzonej gracji godnej członkini jakiejś królewskiej rodziny.

Niestety rodziny dziewczyny pod żadnym względem nie można było porównywać do wysoko usytuowanych na drabinie społecznej zamożnych rodów. Niewielka rodzina Whitlocków składała się jedynie z Arabelli, jej mamy - Odette oraz rudo białej kotki wabiącej się Darcy. Mieszkały one w mieszkaniu w jednej w wielu starych kamienic w Edynburgu. Wiodły raczej szczęśliwe życie, miały siebie, dach nad głową i względny spokój, jednak było coś co spędzało im sen z powiek, wiecznie brakujące pieniądze. Po opłaceniu wszystkich niezbędnych rachunków, na życie każdego miesiąca zostawało niewiele. Dlatego by odciążyć matkę często pracującą na dwie zmiany, Arabella również zaczęła pracować. Każdego dnia po szkole przychodziła do (nie)wielkiego sklepu z książkami. Miejsce to urzekło ją już dawno. Ciepłe światło sączące się ze starych lamp, książki ułożone na wysokich regałach, tak wysokich, że aby zobaczyć ich szczyt głowa musiała znaleźć się w praktycznie poziomej pozycji, a do tego charakterystyczny szum winylowych płyt odtwarzanych ze starego adaptera. Wystrój i klimat bijący od tego miejsca sprawiły, że dziewczyna zakochana była w tym miejscu od pierwszego wejrzenia, a pierwszy raz dostrzegła ja gdy miała zaledwie osiem lat. Mając jedenaście regularnie go odwiedzała, a gdy skończyła szesnaście zaczęła tam dorabiać.

─── · 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

Gdy kolejne, coraz większe krople deszczu spadały na ponure, brukowane uliczki miasta drzwi do księgarni otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem uroczego dzwoneczka zawieszonego nad nimi. W drzwiach stanęła cała przemoczona Arabella z plecakiem na plecach.

- Ah Ivy, ciesz się, że nie musiałaś stąd wychodzić przez cały dzień. To po prostu koszmar co dzieje się za oknem. - rzuciła w progu, zdejmując z siebie plecak i płaszcz. Doskonale wiedziała, że o tej godzinie w sklepie bardzo rzadko są jacykolwiek klienci, więc nie krępowała się wyrazić swojej opinii.

- Bella, ale to nic nowego. Chciałabym ci przypomnieć, że mamy wrzesień i uwaga, mieszkamy w Szkocji, taka pogoda to chyba nic nowego, czyż nie? - rzuciła żartobliwym tonem starsza dziewczyna.

- Czy ty zawsze musisz sprostowywać moje słowa. Nawet człowiek nie może w spokoju ponarzekać... - odgryzła się blondynka, po czym skierowała się do adaptera aby zmienić aktualnie lecącą płytę na absolutny klasyk, z którym młoda kobieta zawsze rozpoczynała pracę, a był to album The Beatles Abbey Road. Słysząc pierwsze dźwięki Come Together rzuciła się w wir pracy.

Nie długo po tym Ivy skończyła swoją zmianę i udała się do domu, więc Arabella została sama. Wieczorami nie było za dużo pracy, więc jedynymi obowiązkami dziewczyny było układanie książek według ustalonego systemu, ewentualne zapisanie nowoprzybyłych książek i bardzo, bardzo rzadko obsłużenie jakiegoś klienta lub pomoc w znalezieniu idealnej powieści. Powoli dochodziła godzina dziewiętnasta, czyli godzina zamknięcia sklepu, ruch w tym miejscu kończył się już około godziny szesnastej, czasem siedemnastej, jednak właściciel miejsca uważał, że każda zbłąkana dusza musi mieć swój czas na zakupienie odpowiedniej lektury i upierał się przy pomyśle by lokal był otwarty do siódmej wieczorem. Czasami sklep był otwarty dłużej jeśli Arabella musiała zrobić remament, przeorgaznizować układ książek lub jej codzienne obowiązki się przedłużały. Zazwyczaj słowa staruszka o zagubionych duszach szukających ukojenia w literaturze nie znajdowały odzwierciedlenia w rzeczywistości, ale tego wieczoru równo o godzinie osiemnastej czterdzieści trzy drzwi otworzyły się, a do wnętrza wszedł na pierwszy rzut oka rówieśnik Arabelli.

- Dobry wieczór. - rzucił i udał się dość szybkim i sprężystym krokiem w głąb sklepiku. Arabella była w trakcie układania ostatnich książek, stała na niewysokiej drabince układając je na wyższych półkach. Ze swojej aktualnej pozycji miała idealny widok na cały sklep, więc nie obawiała się ewentualnej kradzieży.

Niestety nie mogło być tak cudownie, przez własną nieuwagę i zatracenie się w myślach dziewczyna zrzuciła dość spory stos opowieści, a sama omal nie spadła z kilkustopniowej drabiny. Hałas wywołany tą sytuacją przyciągnął klienta, który niemal przybiegł do dziewczyny.

- Cholerne alfabetyczne segregowanie książek - powiedziała pod nosem zanim zorientowała się jak blisko niej znajdował się nieznajomy.

- Wszystko w porządku? - zapytał wyraźnie poruszony.

- Tak, tak. Nic wielkiego się nie stało. Po prostu zrzuciłam niechcący kilka z tych powieści. - wytłumaczyła czując jak czerwienieją jej policzki.

Odruchowo schyliła się by podnieść obiekty z podłogi, jednak chłopak wpadł na ten sam pomysł i mało co a zderzyli by się głowami.

- Dzięki - wymamrotała cicho blondynka kładąc przedmioty na ladzie. No cóż Ivy będzie musiała to dokończyć, nie chcę stracić jeszcze życia. - pomyślała.

- Drobiazg, a skoro już nie jesteś na tej drabinie - zaczął młodzieniec - mogłabyś mi pomóc? Szukam jakiejś książki idealnej na tą pogodę, żeby choć trochę oderwać się do tej dołującej aury. - zapytał patrząc uważnie na dziewczynę.

- Z wielką chęcią - odparła, cieszyła się z tego pytania, ponieważ nieczęsto miała okazję pomagać klientom, a bardzo to lubiła.

Przechodzili przez kolejne alejki, a stos potencjalnych książek do kupienia w rękach chłopaka rósł z każdą minutą. W końcu doszli do ulubionego działu Arabelli, działu gatunku fantasy. Najbardziej rzucającą się tam serią były książki o Harrym Potterze, w trzech różnych wydaniach.

- Tutaj jest Potter, ale to totalny klasyk, zakładam, że czytałeś. Więc chodźmy dalej. - powiedziała dziewczyna

- A tutaj muszę cię zdziwić, nigdy nie miałem okazji żeby przeczytać chociaż jedną z tych książek. - odparł chłopak

- Nie, no nie. To niemożliwe! - obruszyła się na co nieznajomy parsknął śmiechem - Ale jak to nigdy nie czytałeś Harrego Pottera? Tak na serio? Czy tylko ze mnie żartujesz?

- Patrząc na twoją reakcję wolałbym żartować, ale niestety tak nie jest. - wytłumaczył się.

- No to w takim razie koniecznie musisz ją wziąć! Nie dość, że idealna na długie jesienne wieczory to jeszcze jest ikoną wśród wszystkich książek, szczególnie tych fantasy. - dodała nadal rozemocjonowana dziewczyna.

- Chyba nie mam innego wyjścia - chłopak po raz kolejny roześmiał się i udali się w stronę kasy. Po szybkim zapłaceniu chłopak wyszedł ze sklepu. Przechodząc przez próg powiedział:

- Dobranoc i do zobaczenia nieznajomo.

Nie odpowiedziała nic i szczerze niezbyt się tym przejęła. Kontakty międzyludzkiego nie były jej najmocniejszą stroną, a dodatkowo nie spodziewała się spotkać z chłopakiem kolejny raz. Nawet nie miała okazji by dokładnie mu się przyjrzeć, więc praktycznie nie wiedziała jak wygląda. Jednak z dziwnego powodu to spotkanie nie mogło wyjść jej z głowy...

─── · 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

the bookstoreWhere stories live. Discover now