Minęło dziesięć lat. Zaraz po ukończeniu odbudowy pałacu na Coruscant, Han i ja wprowadziliśmy się tam z bliźniętami - Jacenem i Jainą. Rok później na świat przyszedł także Anakin. Luke zajął się prowadzeniem Akademii Jedi na Yavinie Cztery, z kolei Lando... Właściwie to nie wiem. Wiem tylko tyle, że jest teraz gdzieś na urlopie ze swoją małżonką.
- To wszytko naprawdę się wydarzyło? - spytał Jacen chyba po raz setny.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i przygarnęłam pod ramiona bliźnięta i Anakina.
- Jak ja bardzo was kocham - wyszeptałam, całując każdego z nich w czubek głowy.
Na początku miałam nadzieję. Miałam rodzinę, choć nie miałam już swojego domu. Potem straciłam wszytko. Łącznie z nadzieją. A potem to wszytko odzyskałam... Lecz straciłam ojca.
Łza spłynęła mi po policzku. Lecz nie była to oznaka żalu, a wzruszenia. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak wtedy, gdy mogę się do nich wszytkich przytulić.
Przytulne ramiona Hana objęły całą naszą czwórkę, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową i rozpłakałam. Palcem strącił mi łzy z policzka i ujął moją twarz w swoje dłonie. Uniósł ją tak, by spojrzeć mi prosto w oczy.
- Wiem - odszepnął mój mąż, gładząc moje plecy.
Usłyszeliśmy kroki i oderwaliśmy się od siebie.
- Przytulasy? Tak beze mnie? - zaśmiał się Lando i ucałował moją dłoń. Obok niego stanął...
- Luke! - przytuliłam brata. - Gdzieś ty się tyle czasu podziewał?
- Załatwiałem kilka spraw. Latałem tu i tam... - Uśmiechnął się tajemniczo.
Han wyszczerzył zęby.
- Rodzinka w komplecie. Proponuję, by zamiast tutaj stać, wejść do środka.
- Idźcie. Ja zaraz dojdę - powiedziałam, podchodząc do balustrady na balkonie.
Kiedyś ojciec zastanawiał się, co właściwie może oznaczać jego sen. Sen, w którym zawsze pojawiały się te słowa...
Jedyna z wielu gwiazd...
Nie wiedzieliśmy, czemu o tym myśli. Nie wiedzieliśmy, co to oznacza.
Ale dzisiaj już rozumiem. Było wiele dróg, a tylko jedna właściwa. Było wiele scenariuszy, a tylko jeden odpowiedni. Było wiele miłości, ale tylko jedna prawdziwa.
Han pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek. Mąż objął mnie w talii. Zarzuciłam mu ręce na szyję.
I tak chciałam nas zapamiętać. Kochających, troskliwych... A przede wszystkim razem.
Na zawsze.
Hello There
Chciałabym podziękować PadmAmidala4, zajmującej się korektą, a także wszytkim innym, którzy komentowali, lubili i czytali moją książkę. Było to dla mnie ważne i motywujące do dalszego pisania Sorgany (i Rodziny Sithów, nad której poprawą działam).
Dziękuję Wam wszytkim jeszcze raz. I niech Moc będzie z Wami! ❤️❤️❤️
YOU ARE READING
𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐚 𝐳 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐮 𝐠𝐰𝐢𝐚𝐳𝐝 • 𝐒𝐎𝐑𝐆𝐀𝐍𝐀
Random- Kocham cię - wykrztusiłam przez łzy. - Wiem - odparł z lekkim uśmiechem Han. A potem zabrali go zakutego, prowadząc w kierunku mrożącego urządzenia. Poczułam wściekłość, wręcz nienawiść do postaci w czarnym hełmie. Wyciągnęłam dłoń, nie będąc ju...