"𝐌𝐨𝐣𝐞 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐞 𝐧𝐚𝐥𝐞𝐳̇𝐲 𝐭𝐞𝐫𝐚𝐳 𝐝𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞"

74 9 32
                                    

***Leia***

Noc upłynęła bardzo spokojnie. Darth Vader wciąż mnie jednak pilnował i nie miałam nawet chwili, by pomyśleć spokojnie. Dzisiaj Han i Lando zagrają w Sabaka! Ale to nie będzie taka zwykła gra. To będzie gra o moje życie.

Przełknęłam głośno ślinę i przymknęłam oczy. To brzmiało potwornie. Jakbym była jakąś niewolniczką, którą można tak po prostu sprzedać.

Miałam mętlik w głowie. Co jeśli Han przegra? Wtedy zostanę oddana Landowi. Ale... To nie on jest tym, kogo pragnę. Ten, który mnie kocha i ten, którego ja kocham, nazywa się Solo. I ja muszę przyjąć te nazwisko choćby nie wiem co! Muszę wierzyć, że się uda. Z całego serca wspierać Hana.

A dlaczego? Bo... Bo ja go kocham.

Drzwi się otworzyły. Do środka weszło dwóch czerwonych gwardzistów i natychmiast stanęło na baczność. Imperator Palpatine wyminął ich i, stając, spojrzał mi głęboko w oczy. U jego boku spoczął Darth Vader.

- Czy to już? - rzuciłam podekscytowana z mieszanką niepokoju. Nie jestem pewna, czy przygotowałam się na tę chwilę.

- Zgadza się, drogie dziecko. - Uśmiech na jego twarzy zniechęcał do dalszej dyskusji.

Wybiegłam razem z nimi, kierując się do ogromnego baru. Drzwi otworzyły się na rozkaz Imperatora. Po środku zobaczyłam podłużny stół. Na obu ich końcach zasiadali gracze. Oczywiście byli to Han i Lando. Nad nimi stała rudowłosa dziewczyna, spoglądając na mnie krytycznie swoimi dużymi, zielonymi oczami.

Wtedy spojrzenia Hana i moje spotkały się. A nam wydawało się, iż czas stanął w miejscu.

Poczułam uścisk w sercu i w gardle. Miałam ochotę krzyknąć, zerwać się i objąć go, całować, nigdy nie puścić. Powiedzieć, że go kocham. I usłyszeć to samo z jego strony. Potrzebowałam go. Bez niego nie będę potrafiła żyć.

Miał smutne, szaro-niebieskie oczy. Chyba przybyło mu zmarszczek. Ciekawe czy to przez żal. Dotknęłam mimowolnie czoła.

A najlepsze jest to, że mimo upływu tego czasu wciąż nosi tę samą, sławną kurtkę.

Uśmiechnął się delikatnie i smutno. Odpowiedziałam mu tym samym, unosząc dłonie i ściskając kciuki.

Jednak tę chwilę przerwał nam czyjś głos. Serce mi stanęło. Zaczyna się.

- Maro Jade. - Palpatine skinął głową na młodą kobietę stojącą obok Hana i Landa. Czy jak przegram zmuszą Hana by ją został jej mężem?

Natychmiast odtrąciłam te myśli na bok. Były tak niedorzeczne!

Dziewczyna pokiwała rudą łepetyną i warknęła:

- Możecie zacząć.

***

***Han***

Karta ta, karta tamta. Karta tutaj, karta tam. Ten symbol przypomina ten. Ta ma większą moc niż tamta. Myśli wirowały w mojej głowie jak szalone. Cholera, niech ktoś je uspokoi. Miałem dosyć.

Jakby tego było mało patrzyli się na mnie sami Imperator Palpatine i Lord Vader. No i ta cholerna Mara Jade o ego większym niż Gwiazda Śmierci. W dodatku Leia... Unoszę wzrok. Gdy to dostrzega, szybko ucieka od mojego spojrzenia. Pewnie nie chce, bym zauważył jej łzy. Abym nie pomyślał, że może we mnie wątpić. Ale szczerze, ja też myślę że przegram. Jestem zmęczony. Bardzo. Jednak wiem że będę pragnął snu bardziej niż kiedykolwiek, gdy Lando zwycięży.

Bo po co mam żyć, skoro moim życiem jest Leia?

Rzucam jakąś kartę na stół. W sercu mam jedynie rozpacz. Co będzie dalej? Lando posyła mi smutne spojrzenie znad stołu. I już wiem.

To właśnie ta chwila, gdy moje życie traci sens.

Sabak.

***

***Darth Vader***

Serce rozdarło mi się na kawałki. Leia zaszlochała cicho, okrywszy twarz w dłoniach, Imperator wyszczerzył żółte zęby w podłym uśmiechu, a ja... ja byłem po prostu smutny. Podobno Lord Sithów nie powinien tego odczuwać, lecz ja zrozumiałem, co moja córka musi przeżywać. Mi też nie pozwolono wziąść za żonę kobiety, którą kochałem.

Położyłem jej dłoń na ramieniu. Tym razem nie protestowała. Wtuliła się we mnie, płacząc.

Han Solo zawiesił głowę, a jego paznokcie wbiły się w blat stołu. Myślę, że robił wszytko by nie wbić je w kogoś czy też w samego siebie. Lando Carlissian wcale nie wyglądał na zadowolonego z siebie człowieka i wcale mu się nie dziwiłem. Wygrał, odzyskał miasto, ale co będzie z tego miał, jak i tak nie będzie mógł już się nim opiekował, a oddać na zagładę?

- Wszytko będzie dobrze - wyszeptałem do ucha Leii. Zacisnąłem pięści.

Po raz pierwszy od tylu lat zrozumiałem, że może jest we mnie jeszcze trochę Jasnej Strony Mocy. I zrobię wszytko, by moje dzieci znalazły to, czego pragną. Bym znalazł to i ja.

A do tego droga jest tylko jedna.

Spojrzałem w niebo, ukazane za oknem. Nie zrobiłem tego ponad dwadzieścia lat temu. Lecz teraz dokończę robotę.

𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐚 𝐳 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐮 𝐠𝐰𝐢𝐚𝐳𝐝 • 𝐒𝐎𝐑𝐆𝐀𝐍𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz