III

384 35 14
                                    

Ranboo wziął głęboki oddech i odetchnął powoli. Zarumienił się, patrzył w ziemię, ja nie miałam pojęcia oco mu chodzi, choć miałam kilka podejrzeń, z czego dwa były bardzo złe.

Rb - okej, p-pos-postaram się spytać, jakoś... - znów wziął oddech, przełknął ślinę i zaczął - więc, ja sam wyszedłem z domu, czy to ty, czy ktoś inny..??

Okej czyli moje podejrzenia, i to jeszcze te najgorsze się spełniły, kurna.

Y/n - nie, w sensie, możliwe, ale, ty miałeś fioletowe oczy, biegłeś, potem obudziłam się w realu, i chyba cie widziałam, i, no, jakby, strasznie szybko biegałeś, a ja upadłam bo niedałam rady tyle biec to na ciebie wskoczyłam, i tak biegłeś ze mną na plecach, aż upadłeś, i teraz chyba jesteś normalny..

Rb - czek-czekaj.. Jak to możliwe że n-niby widziałaś mnie w realu? - jego rumieniec był słabszy, a on sam zaczął na mnie patrzeć oczekując wyjaśnień skulony.

Y/n - u-uhhh... S-Sama nie wiem, myślałam że jesteś wyobraźnią mojej głowy ale ty już jesteś trzeci raz w moim świadomym śnie, to okropnie dziwne, a teraz się dowiaduje że prawdopodobnie jesteś w realu..

Rb - to czekaj.. Ty nie jesteś wymyślona? - spytał jakby dopiero się obejrzał o tym co powiedziałam.

Y/n - nie widocznie nie, i ty też.. Tak się da?

Rb - da się niby wejść w czyjś sen ale trzeba mocno myśleć o tej osobie przed snem, a my się nawet nie znamy! - cicho krzyknął

Y/n - ta.. No to mamy rozkmine na kolejne dni, cóż, a wogóle, bo ja do ciebie szłam.

Rb -? Po co?

Y/n - nie wiem, w odwiedziny? - odpowiedziałam sarkastycznym tonem

Rb - ah, racja, sorki że taki nie ogarnięty jestem dziś.. - odpowiedział lekko poddenerwowany i smutny

Y/n - spoko, nic się nie stało, wogóle, wiesz co? Chyba jak zaśniemy w śnie to się budzimy w realu, bo zasnęłam ci na plecach jak biegłeś, i się obudziłam - wstałam i podałam mu rękę

Rb - to akurat jedna z oczywistych rzeczy - podał mi dłoń, ja chwyciłam a on wstał. A potem poszliśmy do niego na herbatę

Po parenastu minutach pożegnaliśmy się, wyszłam, dotarłam do mojego domu i zasnęłam.

°¶*~'real'~*¶°

Obudziłam się, nie chciało mi się wtawać, aż nie wydawało mi się że ktoś mnie obejmuje, spadłam z łóżka panikując, ale tak naprawdę to był kawałek kołdry który na mnie pozostał.

Dziękuje wszechświecie że dałeś mi normalnie spać - powiedziałam sarkastycznym tonem w głowie, a po chwili mruknęłam coś pod nosem, sama nie wiedząc co.

Poszłam, zrobić sobie kawę, dopiero co przebudzona, a tu nagle ktoś zapierdala mi w drzwi. Ja tak pacze a to Tommy.

Tom - możesz mnie wpuścić kurwa?! - wydarł się.

Y/n - tia - podeszłam do drzwi, odkluczyłam i zamknęłam spowrotem - w sumie może hej tak najpierw..

Tom - dzieńzły.. - powiedział zdyszany, usiadł w kącie, był jakby poszarpany przez coś, z moich wniosków miało ogromne pazury, miał zranioną nogę, a na nosie i rękach plastry, których w sumie miał też kilka na nogach. Miał kompletnie rozczochrane włosy, choć miał też takie wczoraj, ale teraz bardziej..

Y/n - możesz mi powiedzieć co się stało? - spytałam klękając obok na chwile, smutnym tonem.

Tom - D... Nie... Jeg-... To... - mówił kawałki słów, co nie bardzo zdało się zrozumieć, po chwili ktoś w zielonej bluzie w białe paski z czarnymi pasami na sobie przebiegł obok mojego domu, Tommy nagle zniknął, ale.. Nie do końca "zniknął".

Ranboo x reader || Deja Vu || Zawieszone Do PoprawekOù les histoires vivent. Découvrez maintenant