I

1K 72 40
                                    

Dzień minął mi zwyczajnie. Poszłam narąbać trochę drewna na opał. Przegryzłam jakąś kanapkę a potem poszłam trochę na dwór. Cały dzień okropnie padało, a mnie lekko bolała głowa, ale nie brałam nic, wytrzymałam jak zawsze. Zrobiłam sobie herbatę, i włączyłam telewizor. Pogoda na jutro: deszcz, po jutrze? :deszcz, kolejny dzień? : nareszcie słońce, ale również opady przelotne. No kurwa cudownie. Dokończyłam herbatę, zgasiłam świecące pudło i poszłam do łóżka. Patrząc na połyskujące krople deszczu spływające po oknie i słuchając szumu deszczu, uderzającego o dach mojego domu, zasnęłam.

                              ^~'*Sen*'~^

Świadomy sen. Znowu sprawdzałam czy mogę robić co chce. Nareście, tak. Niestety jakoś nie mogłam nic zmienić, byłam sobą, robiłam co chciałam, i to tyle ile mogłam.. Leżałam w łóżku w śnie, także padał deszcz, a ja robiłam to samo co przed snem. Wstałam nadal będąc w śnie, sprawdziłam godzinę: 2:47, no jasne..

Po ubraniu mojej ulubionej kórtki z starego miasta i butów z tego samego miejsca, wyszłam na podwórko. Założyłam kaptur, i szłam przed siebie.

Zauważyłam dziwne fioletowe iskierki niedaleko mnie, więc zwiększyłam kroki i szłam szybciej. Iskierki były coraz bliżej. Enderman, wiedziałam co to za iskierki. Starałam się biec, parę razy się poślizgnęłam, a kiedy zwolniłam, upadłam. Iskierki były w okół mnie.

Zauważyłam dwu kolorową istotę, krzyczącą, prawdopodobnie z bólu, jaki dawała im woda. Widziałam że płakał, ponieważ miał głębokie rany pod oczami, tak samo jak na dłoniach które były całe przemoknięte. Przemieszczał się strasznie szybko blisko mnie. Żal mi go było. Był inny niż reszta Endermanów, dwu kolorowy, i miał włosy, odwrotnie kolorowe.
Miał również poszarpane ubrania. Szarą bluzę, białą koszulke i czarne spodnie.

Próbowałam wykierować wzrokiem gdzie mam skoczyć żeby na niego trafić i uspokoić, choć było to ryzykowne i to okropnie, w końcu skoczyłam, wylądowałam na Endermanie który płakał i wrzeszczał cały czas strasznie głośno, upadł na mokrą ziemię po czym jego twarz podzieliła się na parę części rozrywając, jak u normalnego.

Y/n - cicho!!! - wrzasnęłam, usłyszał mnie i zdziwiony próbował być cicho, ale cały czas chlipał i płakał, co chwilę tarmosząc się i wrzeszcząc - przestań!! Próbuję ci pomóc!! - wrzasnęłam najgłośniej jak mogłam, bandażując jego dłonie.

Zeszłam z niego powoli, bałam się że może mnie zaatakować ale on usiadł kuląc się, lekko rumieniąc (to Endermany tak mogą?) , cały zapłakany. Zdjęłam z siebie moją kurtkę, i zarzuciłam ją na niego. Patrzył na mnie słodkimi rozszerzonymi oczami. Sama nie wiedząc zarumieniłam się lekko bardziej.

Bandażowałam mu drugą dłoń. Wstałam i podałam mu rękę, ze zdiwieniem patrzyłam jak powoli wstaję, był strasznie wysoki, ale czego się spodziewać po Endermanie.

Y/n - Y/n, a ty? - spytałam jakbym oczekiwała odpowiedzi od stworzenia które nie umie rozmawiać.

Rb - uh.. Uhmm... Nie pamiętam... Chyba.. Ranboo! - powiedział ostatnie słowo podekscytowany, a ja patrzyłam z niedowieżaniem, że Enderman umię mówić.

Y/n - jak ty.. Dobra nieważne, chodź, zaprowadzę cie do mnie i opatrzę, dobrze? - powiedziałam czule, spoglądając nadal zdziwiona.. Dziwnie. Patrzyliśmy sobie w oczy tak chwilę. Kiedy ogarnęłam co się dzieje, odwróciłam się i złapałam go za rękę ruszając do mojego domu... Podrapałam się po karku, i zaczęliśmy iść, byłam cała mokra, on też, ale przynajmniej z nim było lepiej... Miał taką ciepłą dłoń...

Kiedy doszliśmy, otworzyłam mu drzwi i zaprosiłam do środka. On popatrzył na mnie lekko zdziwiony, ale wszedł, a ja za nim. Poszłam do kuchni, a on za mną. Usiadł na krześle przy stole, a ja zagotowywałam wodę.

Y/n - jaką lubisz herbatę? - spytałam odwracając się do niego

Rb - malinową.. - odpowiedział cicho, spokojnym głosem

Kiedy woda się grzała poszłam do mojego pokoju po plastry, wyjęłam je z jednej szafki wyżej, i wróciłam. Woda zagotowana, wlałam ją do obydwu kubków, włożyłam dwie małe torobeczki, o smaku malinowym i u/h (ulu herbata) . Włożyłam dwie małe łyżeczki, i postawiłam napój na stole.

Usiadłam blisko Ranboo, żeby mieć jak zabandażować jego rany.

Rb - p-po co to? - spytał lekko spanikowany, dotknęłam jego rany, żeby mu pokazać po co - a-a, no tak..

Ukroiłam pare kawałków bandażu, i powoli je położyłam na jego prawy policzek biorąc plastry z boku i przyklejając, Enderman lekko się zarumienił i wziął łyka herbaty żebym nie widziała. To samo zrobiłam na drugim policzku, i na dłoniach. Wypiliśmy herbatę, i się obudziłam...

                                ~Życie~

Obudziłam się, zdziwiona, co to był za sen.. Cudny sen. Wyszłam z łóżka, i usłyszałam jak coś uderzyło o mój dom. Wybiegłam sprawdzić co się stało. Zobaczyłam zranionego mocno Aviana, obok stojącego Piglina, Phantom'a i Eletyriana. Skąd oni wszyscy tu się znaleźli?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hello! Tak, ruszyłam dupę i zaczęłam coś robić. Niedługo prawdopodobnie zrobię coś więcej, ale nie obiecuje, bo znowu obiecam i wszystkich zawiodę.. No ale macie, i zawieszam na chwilę Dnf Tonę, plus mam zapisany w planach pomysł na jeszcze jedno Dnf i Cc x reader i Bendy x reader, ten kto wie co oznacza Cc niech próbuję zgadnąć w kom! Buziaki od cioci!! (edit. Poprawiłam trochę błędów i dorobiłam bardziej estetyke i usunęłam głupie wątki, prawie nic się nie zmieniło ale zdecydowanie fajniej się czyta według mnie :) )

Ranboo x reader || Deja Vu || Zawieszone Do PoprawekWhere stories live. Discover now