Co tu się wydarzyło?

18 2 1
                                    

   Gdy tylko wkroczyłem na ten korytarz zauważyłem po swojej lewej otwarte pomieszczenie. Były tak jakieś dokumenty, baterie oraz niedziałająca latarka wraz z torbą. Do niej włożyłem wszystkie potrzebne mi rzeczy. Na półkach znajdowały się także inne szpargały, lecz one nie były mi raczej potrzebne.

   Na przeciw znajdowały się drzwi, a po obu ich stronach były szyby. Zajrzałem przez jedną z nich, lecz nic szczególnego tam nie widziałem. Na ścianie z tyłu znajdowała się ogromna brama, podobna do tych wyjściowych.

   Z racji braku potrzeby użycia karty mogłem bezproblemowo otworzyć drzwi i zejść schodami w dół. Tak też zrobiłem... Bramy jednak nie mogłem otworzyć. Do niej już była potrzebna karta. Więcej nic tam niestety nie znalazłem.

   Wróciłem na górę i powędrowałem dalej. Przeszedłem przez kolejne drzwi i zobaczyłem, że korytarz tu jest ciemniejszy niż ten poprzedni. Wyciągnąłem z torby latarkę i włożyłem do niej baterie. Działa! Zaświeciłem przed siebie i zobaczyłem kolejne drzwi oraz obok nich schodki w dół.

   Usłyszałem dość dziwny krzyk... To był chyba ktoś z personelu... ''Co tam się mogło dziać?'' -Zapytałem sam siebie. Usiadłem na podłogę, oparłem się o tamte drzwi i zamknąłem oczy. Potrzebowałem się uspokoić... Za dużo się działo w jednej chwili. Bałem się... Tak strasznie się bałem o swoje życie... Musiałem choć na sekundę usiąść i uspokoić swoje bijące szaleńczo serce.

   Gdy tak siedziałem postanowiłem przeczytać dokument znaleziony wcześniej na jednej z szafek. Przedstawiał on obrazek dziwnej istoty... Chyba już ją gdzieś widziałem. Był tam mniej więcej opis tego czegoś wraz z nazwą. SCP-173... Podobno rusza się, gdy nikt na niego nie patrzy... Chore stworzenie.

   Mój odpoczynek nie mógł niestety trwać zbyt długo. Obawiałem się, że w końcu ktoś lub coś tu przyjdzie i mnie zabije. Wstałem więc po krótkiej chwili, schowałem kartkę do torby i spróbowałem otworzyć drzwi, o które byłem oparty. Niestety brak dostępu...

   Pozostało mi zejść w dół. Schody prowadziły do stołówki... Nigdy nie było mi jednak dane z niej skorzystać. Najprawdopodobniej była przeznaczona tylko dla personelu wyższego.

   Przeszukałem wszystkie stoliki, lecz nic nie znalazłem. Co jakiś czas sprawdzałem plecy, aby nie daj boże to coś mnie nie zaatakowało.

   Znajdowała się tam nawet lada. Na niej stał podejrzanie wyglądający monitor... Przedstawiał dziwne pomieszczenie oraz coś wewnątrz niego. Było to jednak niewyraźne, więc nie byłem pewien co to mogło być. Na wypadek wolałem zapamiętać mniej wiecej wygląd tamtego pokoju.

   Były tam także dwie pary drzwi. Jedne niestety były zamknięte, więc dalej mogłem się kierować już tylko w jedną stronę. Trudno mi było chodzić tak bez prawie niczego przy sobie.

   Potrzebowałem znaleźć kartę dostępu oraz coś do bronienia się. Wyszedłem z jadalni i ruszyłem wzdłuż kolejnego korytarza. Otworzyłem drzwi, a tam... Rozwidlenie dróg. Mialem wybór, iść w prawo lub w lewo. No cóż... Musiałem podjąć decyzję nie wiedząc, czy któreś z tych wyborów mnie nie zabije.

   Mimo, iż wybór był trudny, musiałem go podjąć. Nie mogę zatrzymywać się na zbyt długo bez konkretnej kryjówki. Wybrałem drogę na lewo... Kolejne rozwidlenie, tym razem w trzy strony... Poszedłem prosto, a tam zobaczyłem coś na podłodze... Duża plama jakiejś dziwnej czarnej mazi, a w niej...

Pośród nichWhere stories live. Discover now