Nie zasłużyłem...

24 3 0
                                    

   Dni mijały mi spokojnie. Do czasu... Złapali mnie... Za zbrodnie, które uczyniłem miałem zostać skazany. Myślałem, że trafię do więzienia na resztę życia. Chciałbym... Trafiłem do miejsca, które można by było nazwać Piekłem.

   Zrozumiałem, że przewiozą mnie do jakiejś ''Fundacji''. Gdybym tylko wiedział... Nie zrobiłbym tego wszystkiego. Nie chciałem umierać, więc czemu? Dlaczego akurat mi się to przydarzyło?

   Miałem związane oczy... Byłem skuty... Zdjęli mi opaskę dopiero na miejscu. Widziałem jak wchodziliśmy do jakiejś dziwnej placówki. Zjechaliśmy windą w dół, a następnie przeszliśmy przez ogromną bramę. Ci ''ochroniarze'' zamknęli ją jakąś kartą i wtedy ostatni raz widziałem wyjście.

   Szliśmy przez dłuższy czas. Wkraczaliśmy do różnych części tego budynku. Znów zjechaliśmy w dół, przeszliśmy przez kolejne, długie korytarze i w końcu dotarliśmy do pewnego pomieszczenia.

   Było podłużne, a po obu stronach ścian mieściły się cele. Skąd wiem, że to były cele? Bo w jednej z nich siedzę, aż po dziś dzień... Jedynymi chwilami, w których mnie wypuszczają to... Testy.

   W tym miejscu dzieje się coś niedobrego. Trzymają tu nie tylko takich jak ja, ale także... Jakieś dziwne stworzenia, których nie da się opisać słowami. Nie wiem czy to kosmici czy może zwykłe wybryki natury. Jedno jest pewne... Nikt o zdrowym umyśle nie chciałby mieć z nimi do czynienia.

   Ja wraz z innymi osadzonymi byliśmy wykorzystywani, by sprawdzić jak każdy z tych potworów reaguje na ludzi. Nazywali nas ''Klasą D'', czyli najniższym sortem. Dla innych byliśmy niczym... Dosłownie niczym...

   Większość ginęła w trakcie swojego pierwszego testu... Niektórzy mieli zwyczajnego farta i udało im się przeżyć. Ja należałem do tej drugiej kategorii. Muszę przyznać, że miałem jak na razie dwa lub trzy testy i każdy jak dotąd przeżyłem... Co według mnie było wyczynem.

   Często, by nie umrzeć z nudów podsłuchiwałem rozmowy ''ochroniarzy''. Przeważnie opowiadali o swoim prywatnym życiu lub obstawiali, który z nas przeżyje najdłużej.

   Każdy dzień wyglądał tak samo, aż do pamiętnego dnia... Był to wielki dzień ''Wyłomu''. To właśnie wtedy wszystko się zmieniło.

   Siedziałem w swojej celi, gdy nagle usłyszałem, że zabierają mojego kolegę obok na kolejny ''test'', któregoś z tych osobników.  Nigdy z tym gościem nie rozmawiałem, ale i tak mu współczułem.

   Kilka minut później usłyszałem dziwny komunikat... Po chwili światła zaczęły wariować. Nie wiedziałem co się dzieje, jedyne co było pewne to, że stało się coś niedobrego... Bardzo niedobrego...  

   Po chwili cele się otworzyły oraz wszystko się uspokoiło. Nie byłem jednak pewien czy mam się z tego powodu cieszyć.

   Powoli wstałem i wychyliłem głowę zza drzwi. Reszta skazańców od razu uciekła. Ja wyszedłem poza swoją celę. Zacząłem podążać wzdłuż tego pomieszczenia chcąc znaleźć korytarz oraz windę. Znałem mniej więcej drogę do wyjścia, choć niektóre rzeczy mogły wypłynąć mi z pamięci. Mimo wszystko musiałem sobie jakoś poradzić. Byłem zdany tylko na siebie... Ja kontra mutanty, ochrona oraz naukowcy, którzy prowadzili tu badania. Przeżyć -To na razie najtrudniejsze zadanie jakie miałem do teraz.

   Gdy wyszedłem z tego pokoju pełnego cel, miałem do wyboru iść prosto lub w lewo. Prosto poszedłbym w górę, a z tego co pamiętam to nigdzie nie schodziliśmy. Skręciłem więc w lewo... I tak oto zaczęła się moja podróż w nieznane...
  

Pośród nichWhere stories live. Discover now