🎀Endergirl

292 18 11
                                    

Mijały tak dni, tygodnie, miesiące... aż zaufałam temu chłopakowi. 
Zaprosił mnie na randkę...
i ja się zgodziłam, jakoś. 

Zaprowadził mnie do jakiegoś balkoniku. Nakazał mi zamknąć oczy. 
Po chwili wokół mnie zrobiło się jakoś ciepło. 
- Otwórz oczy. - powiedział cicho. 
Zrobiłam to. Powoli otworzyłam oczy. 
- Wow Ranboo, tu jest pięknie. - powiedziałam patrząc się dookoła. - Przepraszam, że nie mogłam przyjść... dużo planów mi wypadło-
- Dobrze rozumiem. - powiedział, opierając się o balkonik i patrząc się w dół na drogę. 
Podeszłam do niego. 
- Czemu ja nie mam u ciebie żadnych szans...? - zapytał z załamanym głosem. 
- Bo... jest jeden taki chłopak...
- Jaki chłopak? 
Nie mogę mu powiedzieć...

- Nie mogę ci powiedzieć, bo możemy dojść do swoich tożsamości. Im wiesz mniej tym lepiej dla mnie i ciebie też. Mnie też to się dotyczy. Wiesz co by było- 
- Nie właśnie nie wiem. Co to w tym przeszkadza?
- To, że władca ciem też będzie to wiedział. I też będzie wiedział jak nas zniszczyć. - na ostatnim słowie głos się mi załamał. 
- Dobrze. Więc jeżeli nic nie mogę zrobić, to zrobię jedną rzecz... 

Odwrócił się do mnie, w rękach trzymał różę. Dał mi ją do rąk. 
- Proszę, jako znak, że o tobie nigdy nie zapomnę. - uśmiechnął się smutno i uciekł. 

Wpatrywałam się w różę przez dłuższy czas. 
To na prawdę miło z twojej strony...
...ale jestem zakochana w kimś innym...

~~Mark~~

- A MÓWIŁEŚ, ŻE TO WYJDZIE, WHITE! - krzyknąłem na swoje kwami. - OBIECAŁEŚ!
- Na moją dziewczynę to zadziałało... - powiedział skruszony White.
- ALE NA NIĄ NIE. - powiedziałem i rzuciłem poduszką w ścianę.
- Mark? - zawołał Toby z dołu. Wszedł do pokoju. - Co się stało. 
- Uh... nic takiego. - powiedziałem, poprawiając poduszkę na swoje miejsce. 
- Ja ciebie znam zbyt dobrze, Mark. Coś się stało. - wykrył mnie. Będę musiał mu wszystko wyśpiewać. Ale jak...?
Osunąłem się na podłogę powoli i zakryłem twarz rękoma. 
- Mark...? - podszedł Toby do mnie i kucnął koło mnie. 
- Odrzuciła mnie. Jak ja jej się znów pokażę? To jakaś tragedia... - powiedziałem zapłakany. 
- Oh... - westchnął, jakoś tym bardzo nie wzruszony. - Mogę w czymś ci pomóc związku z tym?
- Nawet nie wiem czy chcesz-
- Oczywiście. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Dla mnie to się najbardziej liczy. 

Lekko mnie zatkało. Nie aż tak, żebym się na niego popatrzył, ale to mnie zaskoczyło. 
Bo zaraz będę coś podejrzewać

A jeżeli to prawda...?

- Z tego co powiedziałeś wynika, że zakochałeś się w jakieś dziewczynie, tak? Pff. Dziewczyny są zawsze takie. Dziwne i się w ogóle nie znają. 
- Mylisz się. - szepnąłem. 
- Nie martw się tamtą dziwką, są też inne, które na pewno ciebie zrozumieją. 
- Co-? - wstałem i popatrzyłem się na niego zza puszystej grzywki - Co ty powiedziałeś?
- Ale o co ci chodzi? 
- Nie udawaj głupiego. Zależy mi na niej. Tylko po prostu... ktoś inny zajął jej serce. 
- No więc sam sobie rozwiązałeś problem. Musisz o niej jakoś zapomnieć... wiem, że pewnie będzie to dla ciebie trudne. 
- Nie mogę. - zrobiło mi się sucho w gardle. 
- Jejku, ja tu z tobą gadam, a mi się zaraz kuchnia spali. Za pięć minut będę z powrotem. - powiedział Toby i szybko wyszedł z pokoju. Nawet drzwi nie zamknął, więc ja je kopnąłem nogą. 


- Wiem co zrobię. - powiedziałem do White'a. - Oddam jej swoje miraculum. Wtedy mnie zrozumie. 
- Jak ty chcesz to zrobić, a w ogóle to nie, nie, nie, nie zgadzam się. 
- Ja już wiem jak. Poczekać tylko trzeba do jutra. I zapomnę o niej. - uśmiechnąłem się blado i zszedłem na dół na kolację. 

I got stranger in my mind - RanbooxreaderΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα