🎀Pudełeczko

527 24 44
                                    

Siedzę pod drzewem cała mokra i nie wiem gdzie jest dom Tubbo, bo jest mgła. Normalnie jak mleko. Już nie chce mi się myśleć, chcę tylko umrzeć. Zbyt dużo zrobiłam. 

Słyszę czyjeś wołanie. Gwałtownie wstałam, bo zobaczyłam wysokiego chłopaka - Ranboo. 
- Ranboo! - krzyknęłam do niego. Chłopak odkręcił się w moim kierunku i pobiegł do mnie. 
- Jak dobrze, że jesteś. Czemu uciekłaś? Martwimy się o ciebie. Twoja przyjaciółka zdążyła przyjść do domu przed mgłą. - i tak wymieniał wiele powodów. Ja go nie słuchałam i tylko patrzyłam się na swoje mokre buty. 
- Ja przepraszam, okey? Będę siebie pilnować, jeżeli ci tamto nie pasowało. Spoko, ja rozumiem, tylko proszę wybacz mi. - i głucha cisza. Obudziłam się po chwili. 
- Uh dobrze... - powiedziałam nawet nie wiedząc o czym tak konkretnie mówił. 
- Dziękuję. - powiedział prawie że rozpłakany i przytulił mnie. - A teraz chodźmy do domu. 

(time skip)

- JESTEŚCIE! Jak dobrze, że jesteś y/n cała. - powiedziała Dominika. Chciała mnie przytulić, ale przypomniało jej się, że ją odrzuciłam. 
- Wybaczam ci. - powiedziałam cicho, a przyjaciółka mnie przytuliła. Nawet nie chciała puścić. 

Zauważyłam, że Mark jest zmęczony i położył się na kanapę, znów tak samo jak wczoraj. Przykrył się kocykiem, aż po samą grzywkę. Nie to, że słodko czy coś. Po prostu ten chłopak mnie intryguje...

Jest już południe, mgły nie ma. Idę do naszego domu z Dominiką. Pożegnaliśmy się wcześniej z chłopakami i moja przyjaciółka powiedziała, że kiedyś jeszcze wpadniemy do nich. 

Dotarliśmy do domu. Miska z rzadkim ciastem naleśnikowym jest w lodówce. Będzie na tą kolację przeznaczony. Usiadłam na sofę i włączyłam telewizor. 
- Widzisz... a jednak. - powiedziała do mnie dziewczyna i spojrzała się zza swojego ramienia. 
- Dobra, to było tak. Ja usnęłam OBOK Ranboo, a znalazłam się rano NA NIM. To jest bardzo podejrzane. I jeszcze kanapa SAMA się rozłożyła. 
- To zapewne był Tubbo, bo jeszcze nie było mnie wieczorem. Rano przyszłam. 
- Ale od Tubbo już czuć na odległość, że był zazdrosny... - powiedziałam i poklepałam poduszkę. 
- To musiał być on. No bo kto inny? A wiem. Przyszła do was do domu, jakaś yaoistka jak spaliście, was położył inaczej. Pasuje taka wersja? - zaśmiała się Dominika. 
- Dobra okey to był Tubbo. Tylko nadal nie rozumiem go... 

Moja przyjaciółka poszła na górę, a ja oglądałam telewizję. 
Nagle moją uwagę przykuło pudełeczko. Skądś to znam... 

Podniosłam się, żeby to tajemnicze cóś wziąć do ręki. Nagle przypomniała mi się bajka, którą oglądałam jak byłam trochę młodsza. Biedronka i Czarny Kot. Nadal ją lubię i zastanawiam się nad tym czy aby przypadkiem nie trafiło miraculum do mnie.
Szczerze, boję się otwierać pudełka, ale wbrew własnej woli otworzyłam je. Jak przypuszczałam z pudełka wyskoczyło światełko latające nade mną. Po chwili zielone światełko przeobraziło się w coś rodzaju Dreama bloba.
- Hejka. Jestem Ari. Bardzo miło mi ciebie poznać...?
- Y/n. - odpowiedziałam szybko.
- Ah więc, y/n. Wydajesz się odpowiedzialną osobą na miraculum Dreama, ale ja nic jeszcze nie mówię-
- Czekaj... Dreama? - spytałam się, bo nie dowierzałam.
- Tak-
Szybko z pudełeczka wyciągnęłam branzoletkę z mini maską Dreama i założyłam ją na rękę.
- Ari, transformacja. - powiedziałam szybko.
- Czekaj, nie wytłumaczyłam jeszcze twoich mocy i sekretnychaaaah- do branzoletki wleciało kwami, a ja przemieniłam się w strój. Spojrzałam się w lustro. Wyglądałam bardzo ładnie.
- YOOO! - krzyknęłam na całe gardło. Mam jojo jak biedronka, ale z uśmiechem Dreama i zielony strój. - Jak jest miraculum Dreama to zapewne jest i Georga, Sapnapa, Tommyego, Tubbo, Ran-
- Y/n? - krzyknęła Dominika z góry. Kurczę, kompletnie o niej zapomniałam... Otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego. Pobiegłam, by się ukryć za drzewem.
- Uff... - spojrzałam na swoje jojo i spróbowałam je otworzyć. Otworzyłam je tak, jakbym już od dawna wiedziałam jak się je obsługuje.
Przeczytałam instrukcję. Zaintrygowała mnie jedna rzecz: łapanie akum.
- Zostałam biedronką no nie wierzę. - powiedziałam trochę nieprzejęta tym faktem. - Biedronka miała partnera, czyli ktoś będzie ze mną współpracował. Oby się nie trafił jakiś gościu jak Czarny Kot hahah.

Obejrzałam się za siebie, by zobaczyć czy jest Dominika w oknie.
Nie ma.
Więc sfruwamy stąd!

Jojo mi zabrzyczało, gdy leciałam.
Alert akumy
Yoo pierwsza misja przede mną!

Stałam aktualnie i patrzyłam się w telefon. Przeglądałam jak się nazywają moce itd. 
Nagle ktoś łapie za mój telefon i odchyla do tyłu. Patrzę się przed siebie, a potem lekko w górę. 
- Witam drogą panią. - powiedział chłopak. Też widać, że ma strój, ale... inny. - Nazywam się- aaah - chłopak poleciał do tyłu, bo stracił równowagę, gdy się mi kłaniał. 
Ja zawiązałam go za jedną nogę i zawiesiłam na lampie do góry nogami. Trzymałam jojo, by nie upadł. 
- Ależ masz refleks, droga pani. - powiedział tajemniczo. 
- Dzięki. - powiedziałam i go puściłam. Upadł na ziemię. - Więc jak się nazywasz?
- Ja? - wytrzepał swoje ręce z kurzu. - Ranboo. 
- A ja Dreamie. - powiedziałam szybko. - Dobra, koniec tych pogaduszek, musimy rozprawić się z akumą. 
- OO WITAM WAS! - przedstawił się człowiek opętany akumą. - Wszystkich, którzy mnie zdradzili lub okłamali, rozkruszę ich! - i strzelił w naszą stronę kilka strzał. 
Szybko popchnęłam Ranboo, a ja położyłam się na ziemię razem z nim. 
Gdy wstaliśmy, pobiegliśmy obydwaj na dach. 
- Z daleka nas może szybko zastrzelić... - powiedziałam, gdy biegłam koło mojego partnera. - Już wiem! - stanęłam.

Zielony traf!

W moje ręce upadł słoik około litrowy. 
- Co ja mam z tym zrobić...? 
- Może trzeba złapać tutaj jakąś strzałę...
- Już wiem. - powiedziałam i odkręciłam się do Ranboo. - Muszę się poświęcić. To taki jakby test na zaufanie. Muszę tobie zaufać. Czy mogę-?
- Oczywiście. - powiedział i wziął słoik w swoje ręce. - To co ja mam zrobić z słoikiem. 
- Złap tu akumę. Dasz radę? - powiedziałam trochę z wahaniem, bo jeszcze go nie znam. 
- Okey. A ty? 
- Ja nie mam nic już do robienia tu. - i nagle strzała trafiła w moją rękę. 
Wstrzymałam oddech przez chwilę. 
- Szybko, bo cała się rozkruszę. - powiedziałam cicho i spojrzałam na swoje ręce. Widziałam jak moje palce się kruszą. 
Spojrzałam na Ranboo. Wezbrała w nim ogromna wściekłość. Użył swojej mocy tworzenia portalów i upadł na człowieka, który był opętany. Strasznie mu przywalił. 
Akuma upadła i razem z nim Ranboo. Lecieli w dół. 
- RANBOO! - krzyknęłam i osunęłam się na ziemię, bo straciłam równowagę. Nie mam już nóg, ani rąk. 
Po chwili chłopak przyszedł koło mnie z słoikiem, a w środku był czarny motyl. 
- Rzuć w górę słoik. - powiedziałam, a on posłusznie to zrobił. - KONIEC TEGO ZŁEGO! - krzyknęłam i już cała się rozpadłam. Mam nadzieje, że zdążyłam i się nie przemienię. 

...

Po chwili znów wstałam. Udało się. Widać było jak, mój strój się powoli regeneruje i maska wraca na swoje miejsce. 
- Prawie bym się cała przemieniła. W pierwszym dniu? Katastrofa. 
- Nie było źle. - powiedział chłopak, opierając się o swoje nogi. W tej pozycji, był mojej wysokości. 
- Czekaj. To ty jesteś... endermanem? - powiedziałam. 
- Prawie. W połowie endermanem w połowie duchem. - powiedział szybko Ranboo. 

Zobaczyłam, że słońce powoli zachodzi. Niebo zrobiło się fioletowo-pomarańczowe. 
- Ale pięknie. - powiedziałam i usiedliśmy na krawędzi dachu, żeby podziwiać widok. 
- Piękny... tak jak ty. - powiedział cicho, ale i tak to usłyszałam. 
- Nie zakochuj mi się tu. - powiedziałam. - Jesteśmy tylko po to, żeby ratować nasze miasto przed akumą. Dobrze? I przepraszam. - wstałam, popatrzyłam się ostatni raz i odleciałam.

~~Ranboo~~

Odleciała. 
Pięknie było. 
Ale co jest ze mną? 
Nigdy tak się nie zachowuję...

Zjechałem z dachówek na chodnik i przemieniłem się w zwykłego chłopaka. 
Założyłem maskę, żeby nikt nie widział jaki ja jestem czerwony i poszedłem do domu, jakby nigdy nic...





Witam was :] 
Nasi bohaterowie mają już miracula. 
Będzie duużo takich scen, proszę się przygotować :)


1296 słów 


I got stranger in my mind - RanbooxreaderWhere stories live. Discover now