Nine

179 7 0
                                    

Ważna notka na dole!

Jedno uderzenie, drugie uderzenie. Pot kapiący na podłogę. W pomieszczeniu było tylko słychać nierówny oddech i ciche pomruki przy każdym uderzeniu. Dziewczyna bijąca worek treningowy jednak nie przejmowała się tym. Biła jeszcze mocniej, może sobie chciała pokazać jak dużo umie, a może wyładować emocje ciążące w jej umyśle?

-Kim! - wrzasnęła dojrzała kobieta schodząc po schodach do pomieszczenia. - Kim matko boska! Spóźnimy się jeśli nie pójdziesz się teraz ogarniać!

Dziewczyna poprawiła swoje mokre włosy i zdjęła rękawice.

-A kto powiedział ze ja chce tam iść?

-Kimberly! - warknęła kobieta a szatynka już wiedziała ze jest na przegranej pozycji. Westchnęła przeciągłe i pobiegła do swojego pokoju.

Kobieta natomiast przeklnęła pod nosem i poukładała rzeczy na ich miejsce. Po czym zdenerwowana wyszła po schodach.

Jej wręcz wyśmienita jak na jej lata figurę opinała czarna sukienka na która narzucona miała biała marynarkę. Jej włosy były upięte w wysokiego koka, a na jej nogach gościły wysokie białe szpilki. Pani Clark zawsze miała bzika na punkcie manier i dobrego wyglądu na eleganckich uroczystościach lub kolacjach. To samo starała się wpoić swoim córka. I tak jak z jedna jej się udało. Ponieważ Amelia była jej odzwierciedleniem. Tak Kim była małym potworkiem z którym zawsze kobieta miała problem.

Nie mowa o tym ze Kimberly była brzydka, ponieważ dziewczyna była naprawdę przepiękna, lecz jej styl bycia był do tego nieadekwatny. Matce nie podobało się jej słownictwo czy styl ubierania się. Już nie wspominając o paleniu o którym udawała że nie wie. Jednak wszystko ma swój smak i granice prawda? Kimberly przekraczała je wszystkie. Nawet teraz gdy zeszła po schodach w czarnym kombinezonie w dużymi nogawkami i z długim rękawem.

Pewnie powiecie co za problem? Matka widziała go. Jej problemem był dekolt. Za dużo pokazywał. Mimo ze idealnie to współgrało z koralami na jej szyi, figura szatynki, jej upiętym wysoko kucyku z którego wystawały pasemka z przodu które pokręciła i czarne szpilki spoczywające na jej nagich stopach, to jednak kobiecie to nie pasowało.

-Może być? - zapytała odwracając się wokół własnej osi przy okazji pokazując palce przyozdobione różnorakimi pierścionkami.

-Czasem nie mam do ciebie sił Kim...- szepnęła pod nosem co niestety jej córka usłyszała.

-Idziemy? - niezręczna ciszę przerwał ojciec nastolatek. - Pięknie wyglądasz córeczko. - podszedł do Kimberly i pocałował jej czoło na co uśmiechnęła się lekko.

-Dziękuje tato...

-Chodźmy! - krzyknęła stara Clark już otwierająca drzwi od samochodu razem z Amelią.

-Nie słuchaj jej Kim, jej nigdy nic nie pasuje, jesteś piękna nawet w dresach. - uśmiechnął się lekko i przepuścił dziewczynę w drzwiach aby potem je zakluczyć.

Skłamałabym mówiąc że atmosfera pomiędzy rodzina była miła. Nie była. Była tak gęsta ze można by ją kroić nożem.

Zmiana pov

Zgrabnie wysiadałam z białego mercedesa i razem z rodzina weszłam do ogromnej hali. Było to jedno z tych całych bali biznesowych ojca...

Miałaś na myśli mafia bali?

W pewnym stopniu tak, ale skoro jest tu mafia, która podaje się za biznesmanów musi tu tez być Theo. Na myśl o nim momentalnie się uśmiechnęłam i zaczęłam go szukac wzrokiem.

It happens...Where stories live. Discover now