Three

441 31 41
                                    

„Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą."

Ludzie, zlepek komórek. I mimo ze jesteśmy niesamowicie stworzeni i mamy niesamowite możliwości nasze życie i tak zależy od małych czynników. Jedzenie, picie, oddychanie i odpowiedzialność. Ah odpowiedzialność. Mówi się że każdy odpowiedzialny jest za swoje czyny. Ale to nie ja byłam odpowiedzialna za moje życie. Nie miałam prawa wyboru jak moi przyjaciele czy siostra. I nigdy go nie będę mieć. Chyba ze się odetnę od ludzi. Jako ze byłam zawsze tym bardziej problemowym dzieckiem. Ludzie oczekiwali ode mnie bycia lepsza wersja mojej siostry. Ale nigdy nią nie byłam i nie będę.

Może dlatego wszystkich rozczarowujesz?

Westchnęłam i spojrzałam na moje pocięte nogi. Ludzie są głupi. Nie widzą problemów tam gdzie są tylko tam gdzie ich nie ma. Chyba ze ktoś im się przyzna do problemu. Ale ja nie zamierzałam. Kiedyś zniknę i nawet nie zauważa. Taki był plan od zawsze i dotrwam do jego końca.

Jeszcze trzy lata Kim...

Wytrzymam!

Wytrzymasz!

Dokładnie taki mam zamiar!

Nie poddasz się!

Nie poddam się!

Słyszałam ze samobójcy idą do piekła, śmieszne bo na mnie w piekle czeka już tron. A zaraz obok tronu moje błędy życiowe.

Siedziałam w wannie patrząc się tępo w spływająca krew która powoli zabarwiała wodę. Nie powinnam, ale nie umiałam się powstrzymać przed zrobieniem następnej kreski. Jednak nie było mi dane siedzieć długo w łazience ponieważ do moich drzwi zaczęła dobijać się moja matka.

-Wychodź! Andrew przyszedł!

Zapomniałaś o randce idiotko!

Z trudem wstałam i ostatni raz polałam moje cięcia zimna wodą. Podeszłam szybko do ubrań w których był schowany gazik i bandaż. Wytarłam nogi i zaczęłam owijać je bandażem. Na szybko ubrałam spodnie dresowe i bluzę Liam'a i usiadłam na ubikacji tuszując rzęsy i zakrywając cienie pod oczami korektorem. Musiałam poczekać az woda się spuści żeby polać wannę w celu pozbycia się małych plam krwi które nie odpłyneły z wodą. Kiedy wszystko bezpiecznie schowałam i wyczyściłam zeszłam na dół.

Mój chłopak stał przede mną w szarych dresach i czarnej bluzie. Na jego nogach spoczywały sportowe buty, a na twarzy jak zwykle gościł uśmiech.

-Cześć kochanie.

-Hej. - uśmiechnęłam się słodko i założyłam buty sportowe, po czym włożyłam telefon do kieszeni dresów i wsiadłam do auta chłopaka.

-Powiesz mi w końcu co kombinujesz? - zapytałam a Andy parsknął.

-Niespodzianka, cierpliwości.

Nienawidzę niespodzianek!

Po kilku minutach stanęliśmy pod centrum handlowym a ja już wiedziałam gdzie zmierzamy.

-Idziemy na gokarty?! - pisnęłam szczęśliwa, a brunet pokiwał głowa na tak.

-Tak, tak! Kocham cię Andy! - pocałowałam jego policzek i pociągnęłam go za rękę do środka. Chłopak prychnął pod nosem.

-Zakładamy się? - zapytał kiedy zakładałam kask.

-O co?

-O dzień...

-Jaki dzień?

-Jeśli ty wygrasz robisz ze mną cały dzień co tylko chcesz, jeśli ja wygram to taka sama sytuacja. To jak? Piszesz się? - wyciągnął w moja stronę rękę.

It happens...Where stories live. Discover now