Five

381 26 44
                                    

Włączcie sobie tą nutkę gdzieś po wyjściu rodziców Kim. Lepiej się wczujecie. :pp



Ból jaki odczuwałam po przebudzeniu był nie do opisania. Nie pamiętałam nic z wczoraj. Film urwał mi się po 10 kieliszku. Jęknęła przeciągłe starając się wstać z wygodnego łóżka.

-Dzień dobry śpiąca królewno. - w drzwiach stanął blondyn uśmiechając się uroczo.

-Dobry...- ziewnęłam.

-Zaraz, co ja tu robie?

-Spałaś...- zaśmiał się a ja spojrzałam na niego złym wzrokiem.

-Taaa.

Bez słowa uśmiechnęłam się i weszłam do ubikacji. Popatrzyłam w lustro czego pożałowałam. Na policzku był widoczny siny odcisk dłoni. A makijaż rozmazany. Oparłam się o umywalkę i westchnęłam przeciągle.

Musisz z nim zerwać Kim..!

Rzuć go!

Potem możesz zrobić to trochę szybciej niż 3 lata...

-A co z Theo...? - szepnęłam przez łzy.

Przeżyje!

Zerwij z nim i zrób to dzisiaj w nocy!

Ostatni raz spojrzałam w lustro i spuściłam wodę w ubikacji po czym wyszłam ze sztucznym uśmiechem do Theodor'a.

-Słuchaj Theo mógłbyś mnie odwieźć do domu?

-Pewnie Clark, wszystko okej?

-Tak, jasne...- szepnęłam i ubrałam szpilki na nogi biorąc przy okazji torebkę i złożona sukienkę.

-Wiec chodźmy. - popchnął mnie lekko w stronę drzwi i zamknął je na klucz. Kilka sekund potem siedziałam w jego aucie usilnie nie zwracając uwagi na chłopaka.

Nie przywiązuj się!

Nie zamierzam...

-Słuchaj Kimberly napewno wszystko okej?

-Tak Theo, po prostu mam kaca. Do jutra...

Nie będzie cię tutaj już jutro.

Pocałowałam go w policzek i szybko pobiegłam do domu.

Weszłam tylnim wejściem, wiec przeszłam obok rodziców nie zauważona. Pobiegłam do mojego pokoju i wybrałam numer do Andrew.

Nie bądź pizda Kim!

-Andy?

-Halo? Kim! Tak cię przepraszam. Ja...ja nie chciałam przysięgam kochanie to był przypływ złości...!

-To koniec...- szepnęłam walcząc ze słonymi łzami które i tak coraz bardziej rozmazywały mój makijaż.

-O czym ty mówisz Kim? Pogadamy jutro o tym proszę cię!?

-To nie jest dobry pomysł Andy. Zakończmy ten toksyczny związek i już...

-Jak możesz być tak nie czuła?! - wrzasnął żałośnie.

Suka z ciebie Kim!

-Ja...ja przepraszam Andy ale nie dam rady tak dalej.

-Kim...

-To koniec...trzymaj się...- bez słowa rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko które pod moim ciężarem lekko się załamało.

Wiec to koniec? Ostatni dzień?

-Nie czuj już nic. Nie czuj już nic. Nie czuj już nic...- szeptała pod nosem starając się hamować drżenie warg.

Po prostu to zrób. Po prostu to zrób!

Na lekko chwiejnych nogach podeszłam do drzwi i je zamknęłam. Nawet nie zauważyłam ze już był wieczór. Uśmiechnęłam się pod nosem i zmazałam makijaż po czym zeszłam zjeść kolację z rodzina czego zwykle nie robiłam.

-Berly, dzisiaj nie ma kolacji ja z tata idziemy na randkę a Amelia poszła do Mii. Zrób sobie coś. Kochamy cię. Do jutra kochanie. - pocałowali moje czoło, szybkim krokiem wyszli i wsiedli do białej Taxi.

Tez was kocham...

No dalej Kim! Do roboty!

Podeszłam do apteczki i wyciągnęłam tabletki, po czym skierowałam się po wódkę.

Po prostu nie czuj już nic...

Lekkimi krokami skierowałam się do pokoju. Usiadłam przy biurku wyciągając 2 koperty. Jedna zaniosłam do pokoju rodziców, a drugą do pokoju Amelii.

Z ciężkim sercem usiadłam na łóżku i wzięłam garść  tabletek które popiłam alkoholem.

Drżącą reka wyjęłam telefon i napisałam do Theo i dwójki moich przyjaciół. Po wysłaniu rzuciłam nim w kąt. Ponownie wzięłam garść i znowu popiłam wódka. Położyłam się na łóżku z coraz bardziej zamazującym obrazem. W tle słyszałam mój telefon ale nie mogłam się podnieść.

Brawo Kim!

Zaczęłam powoli zamykać oczy do póki nie usłyszałam wyłamujących się drzwi w moim pokoju. Blond czupryna pochyliła się nade mną i klepała mnie po policzku.

-Dziękuje Theo...- wymamrotałam zamykając oczy.

Inne pov...

Ręka szatynki bezwładnie spadła w dół co wprowadziło w panikę młodego Cooper'a.

-Błagam Kim...- dotknął drżącą reka jej policzka. - zostań ze mną!

Odpowiedziała mu cisza.

-Halo! Dzień dobry, moja...moja przyjaciółka przedawkowała tabletki...- rzucił szybkim okiem na opakowanie - nasenne i pomieszała z alkoholem. Niech ktoś tu przyjedzie błagam...

-Kimberly! Kim! - chuda blondynka z brunetem przybiegła do pokoju i spojrzała przerażona na blondyna. - Kim! - rzuciła się w jej stronę i zaczęła ja błagać o przebudzenie się.

-Zadzwońcie do jej rodziców...- szepnął Theo przerywając rozmowę z kobieta która już wysłała do nich karetkę.

Liam drżącą ręka zadzwonił do państwa Clark starając nie szlochać.

Nie wiedzieli ile minęło kiedy do pokoju wbiegli rodzice i ratownicy. Liam odciągnął blondynkę od przyjaciółki mocno przytulając...

Czy to koniec?


Nie sprawdzone!

Suprise guys!
Jestem chamskim polsatem wiem.
Zanim mnie zaczniecie nienawidzić czekajcie na następny rozdział akcja dopiero się rozkręca kochani.

Możecie skomentować ogólna sytuacje i gwiazdkować to bardzo dla mnie ważne :)

Buziaki
xxstacionxx <3

It happens...Where stories live. Discover now