348

183 12 2
                                    

•~Duncan~•
Pędziłem na małym rowerku przez ulicę krople wody zmieszanej z drobną ilością śniegu opadały mi na twarz. Może to dziwne, ale ten wiatr rozwiewający mi lekko koszule dał mi poczucie wolności, bez zastanowienia wsiadłem w pociąg a teraz pędzę rowerem do ukochanej... Choć może ukochaną to trochę za dużo powiedziane.
Po godzinie wreszcie dojechałem do szpitala i wszedłem do recepcji.
- Dzień dobry w którym pokoju leży Courtney Bradley?- spytałem dysząc że zmęczenia.
Pani chwilę szperała w papierach- W pokoju 348, jednak pacjentka już od godziny śpi- odpowiedziała smętnie.
Kurde mole! Normalnie wbiegłbym do jej pokoju tak czy siak, ale chcę dać księżniczce odpocząć.
Wyszedłem ze szpitala rozejrzeć się za jakimś motelem czy innej zapyziałej dziurze. Nic nie ma spytałem się recepcjonistki w szpitalu czy mnie przenocują, ale odparła że jestem zdrowy niech znajdę se coś innego... Chamska jędza.
Opatuliłem się koszulą zmrużyłem oczy i powoli zasypiałem oparty o szpitalne drzwi.
Następnego ranka obudziłem się uderzeniem w głowę to sprzątaczka chciała odśnieżyć wejście.
- To nie jest nocleg dla włóczęgów! To szpital!- usiłowała pogonić mnie miotłą, ale od razu się zerwałem... Było tak zimno! Czułem jakbym był butelką zamrożonej wody!
Sprzątaczka weszła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi. Otrzepałem się ze śniegu i wszedłem za nią. Bałem się że Courtney będzie jeszcze spała, ale nie chciałem już zwlekać. Kucając ominąłem recepcję i szukałem jej pokoju. 312, 313, 314, 315, 316... 346, 347 i jest 348! Po cichu wszedłem do pokoju, którym przebywała księżniczka. Podszedłem do jej łóżka i nachyliłem się by znów zobaczyć jej piękną twarz.
-Ajjaa- znienacka dostałem z całej siły pięścią w twarz.
- Cholera, Duncan!

    Rozdział znów krótki, ale chcę żeby zachowało to lekką tajemniczość😉 Pozdrawiam 😘

Złociste pióro ❤️

Czy jeszcze to poczuję?  ✨Duncey✨Where stories live. Discover now