Noc minęła mi na rozmyślaniu. Nie miałem tak naprawdę żadnego planu, po prostu tak się szczęśliwie złożyło, że spotkałem mój cel po drodze, który w dodatku spacerował jak gdyby nigdy nic z przyjacielem. Nie wiedziałem nawet, że miał przyjaciół. Zawsze wydawało mi się, że był sam jak palec, skupiony na swoich badaniach i eksperymentach. Charakter jednak miał dokładnie taki sam, jak jego starsza wersja. Wredny i nieczuły niepozostawiał złudzeń, że mimo jego miłego wyglądu jest złym człowiekiem.
Musiałem skupić się na swoim zadaniu. Miałem zabić Ricka Sancheza, najmądrzejszego człowieka we wszechświecie i w dodatku mojego dziadka.
Nie było to jednak coś, co mogłoby mnie przerosnąć. Nie przerażała mnie wizja jego śmierci sama w sobie. Przerażały mnie konsekwencje takowej manipulacji czasem. W końcu, sam Rick wielokrotnie powtarzał, że podróże w czasie to straszny syf i nigdy w życiu nie będzie chciał się w to więcej bawić. Byłem jednak pewien, że rząd, któremu właśnie pomagam, zadba o bezpieczeństwo całej misji i przewidzi skutki, jakie mogą pojawić się w następstwie mojego czynu. Nie byli w końcu kompletnymi idiotami.
Postanowiłem zaufać im ten jeden raz i zrobić to, co słuszne, by uratować moją rozwalającą się rodzinę i na zawsze pozbyć się problemów wywołanych przez Ricka i jego działania.
Położyłem się spać około godziny czwartej nad ranem. Steve również spał w swoim pokoju, słyszałem jego oddech przez cienkie ściany. Rick również znajdował się w swoim pokoju, ale on raczej na pewno nie spał. Słyszałem muzykę wydobywającą się w pokoju na górze i widziałem światło odbijające się od podłogi w korytarzu. Wiedziałem, że Rick od zawsze stronił od snu i jakiegokolwiek odpoczynku, toteż nie zdziwiła mnie jego bezsenność. Po kilku długich i ciągnących się w nieskończoność godzinach zasnąłem, jednakże nie był to sen, jaki znałem z mojego dotychczasowego życia. Był płytki i nie miałem podczas niego żadnych snów, więc łatwo można było wywnioskować, że sposób, w jaki się tutaj przeniosłem miał coś wspólnego z moim stanem świadomości, jednak miałem nadzieję, że wszystko, co dotychczas się wydarzyło nie było jedynie realistycznym i świadomym snem. Mimo to, obudziłem się wypoczęty i gotowy do podjętego przeze mnie wyzwania. Musiałem zdobyć zaufanie kogoś, kogo dotychczas uważałem za przyjaciela.
YOU ARE READING
W cieniu
FanfictionOd razu ostrzegam, że nie jest to historia miłosna. Opowiadanie zawiera gwałt, morderstwo, choroby psychiczne. czytacie na własną odpowiedzialność. Morty powoli staje się wrakiem człowieka. Coraz częściej sięga po używki i ostre przedmioty. Niespodz...