my (not)enemy

2.7K 214 305
                                    

Po sali roznosił się jedynie spokojny, monotonny głos mężczyzny, który kompletnie nie zwracał uwagi na ospałych studentów. Prowadził on swój długi, półtorej godzinny monolog, przerzucając slajdy na rzutniku i starając się wytłumaczyć zebranym osobom temat owego wykładu. Niestety większość z nich albo spała, albo była jedynie w połowie przytomna, przez co nieliczni tak naprawdę zwracali uwagę na to, co mówił.

Minho należał do osób, które w tamtym momencie myślami znajdowały się w zupełnie innym miejscu niż uniwersytecka sala numer czterdzieści cztery. Kompletnie ignorował mężczyznę w już podeszłym wieku, który co chwilę poprawiał swoje brązowe okulary. Wpatrywał się za to nieobecnym wzrok w ścianę, błądząc myślami. Zastanawiał się co zjeść na obiad, czy mama już mu przelała pieniądze na mieszkanie i jaki prezent powinien sprawić na zbliżające się urodziny jego najmłodszego kocurka - Dori.

Kotek kończył drugi rok za niecały miesiąc, dlatego Minho dość intensywnie rozglądał się po sklepach zoologicznych, próbując coś wymyślić. Miał swój własny drapak, legowisko oraz zabawki, ponieważ Lee kochał rozpieszczać swoich milusińskich. Nawet obroży miał kilka, w różnych kolorach, wszystkie oczywiście bez dzwoneczków. Więc może jakieś kocie smakołyki? Brzmiało logicznie.

Wydął lekko wargi, przerywając rozmyślania na temat prezentu dla kota, by szybko zerknąć na zegarek z nadzieją, że okaże się, że wykład dobiega końca. Ku jego radości dostrzegł, że za dwie minuty miała wybić godzina trzecia, co było zazwyczaj równoznaczne z powrotem do domu. Niestety wiedział, że tym razem nie wróci szybko do mieszkania, które wynajmował z dwójką innych studentów, ponieważ musiał udać się do biblioteki, by móc się pouczyć na zbliżające się kolokwium.

Mógłby próbować robić to w mieszkaniu, jednak doskonale wiedział, że przy jego współlokatorach było to zupełnie niemożliwe. Byli po prostu za głośni i nieważne, jak bardzo Minho ich uwielbiał, nie mógłby się skupić na nauce. Już na samą myśl o ich krzykach czuł, że zaczyna boleć go głowa.

Zaczął leniwie przenosić spojrzenie po studentach, którzy starali się pozostać przytomni, mimo że kilka osób poległo. Dostrzegł dwie dziewczyny, które zawsze trzymały się razem, a teraz nawet drzemały oparte o siebie. Niedaleko od nich siedział chłopak, który notował coś w zeszycie, marszcząc nos i co chwilę zerkając na slajdy, zapewne starając się zebrać jak najwięcej informacji. Była też para, która starała się dyskretnie miziać, co wcale im nie wychodziło, przez co Lee skrzywił się zniesmaczony i szybko uciekł od nich wzrokiem.

Wszyscy byli wyjątkowo znudzeni, dlatego drzemali, wpatrywali się w ścianę bądź robili coś na telefonach, czego wykładowca oczywiście nie dostrzegał. Poza tym co się dziwić, skoro nawet nie odwracał się w ich stronę ani na sekundę? Był tak skupiony na mówieniu, że Minho podejrzewał, że zapomniał o swoich słuchaczach. Nie był to zresztą pierwszy raz.

Wreszcie jego wzrok natrafił na blondyna, który opierał pulchny policzek na ręce, wpatrując się przed siebie, mimo że był widocznie zamyślony. W jego uszach tkwiły białe, bezprzewodowe słuchawki, dlatego domyślił się, że ten czegoś słuchał, zapewne muzyki. Zmarszczył brwi, mimowolnie czując irytację na widok chłopaka. Han Jisung.

Dwudziestojednoletni student, który grał na jego nerwach, jak nikt inny. Ten pozornie uroczy blondyn irytował go tak bardzo, że miał ochotę rzucić w niego długopisem, który trzymał w ręce. Nie wiedział czemu, jednak tak było od dnia, w którym spotkał go po raz pierwszy. Po prostu spojrzał wtedy na niego i poczuł irracjonalną irytację. Od tego momentu unikali się, a gdy dochodziło do konfrontacji byli dla siebie wyjątkowo niemili. Nikt na ich roku nie miał gorszej relacji niż oni.

Czasami sam zastanawiał się czemu czuł aż tak dużą niechęć do Jisunga, jednak nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Nie miał na to żadnego, sensownego wyjaśnienia i trudno. Nie każde pytanie musiało mieć swoją odpowiedź, a on czuł się dobrze z tym, jak wyglądała ich relacja. A przynajmniej tak mu się wydawało.

My dear enemy | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz