- Nie sądzę, żeby puszczanie cię samej było dobrym pomysłem - mruknąłem i leniwie zacząłem ubierać buty - pójdę i cię do niej odprowadzę.
- Nie mam pięciu lat, żeby nie móc samodzielnie trafić do Sam - burknęła, po czym stanęła już gotowa do wyjścia przy drzwiach.
- Wszystko wzięłaś? Żeby nie było, że będę musiał ci coś jeszcze donosić - wziąłem klucze i dałem dziewczynie głową znak, że może wychodzić na co ta przekręciła oczami i wyszła z domu - nie słyszałem odpowiedzi - powiedziałem głośniej stojąc w progu i rzucając jej pytające spojrzenie.
- Tak, mam wszystko Timo. Możemy już iść? Autobus nam ucieknie.
- Dobra, mam nadzieję że nie będzie wam odbijać i nie wymyślicie czegoś głupiego - spojrzałem na dziewczynę z góry, mrużąc podejrzliwie oczy - i pamiętajcie, żeby być cicho. To jest blok i raczej nie chcecie żadnych skarg na hałas.
- Spokojnie, będziemy grzeczne - Mia uśmiechnęła się szeroko i po przytuleniu mnie na pożegnanie, odwróciła się na pięcie i zadzwoniła domofonem pod adres przyjaciółki. Ta jakby tylko na nią czekała, od razu otworzyła drzwi i blondwłosa niemalże rzuciła się na klamkę i popędziła schodami w górę.
Westchnąłem głośno zdając sobie sprawę, że kolejny autobus do domu będzie dopiero za jakiś czas. No chyba że...
Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer.
- Halo? - odezwał się delikatny głos należący do Marie, mojej macochy.
- Cześć, kiedy kończysz pracę?
- Tak właściwie to za dwadzieścia minut, a co?
- Właśnie odprowadziłem Mię do Sam i myślałem żeby przyjść do ciebie teraz do kawiarni.
- Oh, no dobrze w takim razie chodź.
- Dobra, będę za jakieś pięć maksymalnie dziesięć... pa - nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się i sprawdziłem godzinę.Już 18:40... Schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni i ruszyłem dość szybkim krokiem w kierunku kawiarni.
Przez całą drogę miałem dziwne wrażenie że ktoś lub coś mnie obserwuje, przez co ulżyło mi gdy do kawiarni zostało mi tylko i wyłącznie przejście przez ulicę. Skutki oglądania tylu horrorów dają o sobie jednak znak.
Ustałem przed pasami i rozejrzałem się czy nic nie jedzie. Nagle niespodziewanie ktoś stwierdził, że idealnym pomysłem będzie złapać mnie nagle za ramiona. Przerażony pisnąłem i odskoczyłem w bok.
Za mną stała moja przyjaciółka, Melody. Spojrzałem na nią wzrokiem pełnym wyrzutów, na co ta tylko się zaśmiała.
- To kiedy sobie w końcu znajdziesz chłopaka? - rudowłosa patrzyła mi zaciekawiona prosto w oczy, oczekując jak najszybszej odpowiedzi.
- Nigdy Mel - dziewczyna przewróciła oczami i wróciła do zajadania swojego ciastka - A ty kiedy znajdziesz sobie dziewczynę? - po tym pytaniu zielonooka prawie że się zakrztusiła.
- Dobrze wiesz, że miałam już niedawno jeden nieudany związek. Na razie nie zamierzam się w to pakować - mruknęła z wyrzutem, marszcząc nos.
- A ty dobrze wiesz, że nigdy sobie nikogo nie znajdę - wzruszyłem obojętnie ramionami.
- Jasne, jeszcze zobaczymy - dziewczyna mruknęła cicho, żebym nie usłyszał. Ale mój doskonały słuch nie da się oszukać.
- Co tam mruczysz pod nosem?
- Nic takiego, pij bo ci czekolada ostygnie - przewróciła oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/280670694-288-k437513.jpg)
YOU ARE READING
ᗰIᔕTᗩKᗴ // ᘜᗩY
FantasyHistoria zwykłego nastoletniego chłopaka, który po prostu znalazł się w złym miejscu i o złej godzinie... Jego życie zmieniło się o 480 stopni poprzez przypadkowe poznanie pewnej tajemnicy...