rozdział 12

2.2K 147 97
                                    


Pov; Naruto

Po kilku dniach postanowiłem w końcu pogadać z Sasuke . Juz i tak długo go trzymałem w niepewności, a mi  tak samotnie bez niego. Chociaż, śmiesznie było patrzeć jak próbuje mnie przekonać do wybaczenia mu, poprzez czekoladki które jakimś cudem znajdowały sie codziennie w mojej szafce.

Idąc do szkoły, towarzyszył mi lekki deszczyk. Od wczoraj zapowiadali deszcze, więc byłem na to przygotowany. Ale jednak towarzyszmy mi ta mała nadzieja że jednak pogoda sie poprawi. 

Kiedy byłem przed szkołą, przez przypadek wpadłem na kogoś. Nie patrząc na osobę którą potrąciłem, chciałem przeprosić i udać sie do sali w której miałem mieć lekcje za kilka minut. 

- PRZE-chciałem przeprosić,ale ktoś mi przerwał.

- No prosze, spotykamy sie ponownie mój drogi- kiedy usłyszałem ten głos, to aż wszystkie włosy stanęły mi dęba. - Nie wiedziałem że uda mi sie spotkać takie beztalencie ponownie. 

Ten głos.

Ta osoba która miała siedzieć w więzieniu.

Ta osoba która zrobiła mi piekło na ziemi. 

Stoi tu naprzeciw mnie.

Nie byłem zdolny do jakiejkolwiek reakcji. Stałem tak jak by ktoś mnie zamroził. Ocknęłem sie dopiero kiedy poczułem szarpnięcie  za rękę. 

- W razie, skoro sie widzimy ponownie to pozwól że zabiore cię ponownie, i nie przyjmuje jakichkolwiek wymówek. 

- Ja... nie- chciałem zaprzeczyć ale poczułem mocne uderzenie w policzek. Po czym kolejne szarpnięcie za rękę. Chciałem się wyrwać, co nie było dobrym posunięciem. Od razu zostałem rzucony o chodnik przed szkołą. 

- Co dawno kar sie nie dawało? Trzeba znowu suczke wytresować- zaczął pięściami uderzać mnie po brzuchu, po czym zaczął ,mnie mocno podduszać. Jedyne co mi się udało usłyszeć przed kompletną ciemnością to niewyraźny krzyk Sasuke. 

Czy ja umrę?

Pov; Sasuke 

Było chwile przed 8, a ja dalej nie widziałem Młotka. Z ciekawości więc wyszedłem  z sali i kierowałem się w strone wyjścia ze szkoły. 

Idąc tak, usłyszałem rozmowę grupki dziewczyn stojących koło okna przez które widać było brame wejściową do szkoły.

-o boże, jak tak można!- krzyknęła z przerażeniem jedna z nich.

- Niech któraś z nas powiadomi panią Tsunade!

Ciekaw co się tam dzieje wyjrzałem przez szybę. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Przed szkołom jakiś oblech dusił Naruto! Po zobaczeniu tego, odrazu ruszyłem biegiem w ich strone. Minęła krótka chwila kiedy w końcu dotarłem na miejsce. 

- Zostaw go !- wydarłem się. 

Kiedy mnie usłyszał, przestał podduszać blondyna i z chamskim uśmiechem wstał patrząc na mnie.

- Co, czylimój kochany bratanek znalazł sobie ochrone ? Przykro mi ale sie nie rusza ha haha - zaczął sie histerycznie i głośno śmiać, po czym kopnął leżącego na ziemi niebieskookiego. 

Tracąc kontrole nad sobą rzuciłem sie na niego . Biliśmy sie tak dopóki policja nas nie rozdzieliła. Przez tą całą bójke nie zauważyłem radiowozu i karetki stojącej obok.  Kiedy sie ogarnęłem zobaczyłem Naruto który był wnoszony do karetki. Od razu tam pobiegłem przy czym  wyrywając sie policjantowi. 

-przepraszam do którego szpitala panowie go wiozą!- zapytałem się ze łzami w oczach.

- nie możemy udzielać tej informacji osobą z poza rodziny- powiedział ratownik ze spokojem.

- jestem jego kuzynem!- krzyknełem to co pierwsze przyszło mi na mysl.

- wieziemy go do szpitala na ulicy /nie mam pomysłu na ulice/ w tym mieście, a co do resztu musisz sie dowiedzieć w recepcji a teraz żegnam pana- powiedział po czym szybko wszedł do karetki by po chwili odjechać na sygnale w strone szpitala. Chwile później razem za pojazdem ratowniczym ruszył radiowóz na sygnale wraz z oprawcą Naruto.

Odezwij sie Młotku ! SasuNaruWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu