𝓘'𝓶 𝓓𝓮𝓪𝓭?

275 14 1
                                    


𝓞𝓵𝓲𝓿𝓲𝓪

W po tym co usłyszałam z ust Włocha, byłam bardziej niż pewna, że siłą zaciągnie mnie do swojej ojczyzny. Wbrew moim przekonaniom nie zrobił tego i wrócił do Włoch dwa tygodnie temu. Od kilku tygodni nie robię nic innego, jak szukanie pracy, niestety nie jest to takie proste, jak bym chciała. Wysłałam wiele CV do szkół i poszłam na nie jedną rozmowę kwalifikacyjną, lecz zawsze było jakieś ale.

Po kolejnej fatalnej rozmowie, poddaję. Zrezygnowana siadam na swoim łóżku i ściągam z obolałych stóp wysokie buty. Spoglądam na szeroki, biały regał, który ustawiony jest koło parapetu z poduszkami. Utworzyłam sobie coś w rodzaju małej biblioteczki z wygodnym miejscem do siedzenia i mnóstwem poduszek. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że na półkach nie było ani jednego egzemplarza. Marszczę brwi i podchodzę do mebla. Na półkach pozostała jedynie cienka warstwa kurzu. Gdzie się podziały moje książki? Skonsternowana odwiedzam pokój brata. Alan leży rozwalony na łóżku. W jednej ręce trzyma pilota od telewizora, dzięki któremu przeskakuje między stacjami telewizyjnymi. Natomiast w drugiej dłoni trzyma kawałek pizzy, który później wpycha sobie do ust.

- Po pierwsze, podziel się. Po drugie, wiesz co stało się z moimi książkami? – pytam i zabieram trójkąt z pudełka.

- Mama zabrała je gdzieś po śniadaniu. – strzepuje okruszki ze swojej koszulki.

Wzdycham i wracam z powrotem do swojego pokoju. Postanawiam przebrać się w coś wygodnego i trochę poruszać się, rozciągnąć mięśnie. Otwieram szafę i nie znajduję w niej żadnych rzeczy. Zdenerwowana idę do mamy. Zbiegam ze schodów po czym wchodzę do kuchni, gdzie unosi się zapach pieczonego kurczaka. Staję jednak w miejscu, kiedy dostrzegam, kto siedzi właśnie przy stole z moją mamą i gawędzi z nią jak z najlepszą kumpelą. Luciano w całkowicie innej formie, w luźnych ciuchach, z nieułożonymi włosami i lekkim uśmiechem na twarzy odpowiada mojej mamie na zadane wcześniej pytanie. A kiedy nasze spojrzenia się spotykają tonę. Po raz kolejny, zostaję uwięziona w ciemności jego oczu, które błyszczą mrocznym blaskiem. Teraz wiem co znaczy ten blask.

- Co ty tutaj robisz? – pytam zdezorientowana.

Mama obraca się na krześle i patrzy na mnie.

- Oh, Oli, skarbie! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chcesz przeprowadzić się do chłopaka? Tak się cieszę, że poznałaś kogoś tak dobrego i wspaniałego jak Luciano. – tak, zdecydowanie wspaniały i dobry.

Mama papla z radością, od której błyszczą się jej oczy. Łapie mnie i przytula, jak wtedy, gdy byłam jeszcze dzieckiem i zdobyłam dobra ocenę z klasówki. Patrzę oniemiała na mężczyznę, który właśnie osiągną swój cel. W tym momencie jestem na przegranej pozycji, ponieważ mama jest zbyt szczęśliwa, by dostrzec prawdę. Zamykam oczy i modlę się w duchu, by się nie rozpłakać.

***

Siedzę w samolocie. Dowiedziałam się, że De Lucowie planowali to od jakiegoś czasu, bo najstarszy z rodzeństwa kontaktował się z moją matką po spotkaniu w barze.

Milczę już kilka godzin i nie zapowiada się, bym otworzyła usta choć na chwilę. Naprzeciw mnie siedzi Luciano, z laptopem na kolanach i tabletem położonym na fotelu obok. Jego bystre oczy wpatrują się w ekran urządzenia, a długie palce sunął po klawiaturze, jakby znał jej cały rozkład. I może właśni tak było. Odwracam głowę w stronę małego okienka, za którym powoli płyną kolorowe chmury, a pod nimi rozciąga się niebieski ocean. Uśmiecham się lekko i przesiadam na miejsce bliżej tego pięknego widoku. Kiedy jednak tak wpatruję się w iście wyśniony krajobraz, kołysana przez maszynę powoli zasypiam.

My Bloody LegacyWhere stories live. Discover now