Rozdział 27

12.8K 380 88
                                    

Zanim bym wyjechała, musiałam załatwić jeszcze parę spraw. Jedną z nich była sprawa mojego tajemniczego brata. Nie dawało mi to spokoju. Zmusiłam się, żeby wrócić do pokoju śmierci, bo przypuszczałam, że właśnie tam znajdę Matteo.

I nie myliłam się; chłopak właśnie czyścił swoją broń, oparty o blat zakrwawionego biurka. I chyba coś było już ze mną nie tak, bo ten widok nie był dla mnie ani trochę straszny. Nie bałam się, chociaż wiedziałam, że ten człowiek był zdolny do wszystkiego.

- Znowu kogoś zabijesz? - wycedziłam, ślizgając po nim cynicznym spojrzeniem.

Ten w odpowiedzi zaśmiał się pod nosem, jakbym opowiedziała żart roku.

- Nie ma nic złego w strzelaniu do kilku sukinsynów - wytłumaczył, jakby zamiast mnie rozmawiał z małym dzieckiem.

- To nielegalne - burknęłam zdegustowana.

- To nielegalne tylko wtedy, gdy mnie złapią. Tam gdzie innych ogranicza moralność lub prawo, dla mnie wszystko jest dozwolone - wyszczerzył rząd śnieżnych zębów, a wisienką na torcie było jego zawadiackie puszczenie oczka.

- Czy tylko Callum nie jest tu narcystycznym dupkiem? - prychnęłam pod nosem, wcale nie oczekując odpowiedzi.

- Chyba nie przyszłaś mnie tu komplementować. Czyżbyś była zainteresowana tematem swojego braciszka? - zmierzył mnie wzrokiem i zaśmiał się.

- Powiedz prawdę. Naprawdę mam brata? Nie toleruję kłamców. Jestem miłą osobą, nie głupią - ostrzegłam. Jeśli mówił prawdę, miałam brata. Być może jedyną normalną osobę w tej popieprzonej rodzince.

- Mogę zorganizować wasze spotkanie. Ale umowa się nie zmieniła. Jesteś pewna, że chcesz zawrzeć umowę z samym diabłem, kochanie? - oczy Matteo zaliśniły niczym złota gwiazda na czubku choinki. Ale nie każdy blask jest złotem i nie wszyscy ludzie są ludźmi.

- Nie mam nic do stracenia, Matteo. Obyś mnie nie rozczarował.

- Będziesz pod wrażeniem tego, czego się dowiesz. Tylko to może trochę potrwać, więc uzbrój się w cierpliwość - zalecił niczym farmaceuta w aptece.

- To nie wiesz gdzie on mieszka...

- Lepiej żebyś wszystkiego dowiedziała się od niego - schował lśniący pistolet za pasek spodni i podszedł do mnie, zatrzymując się tuż przed czubkiem mojego nosa. Był ode mnie dużo wyższy i miał szerokie ramiona, ale to było u nich rodzinne. - Potrzebujesz podwózki do domu czy lubisz długie spacery? - intensywny zapach wody kolońskiej dotarł do moich nozdrzy, i musiałam przyznać, że podobał mi się ten zapach.

- Jeśli nie ma tu Calluma, to jestem zmuszona zgodzić się na twoją propozycję.

Chłopak po moich słowach znacznie się rozpromienił i zaraz po tym byliśmy w drodze do mojego domu. W czasie drogi nie rozmawialiśmy, a ta cisza zaczynała być hipnotyzująca. Wysadził mnie w bezpiecznej odległości do domu i odjechał, gdy tylko wysiadłam. I szczerze mówiąc, to wolałam, kiedy Matteo dużo gadał. Przerażał mnie, kiedy milczał.

Do pokoju przemknęłam niezauważona, wspinając się po kratce ogrodowej do okna, ale przed wyjściem do szkoły chciałam ogłosić swoją decyzję mojej rodzinie. Przyszykowałam się więc do wyjścia i zeszłam do kuchni.

Mimo obecności obojga moich rodziców, w pomieszczeniu panowała grobowa cisza, którą przerwałam, włączając ekspres do kawy.

- Założyłaś perły od Dereka? - matka nie odzywała się do mnie tyle czasu i to było pierwsze pytanie, które wypłynęło z jej ust. Ale teraz to ja ją zignoruję.

Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz