Rozdział 19

14.2K 462 350
                                    

- To nie może skończyć się dobrze... - mruknęła pod nosem Jasmine, gdy usłyszała decyzję nauczycielki.

Musiałam przyznać jej rację. Nie było szansy, żeby oni nie pozabijali się w czasie gry.

- Kiedy Evans rozwali mu nos tą piłką, to Markus chociaż będzie mógł zrzucić na kontuzje, gdy przegra - skomentował Chase, przyglądając się kapitanom.

- Przecież to Markus jest zawodowym graczem. Dlaczego myślisz, że przegra? - Jasmine spojrzała na niego z niezrozumieniem.

Chłopak pokręcił z rozbawieniem głową.

- Bo to Evans teraz jest królem w tej szkole i to jemu wszyscy schodzą z drogi - wzruszył ramionami. - Chyba, że ktoś jest jak nasza Lea i sama na niego wpada - roześmiał się, za co skarciłam go wzrokiem.

- Nie zrobiłam tego celowo - obruszyłam się. - Długo będziesz mi to jeszcze wypominać, Davis?

- Rassmusen.

- Po nazwisku to po... - przerwałam, kiedy dotarło do mnie, że to nie Chase, a William wypowiedział moje nazwisko.

Wszystkie pary oczu skoncentrowały się na mnie. Moje blade policzki zaróżowiły się od zawstydzenia. Czułam się tak, jakbym zaczęła przecinać nieodpowiedni kabelek i wszystko miało wybuchnąć.

A skoro już o wybuchaniu mowa... Markus wyglądał jak tykająca bomba.

- Pysku? - dokończył za mnie William. - Wczoraj na niego nie narzekałaś, panienko - odparł z cynicznym uśmiechem na ustach.

Nie, nie, nie.

Nie powiedział tego.... Cholera..

Przejechał językiem po dolnej wardze, wprowadzając mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Ten chłopak to chodzący problem!

Markus poruszył się nerwowo, patrząc na mnie surowym wzrokiem. Wpadłam.

Ma ktoś pożyczyć pelerynę niewidkę, proszę?

- O czym on mówi? - zapytała szeptem Gryffin, nachylając się nad moim uchem.

Również zainteresowany Chase oparł się o Jasmine i omal na mnie nie runęli, kiedy dziewczyna straciła poczucie równowagi.

- Nie mamy całego dnia, więc swoje prywatne sprawy załatwiajcie na przerwie! - krzyknęła nauczycielka, przerywając tym samym szepty plotek na sali. - Rassmusen, jesteś w drużynie Williama.

- Próbuje mnie wkurzyć, nie słuchaj go - odpowiedziałam pośpiesznie blondynce i zajęłam miejsce obok Evansa.

- Nic więcej nie mów - warknęłam, zakładając ręce na piersi.

- Jakie to słodkie, że myślisz, że możesz mi rozkazywać - odparł z przekąsem Will.

Dyskusja z nim była bez sensu. Zaraz jeszcze wymknęłoby mu się coś więcej niż informacja o wczorajszym spotkaniu, a już i tak miałam z czego się tłumaczyć.

Mecz rozpoczęła drużyna Markusa. Pierwsza połowa przebiegła wedle zasad, bez żadnych nieczystych zagrywek. Drużyny wydawały się być zawizęte i żadna nie chciała przegrać.

Boisko wrzało od korków piłkarzy. Prześcigali się, walczyli o piłkę, a ich twarze były napięte i skupione na grze, którą lubili najbardziej.

W pewnym momencie Evans podbiegł do Markusa i wysunął nogę, w oczywistym zamiarze. Skosił Rodrigueza pod kolanem, powodując tym samym jego wywrotkę. Przejął piłkę i z samozadowolonym uśmiechem popędził dalej, nie oglądając się za siebie. Trafił decydującego gola. Wygraliśmy.

Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz