-7-

343 12 1
                                    

- Mogę do niej wejść? - Zapytałem.
- Nie ma takiej możliwości, polecałbym panu pojechanie do domu i odpoczęcie. Koleżanka mówiła że jest pan tutaj już od siódmej rano, a mamy już dziewiętnastą godzinę - Powiedział a ja po prostu przekręciłem głową.
- Zostaje z nią - Powiedziałem.
- Synu, posłuchaj się lekarza. Pierson jest pod najlepszą opieką - Powiedziała mama, ale ja się nie dam. Zostanę z nią choćby miało stać się najgorsze.
- Zostanę z nią, chciałaby tego - Powiedziałem i patrzyłem na jej zamknięte oczy. Chciałabym je jeszcze zobaczyć, ja sobie przecież bez niej nie poradzę... Po dwóch godzinach rodzice pojechali do domu, ja zostałem. Już ledwo wytrzymywałem lecz ratowałem się myślą o wspólnej przyszłości. W końcu miałem dość, bez czynnego siedzenia samemu. Złapałem za telefon i zadzwoniłem do Masona, jakby jedyny wiedział o zaistniałej sytuacji.
- Cześć Mason, przepraszam że tak późno dzwonię - Powiedziałem odrazu po odebraniu telefonu, przecierałem oczy. Ledwo widziałem co jest przede mną, po prostu same z siebie się już zamykały.
- Nie przepraszaj za nic, lepiej powiedz który odział. Jestem na siódmym a tu dalej nie ona - Powiedział a ja nagle jakbym przespał sześć godzin. Co on tutaj robi?
- Odział ósmy, co ty tutaj w ogóle robisz? - Zapytałem i już zauważyłem Masona.
- To robię idioto że sam nie możesz tak tutaj siedzieć - Powiedział Mason chwile wcześniej rozłączając telefon.
- Zaskoczyłeś mnie - Powiedziałem i Mason usiadł obok mnie, patrzył się na mnie poważnym wzrokiem. Boje się że zaraz mnie zje.
- Idź do domu, i nawet nie ma gadania. Ja się nią zaopiekuje - Powiedział i do rąk wcisnął mi kurtkę. Był styczeń, skutkowało to tym że za oknem był śnieg.
- Zrobiłbyś to dla mnie? - Zapytałem już kompletnie wymęczony.
- Jasne że tak, taksówka już czeka przez drzwiami - Powiedział i ściągnął ciepłą kurtkę zimową, jak na styczeń była to bardzo zimna noc - Nie patrz się tak na mnie. W takim stanie cię nie puszczę - Stwierdził i poszedłem do czekającej już taksówki. Wsiadłem do niej i kierowca zaczął jechać, Mason już mu pewnie powiedział adres.
- Zmęczony? - Zapytał kierowca, nie potrafiłem usnąć więc to pytanie było wybawieniem by przerwać ciszę która była pomiędzy nami.
- Trochę - Odpowiedziałem i oparłem lekko głowę o nagłówek.
- Narodziny dziecka? - Zapytał a ja się lekko uśmiechnąłem.
- Tak - Odpowiedziałem dumny, byłem dumny że mam syna w tak młodym wieku.
- To gratuluje - Powiedział kierowca z uśmiechem, widać było że jest to starszy mężczyzna. Nie widziałem jego twarzy, ale coś w nim wydawało się takiego przyjaznego. Ta rozmowa, tak naprawdę pomogła mi - Syn? Córka? - Zapytał i ostro skręcił, chwyciłem się za drzwi.
- Bardzo przepraszam - Powiedział kierowca i jechał dalej, do mieszkania było już nie daleko. Po każdym zdaniu ten głos wydawał się bardzo znany.
- Syn - Odpowiedziałem i już w zasięgu wzroku widziałem mieszkanie, byłem tak przemęczony że z tego wieczora nic więcej nie pamietam.
Dopiero następnego dnia rano obudził mnie telefon.

Sweetheart / Phil FodenWhere stories live. Discover now