Rozdział III

528 20 9
                                    

Obudził mnie rano telefon od mojego przyjaciela z Polski. Isaac to przystojniak i powodu mojego uśmiechu. Nasza przyjaźń zaczęła się po od wspólnego projektu. Obydwoje jesteśmy bardzo niezdarni,ale lubimy to w sobie. To tak wyjątkowa przyjaźń,której nikt nie rozumie.

- Czego!? -wysyczałam.przez zaciśnięte zęby.

Usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Wtedy zrozumiałam, że on nie miał powodu by dzwonić zrobił to tylko po to by mnie wkurzyć.

- Jak tam śpiąca królewno?

- Źle bo mnie budzisz - powiedziałam - Shreku tak w ogóle to cię nienawidzę. Branoc!

- Wiem,że mnie kochasz. Br....

Nie dałam mu dokończyć bo od razu się rozłączyłam. Wzięłam telefon i rzuciłam go na kanapę,na końcu pokoju. Jednak nie pozwolili mi spać bo nagle do pokoju wszedł Jack. Zapomniałam całkowicie, że miałam iść z nim na trening. Ich trener zgodził się bym trochę z nimi potrzebowała. Było to miłe,ale sam w tym momencie rzuciłam się w paszczę lwa. Miałam biegać z Mason'em.

            Na trening przyjechaliśmy pięć minut przed rozpoczęciem treningu. Zostawiłam swoje rzeczy z szatni i czekałam na piłkarzy. Najpierw trener zlecił nam cztery kółka wokół stadionu

-Dzień dobry! - jedynie Mason z nikąd mógł się za mną zobaczyć.

-Cześć

Wyrównał ze mną tępo,a obok nas przebiegł mój brat,a za nim Pickford. Widział uśmiech Jack'a, znałam go doskonale i on miał jakiś plan.

-Nadmiar tłuszczyku tracimy? Przecież go nie masz - za to co powiedział miałam ochotę go walnąć z całej siły.

Nie odpowiedziałam tylko podbiegłam do mojego brata. Brunet przebiegł przed nas,a ja wyrównałam tępo z Jackiem.

-Lubisz go prawda? - spytał.

Moja odpowiedź była oczywista. Zaprzeczyłam od razu bez zastanowienia.

-Nie kłam Ivy!

-Może - odpowiedziałam.

Od razu jednak pobiegłam szybciej. Później trening był spokojny. Trochę pokopaliśmy.

            Gdy trening się skończył, wyszłam przed stadion gdzie miał na mnie czekać mój brat. Jednak go tam nie było,a na telefonie miałam wiadomość od niego. On dobrze wiedział jak mnie zdenerwować i to doprowadzało mnie do szału.

Braciszek
Siostro musiałem szybko wyjechać. Mason na ciebie czeka!

                              Zabije cię za to! Niestety                            za daleko mieszkamy,więc
                             muszę z nim jechać

Zapomniałem powiedzieć, że będę dopiero o 21. Powodzenia w morderstwie!

                    To był najgorszy moment w moim życiu. Miałam jechać jednym autorem sam na sam z Mason'em. Siedział w swoim aucie z szerokim uśmiechem na twarzy. Jego osoba sama w sobie mnie denerwowała.

-Wsiadaj.

-Zamknij się - odpowiedziałam dumna z siebie.

Wsiadłam do auta. Jechaliśmy,a ja rozglądałam się za okno. Cały czas czułam, że Mason na mnie patrzy. Gdy się odwróciłam w jego stronę złapaliśmy kontakt wzrokowy. Szybko spuściłam głowę na dół. Nagle dostałam wiadomość od Harrego.

Mój kochany przyjaciel
Wiem, że wracasz z Masonem, a idziemy z resztą na małą imprezkę bez alkoholu oczywiście bo jutro mecz. Przyjdziesz? Mason też. Twój brat się zgodził.

Pokazałam Mountowi wiadomość.
-Tak tylko spytaj czy do tego klubu co zawsze chodzimy. -odpowiedział.

Mój kochany przyjaciel

                          Przyjedziemy tylko czy to        
                          ten klub do,którego zawsze
                          chodzicie?

Tak. Do zobaczenia!

                            Do zobaczenia...

          Pojechaliśmy do klubu. Gdy dotarliśmy na miejsce. Mason otworzył mj drzwi i weszliśmy do środka. Byli już wszyscy nawet mój brat. Podeszłam do niego. Byłam lekko znudzona. Nie lubiłam siedzieć w klubach.

-Nie pij za dużo - powiedział.

Zdarzyło mi się kilka razy wypić i naprawdę, nie było ze mną dobrze. Jednak mimo wszystko podeszła bez zastanowienia to baru.

-Poproszę jednego drinka z limonką!

Dostałam go bardzo szybko, ale z jednego skończyło się na sześciu. Nie wiedziałam w jaki sposób. Po prostu siedziałam przy barze i domawiałam nowe. Nikt nie wchodził mi w drogę,więc też nikt mnie nie powstrzymał. Jednak jak tak sobie siedziałam, chwiejąc się ma tym stołku, podszedł do mnie Mason.

-Ivy jesteś piana. Zawiozę cię do domu.

Uśmiechnęłam się lekko do niego,łapiąc się za głowę. Brunet po chwili pobiegł gdzieś. Zniknął mi w ciemności,a ja już zasypiałam na tym krześle.

Mason

               Ivy była dość mocno piana. Nie sądziłam, że kiedyś ją zobaczę w takim stanie. Była całkowicie bezbronna. Nie jeden mężczyzna by to wykorzystał. Pobiegłem szybko do jej rodzeństwa aby oznajmić, że muszę uratować jego siostrę.

-Jack twoja siostra się dość napiła odwiozę ją do domu - powiedziałem.

Blondyn wyglądał jakby się tego całkowicie spodziewał. Wyszło na to, że zdarzało jej się to już nie raz. Mimo tego nadal potrzebowałem jej pomóc.

-Nie musisz ja to zrobię.

-Zostań ja ją odwiozę.. - byłem pewien, że chcę to zrobić.

Już się ze mną nie kłócił. Poszedłem do Ivy i poszliśmy do mojego auta. Zawiozłem do domu. Położyłem ją na łóżku, przykryłem i, ściągnąłem z niej jeansy. Czułem się skrępowany bo ona o tym, nie wiedziała. Miałem wielką ochotę ją pocałować, ale bez jej zgody nie mogłem tego zrobić. Gdy chciałem już wracać do domu, odezwała się do mnie cicho,zachrypniętym głosem. Obruciłem się w jej stronę bez wachania.
____________________________________
Kolejny rozdział! Mam nadzieję że, wam się podoba. Co mu powie Ivy po pijanemu? Czy odpuści? Zostawcie coś po sobie.

Czy szczera miłość przetrwa odległość? | Mason Mount Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz