- Dalej, będę cię kryć.

- Dlaczego ty tego nie zrobisz?

- Bo jak król się dowie o tym, że zignorowałam święte słowa jego syna to mnie powiesi.

- A ja?

- Nic ci nie zrobi- zaśmiała się.- Wooyoung cię uwielbia.

- Tak- zironizował.- Nienawidzi mnie jak każdego innego tutaj. A może powinienem powiedzieć "mnie szczególnie".

- Mmm, to nieprawda. Wybrał cię.

- I chyba pożałował swojej decyzji po sekundzie rozmowy ze mną. Zgadnij? Poszło o konia- oboje roześmiali się kiedy szybko osiodłał zwierzę.

Nikt nawet tego nie widział. Wooyoung w dalszym ciągu nie pojawiał się na dziedzińcu.
San odetchnął z ulgą i podrapał Echo po szyi.

- Jestem pod wrażeniem- dziewczyna podeszła bliżej trzymając się w bokach.

- Że ubrałem konia?

- Że zgodziłeś się na tą robotę. Gdyby nie to, że książę mnie nienawidzi, pewnie też by mi to proponowali. Odmówiłabym.

- Zawsze marzyłem o wyjechaniu z wioski. Nie stać mnie było na podróże nie związane z pracą. Moja matka jest ze mnie bardzo dumna, mogę znieść narzekania wybrednego księcia.

Shoma kątem oka dostrzegła, że główny bohater całego teatrzyku właśnie wyszedł z zamku i kieruje się do nich zwartym krokiem.

- Jeszcze się przekonasz.

Wooyoung nie odezwał się ani słowem. Przytulił się do konia białego jak śnieg i unikał jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.
San nawet nie miał ochoty pytać go co się stało. Zerkał co chwilę jak mruczy coś do zwierzęcia podczas gdy sam szykował strzały odrzucając te z postrzępionymi piórami.

Dołączyło do niech potem jeszcze trzech innych łowców, którzy mieli tworzyć tłum dla całej wyprawy. San cieszył się na polowanie, miał w końcu możliwość pokazania tego co naprawdę umie.

- Nie rób sobie nadziei- usłyszał za plecami szept nowej koleżanki. Odwrócił się w jej kierunku skonfundowany.- To książę ma upolować zwierzynę, nie my. Jesteśmy tam żeby go chronić.

- Ale to bez sensu- oburzył się.

Shoma wzruszyła ramionami.

- Nic tu nie ma większego sensu gdy się nad tym zastanowisz.

Shoma miała rację.
Gry wyruszyli końmi poza zamek z księciem na czele San czuł się jak w klatce. Miał łuk, co chwila słyszał dzikie ptaki czy zające, ale dziewczyna skutecznie przypominała mu, że to Wooyoung ma upolować, nie on.

- Jeśli wrócisz do zamku ze zdobyczą zamiast niego to będziesz miał problemy.

- Lepiej być głodnym?

- Książę poluje bo lubi. Nie dlatego, że musi.

- Jasne- patrzył jak wjeżdżają w coraz gęstszy las przykryty śniegiem.

Długo nie przygotowywali się do ataku. Wooyoung wybrednie zmieniał miejsce połowu, potem nie pasował mu wiatr wiejący pod strzały, a na końcu wybrzydzał stromy teren. Tak jakby nie wiedział, że znajdują się pomiędzy dwoma wielkimi górami.

Konie brnęły w gestnym śniegu, wyraźnie nadchodziła zima. San zastanawiał się jak będzie wyglądać i czy naprawdę może być jeszcze mrozniejsza niż to co jest teraz, co nazywają tu jesienią. Nie przebywał w jeszcze aż tak zimnych warunkach i szczerze powiedziawszy nie bardzo miał ochotę się przekonać.

Valkiria ¤ woosanWhere stories live. Discover now