- Witaj Ash - przyjemny, niski głos dobył się z gardła mężczyzny. Spod wysokiej, białej czapki wystawały krótkie, czarne włosy, a widoczne na twarzy delikatne zmarszczki sugerowały, że przekroczył już czterdziestkę - wiele o tobie słyszałem. - Szeroki uśmiech odzwierciedlało również spojrzenie jego brązowych oczu.

Ash spiął się mimowolnie, słysząc ostatnie słowa. Nie miał ku temu powodów, nie w tym życiu, które wiedzie teraz, nie w tym kraju, nie wśród tych ludzi. Rozumiejąc to wszystko, zawierzył zdrowemu rozsądkowi i zebrał się w sobie by sprostać zasadom savoir-vivre.

- Chciałbym powiedzieć to samo, ale z przykrością przyznaję, że żaden z nich nie wspominał mi o tobie. Przypuszczam, że kryje się za tym jakiś konkretny powód.

- Śmiem twierdzić, że jestem główną składową niespodzianki, którą dla ciebie szykowali. Obym nie zawiódł - zakończył z jeszcze szerszym uśmiechem na ustach i niespodziewanie chwycił szklaną buteleczkę z olejem, polewając nim płytę. Buch pary wzniósł się przed oczami zebranych gości by po chwili dobiegł ich również charakterystyczny dźwięk smażonych warzyw.

- Taki sposób smażenia nazywa się teppan-yaki - odezwał się Eiji, obserwując jak poczynania Furo zaabsorbowały Ash'a.

- Jest świetny - powiedział, nie odrywając oczu od jego dłoni, które w niesamowicie widowiskowy sposób posługiwały się szeroką metalową łopatką i sporych rozmiarów nożem wykonując niesamowite operacje na skwierczącym pożywieniu.

- Jest cokolwiek czego za żadne skarby nie przełkniesz? - zwrócił się do niego mistrz kuchni.

- Natto - odpowiedział krótko i bez zastanowienia. W jego głowie rozbrzmiewało jeszcze jedno słowo, podkreślające jego jakże oczywistą odpowiedź i było nim najzwyklejsze - oczywiście.

- Obcokrajowcy - skomentował Ryosuke, przewracając oczami i zerkając znacząco to na Jamie'go to na Ash'a.

- Próbowałeś z jogurtem? - zapytał Furo w najmniejszym stopniu niezdziwiony odpowiedzią.

- Zapomnij - wtrącił z westchnieniem Eiji - w żadnej postaci nie przejdzie.

- Rozumiem, beznadziejny przypadek - zaśmiał się, zgrabnie podrzucając gruby plaster mięsa, który wcześniej wyłożył na płytę.

- Mam ten sam problem - wtrąciła Mayumi - do tego stopnia, że nawet nie pozwala mi go jeść, gdy jest w domu.

- Mi też nie pozwalał - pożalił się Eiji.

- A ty miałeś to gdzieś - przypomniał z lekkim wyrzutem Jamie, biorąc do ręki piwo, które przed chwilą dostarczył kelner. - A teraz skoro wszyscy mamy już odpowiednie płyny proponuję wznieść toast - zmienił temat, unosząc wyżej szklankę.

- Twoje zdrowie, Ash! - zawołał Ryosuke, przybliżając swoje szkło do Ash'a.

Pozostali jak na zawołanie uczynili to samo, wprawiając samego zainteresowanego w swoiste zmieszanie i niepewność.

- Ciężko na to pracowałeś, Ash - cichy głos Eijiego tuż przy jego uchu wywołał na jego skórze dreszcz. Opanowując narastające emocje, spojrzał na swojego chłopaka, którego oczy zdradzały w tej chwili jak dumny jest z tego co osiągnął, z tego gdzie doprowadziły go wszystkie poprzednie doświadczenia, z tego że pomimo tego co go spotkało, miał siłę podnieść się i walczyć o swoje życie.

- Nie osiągnąłbym tego bez ciebie, Eiji - powiedział równie cicho i chwyciwszy szklankę stuknął nią o pozostałe, czekające na jego własną.

Gdy pierwszy głód został zaspokojony, a druga runda alkoholu wjechała na stół, zadowolone towarzystwo prowadziło ożywioną rozmową, a ich śmiechy wypełniały przytulne i stosunkowo nieduże pomieszczenie.

Zburzyć ciąg FibonacciegoOnde histórias criam vida. Descubra agora