- Prosiłem...-

- Nie ignoruj mnie. Jeśli cię zraniłem, byłem zbyt szorstki, sprawiłem ci ból, mam prawo wiedzieć. Nie chciałem byś cierpiał.- westchnął. 

- Nie o to chodzi... To... to zwyczajnie dla mnie dziwne... i chyba nie powinno się wydarzyć. Ja mam zły okres teraz, dałem się ponieść, dałem tobie tyle, ile poprosiłeś, a wiem, że przy zdrowych zmysłach bym ci na to nie pozwolił. Wykorzystałeś to. Przyznaj... Łatwiej jest dotrzeć do człowieka, akurat kiedy jest złamany, kiedy nie jest świadomy tego, że potrzebuje bliskości. Tylko ty nie dasz mi jej takiej, jakiej chcę, ciebie nie obchodzi, czego ja chcę.- wyszlochał, czując jak całe wnętrze mu się pali, szczególnie podchodząc pod gardło i uniemożliwiając dalsze mówienie. 

Seonghwa nie znał dobrej odpowiedzi. Milczał, lecz wciąż nie zabierał ręki, zamiast tego, lekko gładził jego plecy. W tym czasie Hongjoong odetchnął na tyle, by znów móc coś z siebie wykrztusić. 

- Od powrotu mam koszmary. Co noc śni mi się ten człowiek, ci ludzie co weszli do jego domu. Byli całą grupą, a ja nie miałem ani broni, ani wsparcia. Otoczyli budynek, odcinając mi drogę ucieczki, a Jihan kazał mi się ukryć. Zrobiłem to. Nie obroniłem go, tylko stchórzyłem, ratując własne życie, zamiast jakkolwiek im się sprzeciwić. Bałem się. Nie pamiętam, abym wcześniej odczuwał aż taki strach, dziecinny, paraliżujący, doprowadzający niemalże do rozpaczy. Zwłaszcza po usłyszeniu huku wystrzału. Jestem winny jego śmierci, jestem winny przez własne lęki.  Nie wiem po co ci ktoś, kto już nie będzie w twoich oczach taki silny jak dawniej. Najwyraźniej każdy ma wady i każdego w końcu dopada kryzys. On przejdzie, ale ty nie dość, że oglądałeś mnie w takim wydaniu, to jeszcze postanowiłeś wybrać ten moment by powiedzieć mi kilka ładnych słówek, by mnie sobie przywłaszczyć. Czy rzeczywiście marzyłem by zostać nazwanym tyloma ładnymi epitetami, by doświadczyć czułości, jakiej wcześniej nie doznałem i nawet o niej nie myślałem? Tak... chyba tak, ale szczerze, nie dla planu. Nie masz głównej nagrody, a nie zaszantażujesz mnie faktem pójścia ze mną do łóżka.- 

Nie wiadomo, czy to kolejny ruch prowadzący go do celu, lecz brunet złapał prędko chłopaka za policzki i wpił się w jego usta. Smakowały teraz słonością łez, ale było w tym pocałunku coś jeszcze... coś czym jeszcze bardziej rozdarł Hongjoonga.

Muskając delikatnie skórę na jego wargach, czubku nosa, wycierał kciukami jego policzki. W dalszym ciągu nie odważył się odezwać, jakoby kłamanie w tej chwili wychodziło nawet poza jego moralność. Przyjrzał się zaszklonym oczom, by zaraz wstać i wyjąć ze schowka karafkę whisky oraz dwa naczynia, z których mogliby się napić. Podał na wpół wypełnione niższemu, po czym usiadł tuż przy nim, poprawiając koc na jego ramionach. Sam pochłonął własną zawartość w kilka sekund, po czym dolewał sobie więcej i więcej. Hong nie wydawał się aż tak spragniony zapomnienia, więc krótko później odstawił szklankę na podłogę. 

Minęło trochę czasu, zanim zdołał się podnieść z miejsca oraz sięgnąć po swoje rzeczy. Zmobilizowała go godzina na zegarku, zawiadamiająca, że niedługo miał zjawić się na spotkaniu z resztą grupy, gdzie rzekomo miał się dowiedzieć czegoś niezwykle ważnego. Oczywiście, nie miał ani energii, ani nastroju na widywanie się z kimkolwiek. Miał wrażenie, że najlepszym rozwiązaniem było obecnie zakopanie się pod grubą warstwą pierzyny, wbicie nosa w miękkość poduszki oraz zaczekanie, aż może jego pamięć wymaże również dzisiejszy dzień z jego przeszłości, skoro potrafiła wymazać całe dzieciństwo. Być może był dobrym kłamcą i aktorem, ale wątpił, że teraz umiałby się popisać tymi umiejętnościami, poza tym osoby, z którymi przebywał od tak dawna, doskonale go znały, więc domyśliłyby się, iż do czegoś doszło. A chyba nikt z nich nie byłby zachwycony takimi rewelacjami, jakie Joong miałby przekazać. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now