Zakłamana Bliskość

Start from the beginning
                                    

Dlatego ostatecznym posunięciem szarowłosego było odwrócenie się, chociaż wymagało to od niego wiele energii i skierowanie się do wyjścia. Wszystko po to by dopiąć planu. By go uświadomić. Jeśli nawet nie powie tego dzisiaj, w tej chwili, to są kwestie, które zostały przesądzone. Ukorzy się, w końcu to zrobi.

Jakkolwiek był o tym przekonany, tak nie spodziewał się, że zostanie w tej samej minucie pociągnięty mocno za rękę. Przed sobą ujrzał z bliska twarz Seonghwy, w którego głowie toczył się konflikt, nie mający żadnego właściwego rozwiązania. Mimo to, nie był w stanie wypuścić Joonga. Mimo, że nie powie mu wprost tego, co ten tak starał się od niego usłyszeć, to nie pozwoli mu odejść. Nie pozwoli, gdyż to co młodszy usilnie powtarzał było prawdą. Kim Hongjoong był jego cholerną słabością. Jedyną, ale tak mocną, że psuła cały jego wizerunek.

Nie zamierzał więc się zastanawiać nad tym, czy wypłynie to z jego ust, zamiast tego wybierając dla nich inną ścieżkę, wprost na wargi niższego. Wpił się w nie intensywnie, czując, że zwlekał z tym i tak wystarczająco długo. Każda doba była katorgą, gdy musiał go widzieć, obserwować, przekonywać samego siebie do kłamstw, odpierać pożądanie, które jak się okazuje, potrzebowało swojego ujścia.

Chłopak był zaskoczony taką reakcją starszego. Możliwe, że wyobrażał sobie kiedyś tą sytuację, ponieważ wpisywała się w jego scenariusz zdarzeń, a więc musiała nastąpić i musiał być do niej przygotowany. Zderzenie się z realiami było inne, doznania różniły się od tego, co wcześniej planował. W głowie Honga było to tylko zadanie, jakie ma wykonać. Gesty przecież pozbawione były uczuć, a w jego życiu dotąd nie istniała miłość. Miłość do bliskich? Ta może, chociaż nigdy by jej tak nie określił, ale romantyczna? Nie znał jej, nie słyszał o niej, nie widział jej i nie wierzył w nią. Powiązane z nią pocałunki, bliskość oraz jedność były dla niego czymś obcym, nowym oraz przerażającym. To uczucie go obezwładniło, nie był w stanie odsunąć Seonghwy, wcale nie dlatego, że nie miał ku temu możliwości. Część jego pragnęła to kontynuować, by realizować cel, ale też po to by tego zaznać, by się dowiedzieć, czym jest to, czego jeszcze nie odkrył.

Jego usta smakowały mieszanką alkoholu, aromatycznej kawy oraz owocową słodyczą. Do jego nozdrzy wchodził ten sam zapach jaki znał już na pamięć, zawierający nutę ulubionych perfum bruneta. Nie był w stanie obiektywnie stwierdzić czy podoba mu się ta woń, bo w tym momencie była jego ulubioną oraz znienawidzoną jednocześnie. Czuł jak ciało mężczyzny napiera na niego lekko, prowadząc w stronę ściany.

Hongjoong był przez jakiś czas bezbronny, co mu się nie odpowiadało. Nie umiał jednak sam inicjować pocałunków, ponieważ wcześniej tego nie robił, a to był pierwszy raz kiedy rzeczywiście czyjaś wiedza wykraczała ponad jego. Seonghwa nie miał tych wątpliwości, z pewnością Kim nie był jedynym, z kim przydarzyła mu się ta intymność i to odrobinę irytowało szarowłosego. Toteż pomimo braku zdolności oraz poczucia obcości w tych okolicznościach, zaczął naśladować poczynania bruneta, co najwyraźniej go ucieszyło, bo pogłębił pocałunek. Zupełnie jakby wcześniej nie będąc pewnym czy dobrze robi. Jakkolwiek oziębły by nie był, w tej chwili nie chciał taki być, nie chciał wyrządzić młodszemu krzywdy.

Jego palce zeszły z nadgarstków chłopca, zamiast tego wędrując wzdłuż jego talii aż do szyi, następnie muskając opuszkami delikatną skórę na jego żuchwie. Uśmiechnął się wtedy, nie odrywając się od warg szarowłosego. Tamten też miał ochotę coś zrobić, ale jego dezorientacja wychodziła na jaw. Nieśmiało, wolne już ręce przeniósł na plecy wyższego, badając przyjemny materiał lnianej koszuli jaką miał na sobie ciemnowłosy. Pomyślał przez sekundę, że chciałby zamiast niej poznać strukturę skóry Parka, ale zaraz się za to skarcił.

- Jesteś tak cholernie przepiękny, tak zachwycający, tak nieziemsko perfekcyjny.- wyszeptał Seonghwa, schodząc pocałunkami na jego policzek, a następnie na szyję, z niepodobną dla niego delikatnością. Joong czuł się nieswojo słuchając tych komplementów. Wydawało się, jakoby nikt nigdy nie powiedział mu niczego podobnego. Zawsze chwalono go za dokonania, za organizację, za ambicję, za odwagę, za wiedzę. Nie pamiętał, czy ktoś kiedyś adorował go w ten konkretny sposób, nie wiedział nawet czy jest kimś kto jest w stanie się podobać. Nie skupiał się na sobie jako wizualnej reprezentacji, jako kimś w kim można się zakochać, jako kimś kto potrzebuje osoby, która się w nim zakocha. Było to takie dziwne, nie wymagać od siebie dominacji. Bo w rzeczy samej, czując jak czyjeś dłonie błądzą po jego ciele, jak czyjeś usta okazują mu czułość jakiej nie znał, a jaka była wstydliwie przyjemna, zapomniał nawet o chęci opierania się.- Wybacz, że mówię to teraz, ale sam przyznasz, że nagle to co niestosowne stało się stosowne.

- Ach, skończ pieprzyć.- burknął cicho Kim, zerkając w oczy Hwy, który dostrzegł na jego skórze żywe rumieńce. Ślepia Hongjoonga zaszły mgłą, miał lekko rozchylone usta oraz rozbiegane spojrzenie. Był bałaganem, chociaż gdyby go zapytano, nigdy by się z tym nie zgodził. By zerwać ten niezręczny kontakt wzrokowy, przyciągnął Seonghwę do pocałunku.- Mów, że jestem przepiękny ile chcesz, ale masz za to nie przepraszać.

Parkowi nie trzeba było dwa razy powtarzać i tego wieczoru zasypywał Joonga milionem komplementów, dotyczącej każdego szczegółu jego osoby. Ile nocy nie poddawałby wątpliwości swoich odczuć względem szarowłosego oraz nie szukał w nim wad, z których pragnął stworzyć pełną listę, tak ostatecznie, widząc go w takim stanie, recytował każdą jego zaletę, mając tą jedyną niepowtarzalną okazję by się nimi zachwycać.

Zawsze łamanie barier dotyczących uczuć, co więcej cielesności, niosła za sobą kompletną amnezję wobec obietnic składanych sobie wielokrotnie przed lustrem. Hwa ulegając wcześniej Kimowi, miał nad wszystkim kontrolę, ponieważ zamierzał posiąść chłopca jak przedmiot, nagrodę, która będzie zdobić jego półkę oraz przyczyni się do zapełnienia jej następnymi trofeami. I dziś też miał kontrolę, ale zupełnie inną, ponieważ to co robił pozbawione było rozsądku, planu oraz podważania wyborów. Nie było chwili na zastanowienie czy to co właśnie robi, było właściwe, bo gdyby taką znalazł, mógłby urwać tą przyjemność. Tego nie chciał, nie chciał by Joong wydobył się z jego ramion.

Badał jego ciało, przez materiał ubrań, doceniając zaokrąglone biodra, od których oglądania powstrzymywał się wcześniej, ponieważ byłoby to nieodpowiednie dla przedstawiciela takiego stanowiska. Poddawanie się jakimkolwiek emocjom było niewłaściwe, a pożądanie należało do jednego z najgorszych grzechów. Teraz jednak miał na koncie tyle grzechów, że kolejne nie były tak jaskrawe. Nie żałował sobie iść tak daleko jak tylko pozwalał mu na to Hong. A ten tracił zmysły i z sekundy na sekundę przesuwał tę granicę, przepuszczając Seonghwę dalej i dalej.

Jeśli to była gra, to oboje byli w niej potwornie słabi, a zarazem wspólnie w niej wygrywali.

Hwa dotarł w końcu chłodnymi opuszkami do krawędzi koszulki, jaką miał na sobie młodszy, po czym wtargnął pod jej materiał, dotykając subtelnie skóry jego brzucha. Był rozgrzany, każdy ruch Seonghwy pozostawiał po sobie małe iskierki, które łącząc się w zupełny obłęd, doprowadziły szarowłosego do cichego westchnienia. Był to pierwszy znak świadczący o poddaniu się Hongjoonga i jego całkowitej zgodzie na to co się dzieje. Nie zdobył się na coś takiego z nikim w swoim życiu, nie wiedział w ogóle jak powinien się czuć, ale był przekonany o swojej zachłanności. Było mu dobrze, a jeśli to słabość, to mógł zrezygnować ze wszystkich wartości na te cholerne godziny, byleby tylko zbadać także tą część młodości, jaka była dla niego taka obca. A jak się okazywało, wcale nie taka straszna.

- Sądziłem kiedyś, że nie pasuje do ciebie nic innego niż dominacja. Byłem w błędzie.- wydusił brunet, po czym pozostawił czerwony ślad na odkrytej części obojczyka chłopaka, wsłuchując się w odważniejsze reakcje drugiego na swoje poczynania.- To jakieś perwersyjne spełnienie, mieć cię tutaj takiego.

- Czyli przyznajesz, że jesteś ode mnie uzależniony?- Kim zagryzł wargę, czując dłonie błądzące po jego torsie. Tamten uśmiechnął się demonicznie, w końcu pozbywając się górnej części garderoby Hongjoonga.

- Pozwól mi się o tym przekonać.-

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now